Właściciele mieszkań dają wysokie upusty, byleby tylko sprzedać lokal. Ceny w ogłoszeniach wprawdzie rosną, ale w praktyce, po uwzględnieniu rabatu, stoją w miejscu.
We wszystkich dużych miastach średnie ceny mieszkań wystawionych do sprzedaży pod koniec czerwca były wyższe niż pod koniec I kwartału.
– We Wrocławiu w I kwartale lokali z wysoką ceną, powyżej 8 tys., było zaledwie 1,3 proc., a teraz jest to 7,5 proc. W Krakowie na początku roku mieszkania w cenie powyżej 9 tys. za metr stanowiły zaledwie 2,7 proc. oferty, a obecnie jest ich niemal 13 proc. – mówi Marta Kosińska z portalu Szybko.pl.

To tylko sprawdzian

Podnosząc ceny, właściciele nieruchomości testują rynek.
– Doszli do wniosku, że sytuacja poprawiła się na tyle, że można spróbować sprzedać mieszkanie drożej. Okazało się jednak, że w praktyce ciągle nie jest łatwo uzyskać wyższą cenę, bo kupujących wcale nie ma aż tak dużo – mówi Jarosław Sadowski z Expandera.
Marta Kosińska mówi, że w I kwartale ceny ofertowe były wyższe od transakcyjnych o 4,1 proc. w przypadku Krakowa do 7,7 proc. w Gdańsku. W kolejnych miesiącach różnice pomiędzy cenami pogłębiły się.
We Wrocławiu ceny ofert w II kwartale wzrosły co prawda o prawie 3 proc., ale jednocześnie o tyle samo spadły ceny transakcyjne, czyli takie, po jakich w rzeczywistości dochodzi do sprzedaży. W stolicy Dolnego Śląska podczas osobistej rozmowy ze sprzedawcą można wynegocjować rabat od pierwotnej ceny sięgający aż o 13,6 proc.
Średnia cena ofertowa wynosi we Wrocławiu 6,7 tys. zł za metr, a cena transakcyjna jest ok. 800 zł niższa. Podobnie w Krakowie, gdzie margines negocjacyjny to 12,9 proc., w Gdańsku 8,6 proc., a w Warszawie 6,4 proc.
Najtrudniejsze są rozmowy z właścicielami nieruchomości w Poznaniu – w stolicy Wielkopolski można wynegocjować średnio niewiele ponad 3 proc. obniżki w porównwniu z pierwotną ofertą.



Ceny realnie bez zmian

Margines negocjacyjny to wartości średnie. Upusty mogą być od niej niższe lub o wiele wyższe.
– Jeśli cena została dobrze skalkulowana, to może nie być mowy o żadnej obniżce. Z drugiej strony pamiętam, że największy rabat, jaki udało się uzyskać podczas negocjacji w ostatnim czasie, to ponad 30 proc. – mówi Jerzy Sobański z agencji Akces. Ten gigantyczny upust dostał kupujący niewielkie, zaledwie 60-metrowie mieszkanie w Warszawie. Właściciel obniżył cenę z 8 tys. na 5,5 tys. za metr, bo lokal chciał szybko sprzedać.

Lepiej negocjować

Zawsze warto próbować obniżyć cenę. Jest to łatwiejsze, jeśli kupujemy duże mieszkanie, które w ofercie jest od kilku miesięcy (z danych firmy Metrohouse wynika, że średni czas sprzedaży mieszkania na rynku warszawskim to 105 dni).
Trudniej wynegocjować rabat, jeśli kupujemy 1-, 2-pokojowe mieszkanie wielkości do 50 metrów, na które jest największy popyt.
Eksperci nie mają wątpliwości, że rozejście się cen ofertowych i transakcyjnych może się jeszcze pogłębić.
– Ceny ofertowe mogą jeszcze wzrastać o 8–10-proc., ale to nie oznacza, że o tyle samo wzrosną ceny transakcyjne – uważa Jerzy Sobański.
Według niego w najbliższym roku nie powinny się one zmienić.