Stres testy prowadzone w 91. największych bankach europejskich wywołały krytykę analityków, których zdaniem regulatorzy nie docenili skali prawdopodobnych strat greckich i hiszpańskich obligacji rządowych.

Celem testów jest dokonanie oceny, w jakim zakresie banki będą zdolne do zaabsorbowania strat, wynikających z niespłaconych pożyczek oraz obligacji rządowych - wyjaśnił Komitet Nadzoru Bankowości Europejskiej (CEBS).

Regulatorzy mieli powiedzieć kredytodawcom, że w wyniku testów przejmą oni 17 proc. długu greckiego rządu, 3 proc. hiszpańskich obligacji, ale żadnego długu niemieckiego – sugerują anonimowi informatorzy Bloomberga.

„To nie są stres testy” – obrusza się Jaap Mejer, analityk Evolution Securities z Londynu – To „zaledwie bieżąca wycena wartości rządowych obligacji”.

I rzeczywiście. Rynki kredytowe szacują, że w wypadku niewypłacalności rządu na straty trzeba będzie spisać około 60 proc. greckich obligacji, czyli trzykrotnie więcej niż zakłada CEBS. Takie instrumenty pochodne, jak swapy ryzyka kredytowego są bowiem kupowane i sprzedawane według wskaźnika, który sugeruje, ze inwestorzy otrzymają z powrotem tylko 40 proc. długu.

“Zastanawiam się, w jakim stopniu stres testy są tak zaaranżowane, aby przede wzbudzić zaufanie na rynku” – mówi Bruce Packard, analityk Seymour Pierce w Londynie – “ Bo jeśli będą prowadzone zbyt agresywnie, to straci każdy”.

Podobne stres testy przeprowadzone w zeszłym roku w USA rozbudziły entuzjazm na giełdach amerykańskich. Od maja w ciągu siedmiu miesięcy 2009 roku indeks sektora finansowego Standard & Poor’s podskoczył o 36 proc.

W sumie testom w Europie podlega 65 proc. sektora bankowego, w tym 14 banków niemieckich, 27 hiszpańskich banków oszczędnościowych, sześć banków greckich, pięć włoskich, cztery francuskie i cztery brytyjskie .