Los rafinerii w Możejkach jest coraz bardziej niepewny. Orlen może ją sprzedać w ciągu najbliższych dwóch lat. Decyzja w tej sprawie prawdopodobnie zostanie podjęta przez zarząd koncernu już we wrześniu, po uzgodnieniach z rządem
PKN Orlen czeka już tylko na zgodę Skarbu Państwa, głównego akcjonariusza płockiej spółki. Koncern ma kilka propozycji od potencjalnych kupców.
Transakcja może być błyskawiczna. Jeżeli tylko resort skarbu da spółce zielone światło, koncern może się pozbyć rafinerii jeszcze w pierwszym kwartale przyszłego roku.
– Wystarczy nam od 6 do maksymalnie 12 miesięcy – zdradza nasz informator.

Litwini nie chcą kompromisu

Wygląda na to, że na decyzję Ministerstwa Skarbu Państwa nie będzie trzeba długo czekać. Bo litewskie władze całkowicie zignorowały ultimatum, które przedstawili im w marcu przedstawiciele polskiego rządu. Chodziło o odbudowanie 19-km odcinka torów kolejowych pomiędzy rafinerią a granicą z Łotwą oraz obniżenie zawyżonych stawek opłat przewozowych pobieranych przez Koleje Litewskie. Polska strona dała Litwie czas na załatwienie tych spraw do września. Dziś już wiadomo, że te warunki nie zostaną spełnione. Zaproponowali natomiast, że odbudują tory, ale dopiero w 2012 roku, gdy pozyskają na tę inwestycję fundusze z Unii. MSP odrzuca takie rozwiązanie.
– Nasze stanowisko jest jasne. Nie zgadzamy się na termin proponowany przez Litwinów – mówi Mikołaj Budzanowski, wiceminister Skarbu Państwa.
Podkreśla, że sytuacja, w jakiej znalazły się Możejki, nie może trwać bez końca.
– Rok 2012 jest zbyt odległy. Potrzebujemy gestu dobrej woli. Jeszcze przed wrześniem będziemy się dopytywać w Wilnie, jakie działania zamierzają podjąć władze litewskie w celu rozwiązania tego problemu – tłumaczy.
Odbudowa torów miała być zaledwie pierwszym gestem dobrej woli wobec PKN Orlen. Polski koncern domaga się bowiem również zagwarantowania sobie określonych stawek opłat za przeładunki w terminalu naftowym w Kłajpedzie. To wiązałoby się z koniecznością przejęcia kontroli operacyjnej w terminalu. Na to nie zgadza się litewski rząd.



Potrzebny rurociąg

Orlen chce mieć wpływ na koszty przeładunku produktów naftowych w morskim terminalu, bo inaczej trudno wymagać od niego, by zainwestował 100 mln dol. w budowę rurociągu paliwowego, łączącego Kłajpedę z rafinerią. Bez tych inwestycji płocka spółka nie ma co myśleć o poprawie rentowności Możejek.
– Jest czas na refleksję i zastanowienie się na poważnie, co dalej z inwestycją Orlenu na Litwie. Musimy brać pod uwagę wszystkie warianty – twierdzi Mikołaj Budzanowski.
Według niego priorytetem jest jednak kontynuacja działalności Orlenu na Litwie i poprawienie warunków makroekonomicznych funkcjonowania tej rafinerii. Przyznaje, że kolejne punkty na tej liście dotyczą potencjalnej dezinwestycji – częściowej lub całościowej. – Nie wykluczałbym dzisiaj żadnego z tych trzech scenariuszy – mówi „DGP”.

Chętni głównie Rosjanie

Analitycy uważają, że PKN mógłby sprzedać 25 proc. akcji Możejek. Transakcja byłaby dobrze odebrana przez rynek. Podobnie jak całkowite wycofanie się Orlenu z Litwy.
Według naszych informacji płocki koncern ma parę ciekawych ofert. – Są to propozycje, które PKN dostał już kilka miesięcy temu. Od kwietnia nie pojawili się żadni nowi potencjalni inwestorzy – zdradza nasze źródło.
Na liście chętnych do kupienia Możejek wymienia się przede wszystkim Rosjan: Rosnieft, TNK-BP, Łukoil i Surgutnieft.
Orlen odmówił komentarza w tej sprawie.
Głównym problemem Orlenu na Litwie jest wysoka cena transportu. Ponieważ 50 proc. produkcji Możejek trafia na eksport, PKN szuka sposobu obniżenia kosztów.
Fot. Piotr Waniorek/Forbes/Forum / DGP