Chociaż statystyki pokazują spadek sprzedaży w salonach, Polacy kupują więcej aut niż przed rokiem. Wtedy bowiem – jak się szacuje – aż jedna piąta z 320 tys. samochodów, które wyjechały od naszych dilerów, trafiła na Zachód, bo opłacało się je sprowadzać dzięki rządowym dopłatom do złomowanych pojazdów i korzystnym relacjom walutowym. Teraz popyt z zagranicy stopniał niemal do zera.
W czerwcu dilerzy sprzedali około 27 tys. aut, czyli mniej więcej tyle samo co rok temu – wynika z danych zebranych przez „DGP”. Tym samym w pierwszym półroczu sprzedano około 157 tys. sztuk – o 8 proc. mniej niż rok temu. Taki wynik nie jest najgorszy w zestawieniu z gigantycznym spadkiem sprzedaży w Europie. Według nieoficjalnych danych czerwcowa sprzedaż aut w Niemczech była aż o 30 proc. niższa niż przed rokiem. To efekt szoku, jaki ten rynek przeżywa po sztucznym napompowaniu rządowymi dopłatami.
Polscy sprzedawcy bardzo obawiali się „kaca” po dopłatach. Najczarniejsze prognozy mówiły, że w 2010 r. dojdzie do spadku równego reeksportowi z 2009 roku. Tak się jednak nie stało.
Według Łukasza Paździora, szefa Mazdy w Polsce, czerwcowe wyniki podreperowała druga połowa miesiąca. – Ludzie odreagowali już katastrofę smoleńską i powódź – mówi Łukasz Paździor. Dlatego prognozuje, że dobra passa będzie trwała w lipcu.
– Sytuacja na rynku jest stabilna – ocenia Marcin Weksej, rzecznik Skody Auto Polska. W czerwcu jego firma sprzedała 3,1 tys. aut. To wynik zbliżony do ubiegłorocznego. Przez sześć miesięcy tego roku 18,2 tys. sztuk – około 6 proc. mniej niż rok temu. Ten rezultat pozwoli Skodzie zachować pozycję największego sprzedawcy nowych aut osobowych w naszym kraju przed Fiatem i Toyotą.
Eksperci przestrzegają jednak przed zbytnim optymizmem. – Rynek się kurczy, a kurs waluty płata nam co rusz figla – mówi Andrzej Halarewicz, szef JATO Dynamics w Polsce, firmy monitorującej rynek motoryzacyjny.
Spodziewa się, że wakacje będą słabe. Ale nie one przesądzą o kształcie rynku na koniec tego roku. Wszystko rozstrzygnie się w połowie września. Jeżeli sprzedaż rozkręci się po wakacyjnym letargu, dobry będzie cały rok.
Taki scenariusz za bardzo prawdopodobny uważa Łukasz Paździor. Nadzieję dla rynku upatruje w likwidacji pełnego odpisu VAT od samochodów z kratką. Rząd planuje znieść ten przywilej od przyszłego roku. Wtedy niemal na pewno zwiększy się popyt na tego typu auta.
Ruch w salonach mogą też nakręcić promocje samochodów z normą emisji Euro 4. Od 1 stycznia 2011 r. takich aut, które obecnie przeważają w ofercie, w Unii nie będzie już można sprzedawać.