Benzyna i olej napędowy znowu zdrożeją. Tym razem czeka nas 5-groszowa podwyżka. To efekt planowanej zmiany przepisów o zapasach paliw. Nowe regulacje mogą wejść w życie już w przyszłym roku. Więcej będziemy płacić przez najbliższą dekadę.
Rząd postanowił przejąć od firm naftowych obowiązek magazynowania zapasów ropy i paliw. Resort gospodarki przygotował projekt ustawy o zapasach ropy naftowej i paliw ciekłych, która umożliwi zdjęcie z firm dotychczasowego obowiązku. Rządowa Agencja Rezerw Materiałowych ma w ciągu 10 lat wykupić wszystkie zgromadzone przez nie rezerwy. Co roku, aż do 2021 roku, ARM przejmować będzie 1/10 zapasów paliw zmagazynowanych przez spółki. Rząd ulży w ten sposób krajowym gigantom naftowym – Orlenowi i Lotosowi – które w rezerwach zamroziły kilka miliardów złotych.
Analitycy twierdzą, że decyzja rządu o wykupie paliw i przejęciu obowiązku ich magazynowania jest słuszna. Zapasy ciążyły bowiem na wynikach koncernów. Dzięki zmianie prawa spółki co roku będą mogły uwalniać kilkaset milionów złotych.
Na tych zmianach nie zyskają jednak konsumenci. Przez dekadę jednocześnie będą bowiem funkcjonować obok siebie dwa systemy zapasów – nowy i dotychczasowy, za który w cenie paliwa dopłacamy teraz do każdego litra ponad 4 gr.
A to oznacza dalszy wzrost cen paliw. Chociaż jednym z podstawowych założeń projektu ustawy było nieobciążanie kosztami zmian klientów stacji benzynowych. Nie udało się. Ministerstwo Gospodarki zapisało wprawdzie w projekcie, że nowy system będzie finansowany z opłat firm paliwowych, to jednak ostatecznie nie pozostanie to bez wpływu na cenę paliwa. Leszek Wieciech, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego, tłumaczy, że wszystkie koszty dodatkowe nakładane na producentów i importerów paliw i tak zostaną uwzględnione w finalnej cenie produktu.
Obecnie koncerny koszty tworzenia i utrzymywania zapasów uwzględniają już w cenach paliw. Choć większość klientów stacji o tym nie wie, w 2008 roku do każdego litra dopłacaliśmy z tego tytuły 6,5 gr, a w ubiegłym – 4,3 gr. Teraz ARM musi zgromadzić pieniądze na wykup zapasów od firm. Chodzi o gigantyczną kwotę ponad 8,1 mld zł.
Resort gospodarki wyliczył, że na wykup wartych 7,59 mld zł zapasów będzie musiał zaciągnąć co roku kredyt w wysokości 760 mln zł. Przy oprocentowaniu kredytów krótkoterminowych na poziomie 7 proc. faktyczna kwota potrzebna do spłaty wyniesie jednak 815 mln zł rocznie. Aby zgromadzić taką sumę, ARM będzie musiała zebrać od firm paliwowych co roku 3,07 gr od każdego litra benzyny, diesla czy autogazu wprowadzonych do sprzedaży. Dodatkowo obciąży przedsiębiorców opłatą za utrzymywanie rezerw. A to kolejne 2 gr/l. Efekt? Za paliwo zapłacimy o co najmniej 5 gr więcej niż obecnie.
To kuriozalna sytuacja, bo w konsekwencji w pierwszym roku funkcjonowania nowego systemu równorzędnie ze starym systemem za zapasy każdy kierowca zapłaci ponad 9 gr/l. Z roku na rok te opłaty będą maleć.
Docelowo po 2021 roku koszt funkcjonowania systemu zapasów uwzględniony w cenie paliwa wyniesie ok. 4,3 gr/l.