Choć rząd jest zdeterminowany, by sprzedawany przez Irlandczyków bank trafił w polskie ręce, problemem mogą być pieniądze. Dla dużego zagranicznego banku połknięcie Banku Zachodniego WBK byłoby o wiele prostsze niż dla PKO BP.
Rządowi bardzo zależy, by BZ WBK trafił do PKO BP (w 51 proc. należącym do państwa). Ministerstwo Skarbu ma misterny plan. Zrezygnuje z wypłaty dywidendy z PKO BP za ubiegły rok, co da 2,8 mld zł. Pozostałe 6 – 8 mld miałoby pochodzić z własnych środków polskiego banku albo z dodatkowej emisji akcji. Jeżeli dojdzie do transakcji, to prywatni akcjonariusze PKO BP nie otrzymają w tym roku blisko pół miliarda dywidendy.
Ani Skarb Państwa, ani PKO BP nie chcą komentować naszych informacji. Maciej Wewiór, rzecznik MSP, przyznaje jednak, że nie bez znaczenia dla Polski jest to, kto przejmie BZ WBK. Elżbieta Anders, dyrektor w PKO BP, dodaje, że uzależnienie wypłaty dywidendy od określonego zdarzenia, np. sfinalizowania konkretnej transakcji, było już stosowane. Podobny zabieg miał miejsce cztery lata temu, kiedy PKN Orlen kupował litewską rafinerię w Możejkach. Skarb Państwa zrezygnował wtedy z 1,9 mld zł dywidendy.
W zeszłym roku PKO BP zarobił 2,8 mld zł. Wszystkie pieniądze mogą pójść na BZ WBK. Czy tak się stanie, zależy od właścicieli banku, czyli irlandzkiej grupy AIB. To ona zadecyduje, komu sprzeda bank. Może przebierać w ofertach.
Jednak Skarb Państwa daje jasny sygnał, z kim AIB powinna się układać. Irlandczycy powinni wziąć to pod uwagę, bo rząd łatwo będzie mógł zablokować transakcję, jeżeli nie spodoba mu się nowy właściciel. Przekonał się o tym Pekao, który przez rok czekał na zgodę naszego nadzoru finansowego na przejęcie części Banku BPH. Irlandczycy nie mogą sobie na to pozwolić, bo sprzedają BZ WBK, by oddać długi. Muszą to zrobić do końca tego roku.
– To pokazuje, jak bardzo rząd jest zdeterminowany, by stworzyć dużą grupę finansową z polskim kapitałem – mówi Krzysztof Rybiński, były wiceprezes NBP.
Nowy gigant bankowy miałby prawie 10 mln klientów. Mógłby się równać z największymi instytucjami w Europie. Byłby takiej samej wielkości jak węgierski OTP czy austriacki Raiffeisen, który ma wprawdzie 15 mln klientów, ale działa aż w 17 krajach.

Czy PKO BP stać na kupno banku od Irlandczyków

Nawet jeżeli rząd pozwoli PKO BP zatrzymać zeszłoroczny zysk w kasie, to i tak z dopięciem transakcji zakupu BZ WBK bank może mieć problem. – Zostawienie całości zysku zwiększy potencjał do zakupu banku od Irlandczyków, ale chyba nie obyłoby się bez nowej emisji akcji. Bez tego połączony bank miałby trudności z udzielaniem kredytów – mówi Tomasz Bursa, analityk Ipopemy Securities.



Kosztowne przejęcie
Zaledwie osiem miesięcy temu największy polski bank pozyskał ponad 5 mld zł z emisji akcji. Pieniądze te miały być przeznaczone na udzielanie kredytów – taką ilość kapitału bank mógłby zamienić na 40 – 50 mld zł kredytów. W przyjętej wiosną strategii bank podkreślał, że zależy mu głównie na rozwoju organicznym.
Co z kredytami
Oprócz zapłaty za majątek materialny PKO BP przejąłby także aktywa BZ WBK. Ich większość to aktywa ważone ryzykiem (czyli np. kredyty), na które banki mają mieć pokrycie w kapitale. Ich kapitał musi stanowić przynajmniej równowartość 8 proc. aktywów. To tzw. współczynnik wypłacalności, główny miernik siły finansowej banku, który określa także jego potencjał rozwoju.
– Jeżeli PKO BP przejąłby BZ WBK, mogłoby się okazać, że jego współczynnik wypłacalności jest niewiele większy, niż wymaga tego Komisja Nadzoru Finansowego – mówi analityk Ipopemy. Dziś PKO BP ma ok. 8 – 8,5 mld nadwyżki kapitału. Może go spożytkować na udzielenie nowych kredytów lub przejęcie majątku innego banku.
Jeżeli PKO BP wydrenowałby się z kapitału, po pieniądze musiałby iść na rynek. A tam nie brakuje głosów, że bank powinien się zająć – tak jak napisał w strategii – rozwojem organicznym. Z drugiej jednak strony przejęcie BZ WBK mogłoby go przyspieszyć.
– Cała operacja zakupu wygląda na próbę ubiegnięcia Pekao w tym wyścigu. Zanim PKO BP będzie myślał o przejęciach, powinien poprawić swoją kondycję od wewnątrz. Usprawnienia wymaga chociażby bankowość dla firm – mówi nam jeden z członków zarządu średniego banku.
Tyle że przejęcie BZ WBK może być krokiem, który to ułatwi. Prezes Zbigniew Jagiełło mówił, że chciałby, by działalność banku nie była zbyt skupiona na pionie detalicznym (grubo ponad połowa przychodów pochodzi z obsługi osób fizycznych). Myśli o rozwoju bankowości korporacyjnej i inwestycyjnej. Oba te piony w BZ WBK są cenione przez specjalistów. Na pewno PKO BP bardzo by się przydały.



Jednak trzeba pamiętać, że zanim efekty połączenia okazałyby się korzystne dla banku i jego akcjonariuszy, połączone instytucje czeka okres chaosu. Tak było chociażby z fuzją Pekao i części BPH. Przez wiele miesięcy efekty synergii były żadne, a do tego klienci detaliczni skarżyli się na bałagan.
Zagranica przegra
Nie wiadomo też, jak na połączenie zareaguje Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który udziela zgody na fuzję, dbając o to, by rynki towarów i usług nie były zmonopolizowane.
– Sprawę będziemy mogli zbadać, kiedy wpłynie do nas stosowny wniosek, na którego rozpatrzenie mamy dwa miesiące – usłyszeliśmy w biurze prasowym. Urząd będzie badał, jakie udziały w rynku bank będzie miał po połączeniu w poszczególnych segmentach – detalicznym i korporacyjnym.
Problemów z wydrenowaniem się z kapitału nie będą mieli duzi gracze zagraniczni. Ale w ich przypadku na drodze do przejęcia może stanąć Komisja Nadzoru Finansowego, której wizja przejęcia zdrowego i zyskownego banku przez instytucję, mogącą mieć problemy z powodu zaangażowania w zadłużone gospodarki krajów południa Europy nie przypada do gustu.
Po BZ WBK ustawia się giganci bankowości, a jego kurs rośnie / DGP