Europejskie banki mogą znowu mieć problemy z pozyskiwaniem niezbędnych środków finansowych, co z kolei podetnie ich zyski, ograniczy akcję kredytową oraz stworzy zagrożenie dla odrodzenia gospodarczego w regionie.

Powód jest dość prosty: w przypadku pogłębiania się kryzysu fiskalnego w regionie, banki będą musiały spisać na straty przynajmniej część z zakupionych przez nie wcześniej obligacji rządowych.

Inwestorzy nie chcą kupować akcji banków, gdyż obawiają się, że posiadane przez nie obligacje greckie, portugalskie i hiszpańskie stracą na wartości. Także sprzedaż obligacji samych banków spadła w maju do najniższego poziomu od czasu upadku amerykańskiego banku inwestycyjnego Lehman Brothers we wrześniu 2008 roku. Banki zaś nie chcą sobie nawzajem pożyczać pieniędzy, lokując rekordowe sumy w depozytach Europejskiego Banku Centralnego.

“Jest wiele nieufności. Banki wolą prowadzić operacje z EBC niż ze swymi odpowiednikami” – ocenia Chtristoph Rieger, jeden z szefów strategii w Commerzbanku.

Koszt ubezpieczenia długu bankowego na wypadek niewypłacalności wzrósł w zeszłym tygodniu do rekordowego poziomu. Markit iTraxx, finansowy indeks swapów 25 banków I ubezpieczycieli w Europie, wspiął się 8 czerwca do poziomu 208 punktów, znajdując się tylko o krok od najwyższego historycznie pułapu 210 pkt., który został osiągnięty w marcu 2009 roku.

Już teraz niemiecki Commerzbank, francuski Natixis i hiszpański Banco Espanol de Crredito mogły zaciągnąć jedynie 35 proc. potrzebnych im środków – twierdzi Huv van Steenis, analityk Morgana Stanley’a.