Do końca tego roku Ministerstwo Skarbu Państwa chce sprzedać blisko 83 proc. akcji Grupy Energa. Transakcja może kosztować od 6 mld zł do nawet 8 mld zł. Pieniądze może wyłożyć PGE.
– Jesteśmy w stanie sfinansować zakup sami. Jeśli będzie to korzystne, dopuszczamy możliwość równoległego wykorzystania kredytu bankowego bądź obligacji – mówi „DGP” Tomasz Zadroga, prezes Polskiej Grupy Energetycznej.
PGE jest jednym z pięciu inwestorów zainteresowanych przejęciem gdańskiego koncernu. Transakcji sprzeciwia się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. UOKiK twierdzi, że ograniczy ona konkurencję. PGE już dziś jest największym producentem prądu w Polsce. Koncern odpowiada, że w długofalowej perspektywie zakup Energi zapewni stabilne dostawy prądu wszystkim odbiorcom po konkurencyjnych cenach.
– Zwłaszcza w tej części Polski, gdzie niedostateczna podaż energii już dzisiaj staje się barierą rozwoju – mówi Tomasz Zadroga.
Chodzi o północ i północny-wschód kraju.
Energa to łakomy kąsek. Jest trzecim sprzedawcą energii, z 17-proc. udziałem w rynku. Do boju o nią stają poważni gracze. Poza PGE, Energą zainteresowani są czeski CEZ oraz Energeticky a Prumyslovy Holding. Chętni są także Francuzi z Grupy GDF Suez występujący przez kontrolowaną przez siebie Elektrownię Połaniec. Ochotę na zakup gdańskiego przedsiębiorstwa ma także Jan Kulczyk, który chce budować grupę energetyczną.