Profesor Marek Belka, były premier i dwukrotny wicepremier - minister finansów, został szefem Narodowego Banku Polskiego. Został wskazany jako kandydat na to stanowisko przez pełniącego obowiązki prezydenta Bronisława Komorowskiego.

W czwartek w Sejmie kandydaturę Belki poparło 253 posłów, przeciwko głosowało 184. Belka zastąpi w fotelu szefa NBP Sławomira Skrzypka, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem.

Szefem rządu Belka został tuż po wejściu Polski do Unii Europejskiej. W kwietniu 2004 r. prezydent Aleksander Kwaśniewski wskazał go jako kandydata na następcę premiera Leszka Millera. 2 maja 2004 r. prof. Belka został powołany na stanowisko premiera, a obowiązki te pełnił do końca października 2005 r.

Po raz pierwszy Belka wszedł do Rady Ministrów w 1997 r. Zastąpił wtedy Grzegorza Kołodkę na stanowisku wicepremiera i ministra finansów w rządzie Włodzimierza Cimoszewicza. Funkcję tę pełnił do października 1997 r. W październiku 2001 r. ponownie został szefem resortu finansów i wicepremierem, tym razem w rządzie Leszka Millera. W fotelu ministra zasiadał do lipca 2002 r.

Kojarzony jest z wprowadzeniem zryczałtowanego, 19-procentowego podatku od zysków kapitałowych, zwanego - od jego nazwiska - podatkiem Belki.

W 2003 r., po obaleniu reżimu Saddama Husajna, Belka pełnił funkcję szefa koalicyjnej Rady Koordynacji Międzynarodowej w Iraku, gdzie był odpowiedzialny za stworzenie tymczasowego rządu w tym kraju. Potem był dyrektorem ds. polityki gospodarczej w Tymczasowych Władzach Koalicyjnych w Iraku. Do jego kompetencji należała reforma walutowa, stworzenie od podstaw nowego systemu bankowego i ogólny nadzór nad gospodarką kraju.

W grudniu 2005 r. został sekretarzem wykonawczym Komisji Gospodarczej ONZ ds. Europy, a od stycznia 2009 r. do 27 maja 2010 r. prof. Belka był dyrektorem Departamentu Europejskiego Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Ustąpił ze stanowiska po tym, jak został oficjalnym kandydatem na szefa NBP.

Jest autorem i współautorem prac naukowych poświęconych ekonomii, m.in.: "Doktryna ekonomiczno-społeczna Miltona Friedmana", "Polska transformacja w perspektywie integracji europejskiej", "Ekonomia stosowana", czy "Reaganomika. Sukces czy porażka?".

W 2005 r. Belka zaintrygował opinię publiczną deklaracjami dotyczącymi jego znajomości z amerykańską aktorką i piosenkarką Jennifer Lopez. Podczas przesłuchania przez sejmową komisję śledczą w sprawie prywatyzacji PZU, na pytanie posła Zygmunta Wrzodaka, czy zna szefa Eureko Joao Talone, odpowiedział, że zna również Jennifer Lopez, "tylko w innym charakterze". Wcześniej nazwisko gwiazdy padło w wywiadzie Belki dla Radia ZET, kiedy mówił o znajomości z posłem Andrzejem Pęczakiem. "Pęczak tak mnie zna, jak ja znam Jennifer Lopez" - powiedział.

Szef NBP urodził się 9 stycznia 1952 roku w Łodzi. Jest absolwentem Wydziału Ekonomiczno-Socjologicznego. W 1972 r. został magistrem ekonomii i ekonomii handlu zagranicznego, w 1978 r. uzyskał stopień doktora ekonomii na UŁ, a w 1994 r. - tytuł profesora nauk ekonomicznych.

W 1990 r. został doradcą i konsultantem w Ministerstwie Finansów, następnie w Ministerstwie Przekształceń Własnościowych i Centralnym Urzędzie Planowania. W latach 1994-96 był wiceprzewodniczącym Rady Strategii Społeczno-Gospodarczej przy Radzie Ministrów, a następnie doradcą ekonomicznym prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.

Był członkiem SLD do 2005 r., kiedy udzielił poparcia dla tworzącej się wtedy Partii Demokratycznej. Otwierał listę demokratów.pl w wyborach parlamentarnych w okręgu łódzkim, ale partia ta nie przekroczyła progu wyborczego.

W połowie kwietnia tego roku Marek Belka powiedział portalowi Obserwatorfinansowy.pl, że Polska jest krajem, który by sobie świetnie poradził w strefie euro, niemniej z przyjęciem wspólnej waluty należałoby poczekać. "Jesteśmy państwem dynamicznym, o bardzo prężnej przedsiębiorczości, nie tracimy konkurencyjności, a wręcz przeciwnie. To nasze atuty" - powiedział Belka.

Jego zdaniem, Polska bardzo skorzystała na tym, że była poza unią walutową w roku 2008 i 2009, i mogła dopuścić do gwałtownego osłabienia złotego. "Tylko pamiętajmy, że nastąpiło ono po okresie bezprecedensowego, wręcz zabijającego wzmocnienia złotego. Jego osłabienie to była indukowana kryzysem korekta" - ocenił.



Zdaniem prof. Belki przedłużenie Elastycznej Linii Kredytowej (FCL) z MFW może być przydatne. "Spójrzmy, co się dzieje na południu Europy, w Grecji. Niepokoje rynków finansowych dotyczą też innych krajów. W takiej sytuacji FCL, z którego nie korzystamy, ale mamy na wszelki wypadek, może być przydatny" - mówił Belka portalowi. Zastrzegł, że nie namawia polskich władz na skorzystanie z linii. 5 maja wygasła umowa między Polską a MFW o dostępie do elastycznej linii kredytowej w wysokości 20,58 mld dolarów. MF i NBP nie mogą dojść do porozumienia w sprawie trybu przedłużenia FCL.

W ocenie Belki konsolidacja finansów publicznych powinna rozpocząć się w 2011 r., a proponowana przez rząd reguła fiskalna (ograniczająca przyrost wydatków państwa do 1 proc. ponad inflację) powinna zawierać przepisy pozwalające na wzrost wydatków w przypadku gwałtownego pogorszenia koniunktury. Zdaniem Belki, w 2011 r. należy energicznie ograniczyć deficyt. Belka wyraził zaniepokojenie tempem wzrostu polskiego długu publicznego.

W kwietniowym wywiadzie dla TVN CNBC Biznes powiedział, że złoty jest walutą opartą na bardzo solidnych fundamentach, a Polska krajem, który wyróżnia się na plus na tle regionu i na tle szerszym. "Co za tym idzie, można się spodziewać, że ten dobry sentyment wokół Polski będzie trwał i to spowoduje dodatkowe, rosnące zainteresowanie kapitału zagranicznego polskim rynkiem. To może się przekładać na zwiększoną presję aprecjacyjną na złotego, co może być rzeczą niekorzystną" - powiedział.

Dodał, że według niego sytuacja gospodarcza w Europie nie jest jeszcze tak dobra, aby być pewnym, iż ożywienie na Zachodzie Europy pociągnie Polskę w kierunku dynamicznego wzrostu.

Natomiast podczas konferencji prasowej w Brukseli 12 maja Belka pochwalił przyjęcie kilka dni wcześniej przez ministrów finansów UE Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego - programu pomocy dla znajdujących się w potrzebie krajów strefy euro, wartego 500 mld euro. W skład pakietu pomocowego wchodzi także 220-250 mld euro z MFW.

Według Belki pakiet jest "wspaniały" i "całkowicie wystarczający". Profesor ostrzegł, że kryzys zaufania wywołany sytuacją finansową Grecji, "jest zaraźliwy". "Rynki są wyjątkowo wrażliwe na deficyty publiczne" - dodał. Belka zaznaczył, że część krajów musi przeprowadzić "reformę budżetu", a zwłaszcza "systemu emerytalnego".

W środę sejmowa komisja finansów pozytywnie zaopiniowała kandydaturę Belki na stanowisko prezesa NBP. 28 posłów było za przyjęciem wniosku ws. Belki; 11 było przeciw, a jeden wstrzymał się od głosu.

Podczas posiedzenia komisji Belka powiedział, że zawsze był zwolennikiem wejścia do strefy euro, ale nigdy nie starał się ustalać terminu. Według niego, wskazanie terminu wiąże się z ryzykiem, że można go nie dotrzymać. Wskazał, że główną korzyścią przystąpienia do strefy euro jest szybki rozwój i skracanie dystansu cywilizacyjnego do krajów najbogatszych. Tak było np. w przypadku Grecji, Hiszpanii czy Irlandii.

Porównał wejście do strefy euro do wjazdu na autostradę. "Jak ma się nieodpowiedni samochód, to może się to skończyć groźnym wypadkiem" - powiedział. Zaznaczył, że obecnie pytanie o strefę euro jest na poły teoretyczne, bo Polska nie spełnia wielu kryteriów i minie "jakiś czas", zanim zacznie je spełniać.

Według Belki byłoby niedobrze, gdyby prezes NBP wszedł do "licytacji" na temat terminu przystąpienia do strefy euro. Zaznaczył, że prezes banku centralnego powinien być osobą powściągliwą w opiniach i "nudną", by nie destabilizować sytuacji.

Pytany, jak zachowałby się w sytuacji, gdyby w okresie silnego wzrostu gospodarczego i inflacji miał głosować nad podwyższeniem stóp procentowych NBP, odpowiedział, że zagłosowałby "oczywiście" za podwyżką.

Belka zaznaczył, że jako prezes będzie bronił niezależności NBP, ale nie będzie bronił jej "niezgodnie z mandatem". Odniósł się także do kwestii tworzenia rezerw i liczenia zysku NBP. Powiedział, że sprawa ta została już załatwiona, choć wyraził opinię, że zasadom naliczania rezerw trzeba się przyjrzeć. "Minister finansów nigdy nie powinien planować zysku z NBP, tylko powinien traktować to jak +mannę z nieba+" - powiedział. Nie wykluczył, że w tym roku NBP znów będzie miał zysk, ale - jego zdaniem - nikt teraz nie jest w stanie powiedzieć, jaki będzie to zysk.

Profesor przyznał, że dopuszcza interwencje banku centralnego na rynku walutowym, jeżeli mają one ograniczyć nadmierne wahania kursu. Nie powinny jednak kłócić się ze strategią celu inflacyjnego.

Zdaniem Belki, dotychczasowa polityka pieniężna prowadzona w naszym kraju przez Narodowy Bank Polski była właściwa. "Rewolucji nie potrzeba" - powiedział.