Niemcy ogłosili wczoraj radykalne cięcia budżetowe. Przez pięć lat da to oszczędności rzędu 50 mld euro. Na takie rozwiązanie, mimo ryzyka zahamowania wzrostu gospodarczego, decyduje się coraz więcej europejskich rządów
Rząd Niemiec ogłosił wczoraj plan ograniczenia w nadchodzących pięciu latach wydatków budżetowych o przeszło 50 mld euro. W ten sposób – po raz pierwszy od powstania Republiki Federalnej – zrewidowany zostanie model państwa socjalnego.
Śladami Berlina idą także inne kraje przywiązane dotąd do modelu opiekuńczego: Francja, Włochy, Hiszpania czy kraje skandynawskie. Wszystko po to, aby powstrzymać lawinowo narastający dług publiczny.

Merkel ostro tnie

Gdy chodzi o cięcia, dla Angeli Merkel nie ma już tematów tabu. Od 2011 r. Niemcy będą otrzymywać mniejsze niż do tej pory subwencje dla rodzin wychowujących dzieci – choć kondycja demograficzna kraju jest katastrofalna (na kobietę przypada 1,38 dziecka). Mimo wysokiego bezrobocia ograniczone zostaną też dopłaty dla osób pozostających bez pracy. W ciągu czterech lat liczba urzędników zostanie zmniejszona o 15 tys. osób. Do miliarda euro rocznie zmniejszą się wydatki na Bundeswehrę. Merkel wycofała się z obietnicy stopniowego zamykania elektrowni jądrowych, domagając się za to dodatkowych opłat od ich operatorów. Więcej zapłacą też państwowe koleje. Nawet odbudowa pałacu Hohenzollernów w Berlinie zostanie wydłużona.

Śladami Niemiec idą inni

Merkel mówi twardo: „Możemy wydawać tylko tyle, ile zarobimy”. I – jak pokazują sondaże – większość Niemców się z tym zgadza. Ankietowani znacznie częściej martwią się o ogromny dług państwa (w tym roku przekroczy on bilion euro, 42 tys. euro na statystycznego Niemca) niż wolnym tempem wzrostu gospodarczego. – Wiele wydatków państwa nie miało sensu. Na podtrzymanie przyrostu naturalnego rząd przeznacza 150 mld euro rocznie, a efektów nie widać. A subwencje raczej zachęcają bezrobotnych do pozostania w domu niż do szukania pracy – mówi „DGP” Kai Carstensen, ekonomista monachijskiego instytutu IFO.
Śladami Niemiec idzie większość krajów UE. Wolą zrezygnować z niektórych kluczowych elementów dotychczasowej polityki, byle uniknąć załamania finansów. Prezydent Nicolas Sarkozy zapowiedział zerwanie z wprowadzonym jeszcze przez Francois Mitterranda prawem każdego Francuza do przejścia na emeryturę w wieku 60 lat. W Danii rząd ogłosił skrócenie z czterech do dwóch lat okresu wypłaty pełnej pensji dla wyrzuconych z pracy. Hojne zasiłki były do tej pory rekompensatą za łatwość, z jaką duńscy przedsiębiorcy mogli ograniczać załogi. Ogłoszony dwa tygodnie temu plan oszczędnościowy Silvia Berlusconiego zakłada z kolei ograniczenie subwencji dla biednych regionów południa kraju. Do tej pory subwencje te były jednym z filarów utrzymania jedności kraju.



Wydatki muszą ciąć nawet najbardziej lewicowi przywódcy Europy. Premier Hiszpanii Jose Luis Zapatero zrezygnował z polityki ograniczenia rekordowego (ponad 20 proc.) bezrobocia, zapowiadając zwolnienie kilkunastu tysięcy urzędników i liberalizując regulacje rynku pracy. Paradoksalnie też socjalistyczny rząd Grecji postawił na liberalizm: w największym programie prywatyzacyjnym w historii kraju sprzedane zostaną m.in. koleje, poczta, przedsiębiorstwa kanalizacyjne, nieruchomości publiczne czy porty morskie.

Co na to Ameryka?

Europejskie plany oszczędnościowe nie cieszą USA. Amerykański sekretarz skarbu Geithner skrytykował niemieckiego ministra finansów Schaeublego za niewspieranie globalnego wzrostu gospodarczego. Podczas gdy w I kwartale tego roku wzrost gospodarczy strefy euro wyniósł zaledwie 0,6 proc., to USA – 2,5 proc., a Japonii – nawet 4,2 proc. – Unia walutowa unika recesji z powodu słabego kursu euro do dolara i eksportu poza Europę, a nie rosnących wydatków konsumentów. Niejako rozwija się na koszt potęg spoza naszego kontynentu – przyznaje w rozmowie z „DGP” Nicolas Veron, główny ekonomista brukselskiego Instytutu Bruegla. Profesor Witold Orłowski zwraca jednak uwagę, że amerykańska strategia napędzania wzrostu kosztem rosnącego długu jest w perspektywie ryzykowna. – Amerykanie zachowują się tak, jakby nigdy nie spotkała ich dewaluacja dolara. W dłuższej perspektywie, jeśli świat upomni się o zwrot gigantycznego długu, dla USA będzie to tragedia – tłumaczy.
Europejskie cięcia
Niemcy. Do 2016 roku rząd chce ograniczyć wydatki publiczne o 10 mld euro rocznie. Dzięki temu w ciągu pięciu lat deficyt strukturalny kraju ma spaść do zaledwie 0,35 proc. PKB. W tym roku deficyt budżetowy pozostanie rekordowo wysoki, wyniesie 85 mld euro.
Włochy. Premier Silvio Berlusconi zapowiedział w ciągu 3 lat ograniczenie wydatków o 25 mld euro. Dzięki temu chce powstrzymać narastający dług publiczny. Dziś wynosi on ok. 115 proc. PKB. To najwyższy wskaźnik poza Grecją.
Hiszpania. Dwa plany oszczędnościowe mają łącznie zapewnić 55 mld euro oszczędności w ciągu 3 lat. Chodzi przede wszystkim o uspokojenie międzynarodowych inwestorów finansowych, którzy coraz bardziej obawiają się zakupu hiszpańskich obligacji rządowych.
Francja. Rząd zapowiedział zniesienie do końca roku gwarancji przechodzenia na emeryturę w wieku 60 lat. To część planu powstrzymania szybkiego wzrostu deficytu systemu ubezpieczeń społecznych. W tym roku wyniesie on 12 mld euro, jednak w 2050 r. może osiągnąć od 72 do 115 mld euro.
DGP