W najbliższych dwóch latach europejskie instytucje finansowe stracą prawie 200 miliardów euro. Takie wnioski płyną z najnowszego raportu EBC. Tym razem nie pomogą im rządy, które borykają się z deficytami budżetowymi
Europejskie banki poniosą w tym i przyszłym roku straty porównywalne z zapaścią w 2009 roku – ostrzega w swoim najnowszym raporcie Europejski Bank Centralny. Wartość udzielonych kredytów, które nigdy nie zostaną spłacone, wyniesie w tym czasie aż 195 mld euro – czytamy w dokumencie. Efektem będzie o wiele bardziej restrykcyjna polityka kredytowa przez co najmniej dwa lata.
W 2009 roku banki w Europie, musiały się pogodzić z utratą 238 mld euro udzielonych pożyczek. – Na pomoc pospieszyły im wtedy unijne rządy. Dziś nie jest to już takie proste, bo zadłużonym państwom po prostu trudno znaleźć wolny kapitał – mówi „DGP” Cizia Alcidi, ekspertka brukselskiego Centrum Europejskich Analiz Politycznych (CEPS).

Więcej złych kredytów

– Spodziewamy się drugiej fali odpisów nieściągalnych kredytów. To jest efekt słabych perspektyw wzrostu gospodarczego w Europie – tłumaczy Lucas Papademos, wiceprezes EBC.
Zdaniem Europejskiego Banku Centralnego znaczna część kredytów została udzielona na zakup nieruchomości, których wartość w ostatnich kilkunastu miesiącach się załamała. Jednocześnie wielu pożyczających utraciło pracę i nie ma z czego zwracać rat kredytowych. To stawia bank w bardzo trudnej sytuacji. Przejęcie nieruchomości pozostawionej pod zastaw pozwala bowiem na odzyskanie tylko części udzielonych pożyczek.
Innym problemem banków są bardzo słabe perspektywy wzrostu gospodarczego w Europie. Zdaniem Komisji Europejskiej w tym roku PKB strefy euro wzrośnie zaledwie o 0,9 proc. To oznacza, że tysiące unijnych przedsiębiorstw nie jest w stanie wypracować wystarczających zysków, aby spłacić zaciągnięte kredyty.



Niepewna spłata obligacji

Co więcej europejskie banki bardzo mocno zaangażowały się w zakup obligacji Grecji, Hiszpanii i Portugalii, których spłata przestaje być pewna.
– Chodzi o ogromną kwotę 2 bilionów euro. Problem ze spłatą długu tych krajów może doprowadzić do systemowego kryzysu europejskiego sektora finansowego – tłumaczy Jacques Cailloux, główny ekonomista Royal Bank of Scotland.
Do tej pory europejskie banki mogły liczyć na tani kapitał, aby podtrzymać płynność. W warunkach kryzysu EBC udzielił im w minionym roku rekordowej niskooprocentowanej (1 proc.) pożyczki 800 mld euro. Teraz jednak banki muszą się liczyć ze znacznie większymi kosztami pozyskania pieniędzy. A to oznacza, że i kredyty będą musiały udzielać na znacznie bardziej restrykcyjnych warunkach.
Do końca 2012 roku banki muszą spłacić połowę zaciągniętych kredytów – blisko bilion euro. Jednak jeszcze większe pieniądze poprzez sprzedaż obligacji muszą pozyskać na rynkach kapitałowych rządu krajów Unii, aby obsłużyć kolosalny dług. – Nie wszystkie instytucje finansowe poradzą sobie z takim wyzwaniem – uważa Cizia Alcidi.
Papademos przyznaje, że już teraz mniejsze europejskie banki nie są w stanie znaleźć inaczej kapitału, niż bezpośrednio zapożyczając się w Europejskim Banku Centralnym. Preferencyjne linie kredytowe EBC zamierza jednak wkrótce zamknąć.
Słaba kondycja europejskich banków spowolni wzrost gospodarczy
ANALIZA
Europejskie banki, poza brytyjskimi, otrzymały w minionym roku zdecydowanie mniejszy zastrzyk pieniędzy publicznych niż banki amerykańskie. To wpływa obecnie na ich kondycję: mają mniej wolnych funduszy na udzielanie dodatkowych kredytów. Z tego powodu przez najbliższe lata będą ciążyć na tempie wzrostu gospodarczego w Unii. Może ono oscylować wokół 1 procentu lub w niewielkim stopniu go przekraczać.
W szczególnie trudnej sytuacji są mniejsze banki. Starając się uzyskać dodatkowe fundusze na rynkach, muszą w coraz większym stopniu konkurować z władzami publicznymi i wielkimi instytucjami finansowymi. Dlatego spodziewam się, że wiele z nich może zostać zmuszonych do łączenia się w większe grupy, do fuzji. Takie zjawisko widzimy już na południu Europy, szczególnie w Hiszpanii.
Sytuacja dużych grup bankowych nie jest natomiast tak trudna, aby należało się obawiać ich bankructwa. Oszczędzający nie muszą się martwić o bezpieczeństwo swoich wkładów. Prawdopodobne jest natomiast, że warunki udzielania kredytów będą teraz coraz bardziej wygórowane.
*Nicolas Veron, ekspert brukselskiego Instytutu Bruegla