Sieci handlowe skarżą się, że banki blokują przyznawanie kredytów ich klientom. Odrzucają nawet połowę wniosków o pożyczki.
Banki bronią się, twierdząc, że mają zbyt duże straty na niespłacanych kredytach. Zaostrzają kryteria, by lepiej oceniać zdolność do zadłużania się kupujących. Kolejne miesiące mogą jeszcze zawęzić rynek pożyczek.

Banki zaostrzyły politykę

– W ubiegłym roku, w odpowiedzi na sytuację gospodarczą i pierwsze sygnały dotyczące przekredytowania klientów, większość banków zaostrzyła politykę kredytową i zacieśniła współpracę z Biurem Informacji Kredytowej – tłumaczy Jarosław Marek z Lukas Banku. To jeden z głównych graczy na rynku kredytów ratalnych. GE Money Bank, który przecierał szlak na tym rynku, otwarcie przyznał, że w ciągu 1,5 roku chce w ogóle zrezygnować z udzielania kredytów ratalnych.
Specjaliści przyznają, że choć te kredyty spłacają się relatywnie nieźle, to są za mało dochodowe. W dodatku coraz trudniej namówić klientów na produkty towarzyszące, jak karta kredytowa, na których banki zarabiają najlepiej. To zresztą obracało się często przeciwko bankom. – Klienci są często zdezorientowani, bo inne są zasady spłacania kredytu ratalnego, a inne karty kredytowej – mówi Halina Kochalska, analityk Gold Finance.
Mariusz Karpiński, były prezes GE Money Banku, wskazuje na jeszcze jeden powód słabnącej sprzedaży kredytów ratalnych w sieciach handlowych. Ich siła przetargowa jest znacznie mniejsza niż kilka lat temu. – Wtedy bankom zależało na tym, by dawać kredyty ratalne, bo budowały bazy klientów, a dziś bardziej im zależy, by te kredyty były spłacane na czas – mówi.

Rekomendacja T nie pomoże

Sytuację pogorszy jeszcze wejście w życie instrukcji opartych na rekomendacji T Komisji Nadzoru Finansowego. Chodzi szczególnie o zalecenie nr 13, które nakłada obowiązek dokładnego sprawdzania kredytobiorców i dostarczania wielu dokumentów do zweryfikowania jego zdolności kredytowej. Oznacza to koniec kredytów w 15 minut. Fakt, że banki będą musiały więcej czasu poświęcić na zbadanie zdolności, podniesie koszty ich działania, a w efekcie marże. To samo dotyczy kredytów samochodowych. Tu już zresztą widać efekty przykręcania kurka z kredytami, choć dotyczy to tylko najdroższych aut. – Z niepokojem czekamy na to, co przyniesie czerwiec – przyznaje Adam Pietkiewicz, prezes Polskiej Grupy Dealerów. Właśnie teraz spodziewają się oni wprowadzenia rekomendacji T w bankach. – Wtedy i sprzedawcy popularnych samochodów zapłaczą – mówi Maciej Janiszewski, prezes KPI Sports Cars, importera Porsche. – Jeżeli sprawdzi się czarna wizja importerów, wtedy zachwiać się może cały rynek, bo kredytem lub leasingiem finansowany jest zakup połowy samochodów na rynku – mówi Andrzej Halarewicz, szef JATO Dynamics, firmy analizującej rynek samochodowy.
Także banki przyznają, że latem będzie trudniej o szybkie i pomyślne załatwienie kredytu samochodowego. – Największy wpływ będzie miało ograniczenie udzielania kredytów dla osób, których zobowiązania kredytowe przekraczają 50 proc. dochodów – mówi Marcin Wykręt, dyrektor departamentu kredytów samochodowych w Getin Banku, posiadającym 33 proc. rynku pożyczek na auta.