Garnizon m.st. Warszawy chce pozbyć się 27 nieruchomości o łącznej powierzchni 250 ha. Wkrótce na rynek może trafić kilkanaście z nich.
Wojsko liczy, że zarobi na transakcji co najmniej 200 mln zł. Problem w tym, że na terenie kilku tych działek miasto będzie chciało przeprowadzić ważne inwestycje. A to oznacza, że wojsko, chcąc nie chcąc, będzie musiało oddać część nieruchomości w darowiznę miastu.
Garnizon zamierza sprzedać nieruchomości, bo go na nie nie stać: rocznie na ich utrzymanie płaci aż 3,5 mln zł. Około 18 z nich przekaże Agencji Mienia Wojskowego, która zajmie się ich sprzedażą, kilka trafi do Wojskowej Agencji Mieszkaniowej. – Najpierw następuje przekazanie działek nam, następnie regulujemy ich stan prawny, potem przeprowadzamy akcję marketingową, a na koniec wystawiamy je do przetargu nieograniczonego ustnego – mówi w rozmowie z „DGP” Zbigniew Prokopczyk z AMW.

Działa za domy

Agencji zależy na tym, aby jak najwięcej zarobić na sprzedaży. Raz, że ustawa obliguje ją do racjonalnego gospodarowania nieruchomościami. A dwa: MON dramatycznie potrzebuje pieniędzy. Dlatego 93 proc. zysków ze sprzedaży działek ma zasilić Fundusz Modernizacji Technicznej. – Dostosowujemy liczbę budynków i kompleksów w Warszawie do realnych potrzeb ministerstwa i wojska – tłumaczy DGP szer MON Bogdan Klich. Nieruchomości, które zostały uznane za zbędne, zostaną wystawione na sprzedaż na rynku cywilnym. – I będą dodatkowe środki na zakup technologii wojskowej, a tereny i budynki wyposażą samorząd oraz podmioty prywatne w przydatne dla nich nieruchomości – dodaje Klich.
AMW twierdzi, że będzie sprzedawać działki także miastu, pod warunkiem że ratusz przedstawi atrakcyjną ofertę. – Nasz rzeczoznawca majątkowy przygotuje wycenę i na jej podstawie zaproponujemy jednostkom samorządu kupno – mówi Prokopczyk. Zaznacza, że prawo pierwokupu przysługuje gminie tylko wtedy, gdy nieruchomość znajduje się w rejestrze zabytków (a to dotyczy tylko 4 – 5 działek). Miasto może skorzystać z trybu bezprzetargowego, ale nie może liczyć na duże bonifikaty. – To byłby kram. A nie tędy droga, bo rozlicza się nas z wyniku finansowego – dodaje Prokopczuk.
Wydaje się jednak, że Agencja nie zdawała sobie sprawy z faktu, iż wobec niektórych jej działek miasto ma już konkretne plany. Np. teren wojskowej nieruchomości przy 29 listopada 1 ma zostać przeznaczony na poszerzenie ulicy. A tereny w Rembertowie – na budowę obwodnicy. Swoje plany mogą mieć również burmistrzowie dzielnic. – Jest prawo, które mówi, że tereny, na których samorząd będzie chciał zbudować obiekty użyteczności publicznej, powinny zostać przekazane przez wojsko w darowiznę. W uzasadnionych przypadkach będziemy z tego zapisu korzystać – zapowiada rzecznik ratusza Tomasz Andryszczak.

Deweloper zaciera ręce

Prokopczuk potwierdza. – Rzeczywiście, jest taka możliwość, że tereny pod ważne dla miasta inwestycje oddamy w darowiznę. Ale każdy przypadek trzeba będzie analizować oddzielnie – mówi.
AMW będzie ostrożna. Ma już niemiłe doświadczania ze sprzedaży działek w innych miastach: ratusz twierdził, że teren przeznaczy pod budowę np. gminnego ośrodka pomocy, a kończyło się na tym, że miasto przekazaną działkę sprzedawało deweloperowi.
Atrakcyjnych terenów, których pozbywa się Garnizon Warszawa, nie brak. Kilku deweloperów już szykuje się na przetarg nieruchomości wojskowej przy ulicach Puławskiej 4/8 i Batorego 6 (w sumie 5,63 ha). Na szczęście dla AMW akurat ta działka urzędu miasta nie interesuje. Na razie.