Nauczeni reguł wolnorynkowych klienci czekają na oznaki świadczące, że rynek energii jest konkurencyjny – czyli na lepszą jakość i niższe ceny. Niestety skomplikowane rachunki, zawiłe procedury reklamacyjne i niejasne taryfy studzą te nadzieje.

Rynek w Polsce ma specyficzną strukturę, a jej zrozumienie jest niezwykle ważne dla budowania konkurencji. Procesy konsolidacyjne, które miały miejsce w latach 2006 – 2007, doprowadziły do powstania czterech pionowo zintegrowanych grup energetycznych, zajmujących się wytwarzaniem energii elektrycznej, jej dystrybucją oraz obrotem, a także jednego podmiotu będącego naturalnym monopolistą na rynku przesyłu energii. W tak silnie skoncentrowanym sektorze do pobudzenia konkurencji może przyczynić się częściowa prywatyzacja. Przy mocnych czterech grupach dywersyfikacja właścicieli daje szansę na realną konkurencję.

Niedawna sprzedaż przez Skarb Państwa 16 proc. akcji spółki Enea, zapowiadany debiut giełdowy akcji Tauronu czy rozpoczęty niedawno proces prywatyzacji spółki Energa to działania, które realnie wpływają na zmiany struktury rynku energii .

Z drugiej strony, uruchamiając te procesy, nie wolno zapominać o ochronie konkurencji. Jeśli mamy mówić odpowiedzialnie o uwalnianiu rynku energii, nie możemy myśleć o zgodzie na kolejne konsolidacje umacniające i tak już silnych graczy.

Małgorzata Krasnodębska-Tomkiel, prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów