Powódź w niewielkim stopniu wpłynie na gospodarkę naszego kraju i budżet państwa - uważają eksperci, z którymi rozmawiała w piątek PAP. Rząd ma środki na nadzwyczajne sytuacje - dodają.

Zdaniem eksperta Centrum im. Adama Smitha Ireneusza Jabłońskiego, powódź, która jest dramatem dla wielu rodzin i niektórych regionów, obciąży koszty funkcjonowania państwa, jednak starty nie będą tak wielkie, jak te spowodowane powodzią w 1997 r.

"Nawet gdyby wynosiły kilka miliardów złotych - łącznie pomoc i odtworzenie infrastruktury - to budżet jest w stanie to udźwignąć" - powiedział.

"Kwoty oglądane w sposób bezwzględny robią wrażenie, ale w odniesieniu do potencjału naszej gospodarki i nawet budżetu nie są krytyczne. Wpływ na wzrost gospodarczy będzie minimalny" - powiedział.

"Rząd dysponuje środkami, które może uruchomić w razie nadzwyczajnych sytuacji"

Jego zdaniem, kilkaset miliardów złotych do 1 mld zł będzie pomocą bezpośrednią, dla powodzian. Natomiast kolejne miliardy będą przeznaczone na odbudowę i wzmocnienie infrastruktur przeciwpowodziowej. "To może potrwać rok, dwa, a w przypadku infrastruktury przeciwpowodziowej nawet dłużej" - powiedział.

Podobnego zdania jest prezes Krajowej Izby Gospodarczej Krzysztof Arendarski. "Rząd dysponuje środkami, które może uruchomić w razie nadzwyczajnych sytuacji. Myślę, że te zasoby, plus ewentualna pomoc Unii Europejskiej, pozwolą pokryć te bieżące szkody. Sprawy odbudowy nowych wałów to są rzeczy, które już rozłoży się na przyszły rok i następne lata" - powiedział.

Jego zdaniem straty mogą być porównywalne ze stratami po powodzi z 1997 roku i sięgnąć nawet kilkanaście miliardów złotych, ale - jak dodał - te pieniądze wrócą na rynek w postaci podatków czy zatrudnienia ludzi. "(Powódź) to nie jest coś, co może zaważyć na losach polskiej gospodarki" - uważa.

"Pamiętam szacunki z 1997 roku i tam rozpiętość była jak dziesięć do jednego"

Uspokaja również ekspert prof. Krzysztof Rybiński ze Szkoły Głównej Handlowej. "Nie jest to coś, co w znaczący sposób obciąży budżet państwa" - zaznaczył. Nie chciał jednak oszacować wysokości strat spowodowanych powodzią.

"Pamiętam szacunki z 1997 roku i tam rozpiętość była jak dziesięć do jednego. Moim zdaniem, żadne szacunki na dzień dzisiejszy nie są możliwe, tym bardziej, że jeszcze ta wielka woda pół Polski musi minąć. Nie wiadomo, jakie szkody jeszcze ze sobą przyniesie" - powiedział.

Zdaniem Rybińskiego można w najbliższych miesiącach spodziewać się przyspieszenia produkcji budowlanej. "Pojawią się nowe zlecenia na budowę domów, na remonty dróg" - zaznaczył.