Joel Ewanick sprawił, że Amerykanie zaczęli kupować hyundaie. Teraz ma pomóc koncernowi z Detroit.
W nowej pracy miejsca zagrzał jedynie przez sześć tygodni. I został podkupiony przez General Motors Company, który uznał, że potrzebuje wręcz nadprzyrodzonych mocy Joela Ewanicka, nazywanego czarodziejem z Hyundaia, by odbić się od dna.
49-letni Ewanick w świecie samochodowego marketingu jest takim samym demiurgiem, jak Steve Jobes w branży komputerowej. Czegokolwiek się dotknie, zamienia w biznes przynoszący zyski. Swój talent pokazał w Hyundaiu, w którym został szefem marketingu na amerykański rynek. Sprawił, że przed salonami południowokoreańskiej firmy zaczęły się ustawiać kolejki.
Pedantyczny i zorganizowany Ewanick doskonale przygotował plan podboju rynku USA. Jak sprawić, by w czasach kryzysu Amerykanie nie bali się kupować nowych aut? Odpowiedzią na to pytanie okazało się Hyundai Assurance. Firma zobowiązała się, że w ciągu roku odkupi swoje samochody od tych osób, które stracą pracę. Dzięki temu posunięciu Hyundai znacząco zwiększył swoje udziały na amerykańskim rynku: z 2,7 proc. do 4,4 proc. W tym czasie tzw. Wielkie Psy – czyli ogromne amerykańskie koncerny albo upadały, albo wyprzedawały swój majątek. Akcji towarzyszyła kampania reklamowa: dzięki niej udało się przekonać Amerykanów, że auta z Korei przestały być „wyrobem czekoladopodobnym”. Mało tego, wdarły się na tzw. krótką listę samochodów, które rozważa się przy kupieniu.
Ten sukces nie mógł pozostać niezauważony. Posypały się nagrody – Joel Ewanick został marketingowcem roku magazynu Forbes i „Automotive News” oraz portalu Brandweek. Pierwszy zareagował japoński Nissan, któremu również marzy się podbicie amerykańskiego rynku. Podkupił czarodzieja, ale nie było mu dane długo napawać się sukcesem. Sześć tygodni później, na początku maja, Ewanick przeszedł do GMC.
– To było wyjątkowo sprytne posunięcie. GM dobrze to rozegrał – powiedział Aaron Bragman z firmy analitycznej IHS-Global Insight.
O pieniądzach, jakie zaoferowała mu firma z Detroit, nie ma przecieków, ale z pewnością są one duże. Równie wielkie, jak wyzwanie, przed którym Joel Ewanick stoi w General Motors Company.



GMC był największym koncernem świata. Kryzys spowodował, że najpierw pozbył się części majątku – Pontiaca, Saturna, Hummera oraz Saaba. Ale nie na wiele się to zdało. W czerwcu ubiegłego toku firma ogłosiła bankructwo, a miesiąc później koncern trafił na państwowy garnuszek, bo rząd federalny nie chciał dopuścić do wyrzucenia na bruk ponad 250 tys. robotników (General Motors zamienił się w General Motors Company). Firma lekko odbiła się od dna, ale to Ewanick ma jej przywrócić dawny blask. Amerykanie mają przestać kupować hyundaie czy nissany, a znów przesiąść się do chevroletów, buicków i cadillaców.
– To najbardziej wpływowy szef marketingu na rynku samochodowym. Joel jest wyjątkowo szanowany w tym biznesie, a jego sukcesy mówią same za siebie – mówi jeden z szefów GMC Mark Reuss.
Joel Ewanick zacznie czarować już 24 maja, gdy oficjalnie zostanie szefem marketingu całego General Motors Company.
DGP