PKP Intercity przedstawi zarządcy torów listę składów, z których zrezygnuje. Większość z nich to pociągi Tanich Linii Kolejowych, które wożą podróżnych za niewielkie pieniądze. Tyle że spółka do nich dokłada.
Z naszych informacji wynika, że z rozkładu wypadnie 35 – 40 pociągów – głównie oznaczonych marką TLK. Przewoźnik nie chciał potwierdzić tych informacji.
TLK uruchamiane przez Intercity były odpowiedzią na ofertę InterRegio Przewozów Regionalnych. O ile jednak należąca do 16 samorządów spółka broni swojej taniej oferty, Intercity pozbywa się takich pociągów bez żalu. Spółka wykorzystała już bowiem ponad połowę ze 187 mln zł tegorocznej dotacji z Ministerstwa Infrastruktury. A resort nie ma zamiaru jej zwiększyć.
Cięcia w rozkładach jazdy to efekt gigantycznych długów spółek pasażerskich w stosunku do zarządzających infrastrukturą kolejową PKP Polskich Linii Kolejowych. Z tego powodu od wtorku na tory nie wyjeżdża połowa połączeń InterRegio. Powód ten sam co w przypadku PKP IC – przewoźnik nie płaci regularnie za dostęp do torów. Niewykluczone jednak, że składy wrócą na tory. O ile spełni jedyny warunek: zacznie regulować swoje rachunki.
Wczoraj w „DGP” napisaliśmy, że z powodu zaległości przewoźników zagrożone są wypłaty dla 40 tys. kolejarzy zatrudnionych w PKP PLK. Kolejarska „Solidarność” nie wykluczała blokowania torów w przypadku nieotrzymania pieniędzy do 10 maja. W piątek jednak na ich konta miały zostać wysłane pensje – w sumie 125 mln zł. – Tym razem jeszcze się udało. Ale tylko dlatego, że inni przewoźnicy płacą regularnie. Jak będzie w czerwcu, nie wiadomo – mówi nam osoba z wewnątrz PKP PLK.
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zapowiedział, że przyjrzy się, czy działania PKP PLK nie uderzają w interesy pasażerów.