HP chce sfinalizować transakcję z Palmem do 31 lipca. Ma zamiar zapłacić za niego 1,2 mld dol. Nie będzie to zwykłe pożarcie płotki przez komputerowego rekina, lecz fuzja banku pomysłów z bankowym skarbcem.
Palm to firma z ideami i technologią, borykająca się z problemami z dostępem do gotówki. A komputerowy gigant HP ma pieniędzy nawet w nadmiarze – firma zarobiła w zeszłym roku na czysto blisko 10 mld dol.
Głód pomysłów, na jaki cierpi HP, potwierdza wiceszef spółki Todd Bradley, który przyznał, że firma chce dostępu do „innowacyjnego systemu operacyjnego Palma”. Dodaje, że dzięki przejęciu Palma HP ma nadzieję stać się liderem rynku smartfonów, na którym marka Palm nadal warta jest miliony.
Stworzył ją w 1992 roku Jeff Hawkins, zakładając Palm Computing. Jego pierwszy produkt Palm Pen zdominował rynek komputerów kieszonkowych do tego stopnia, że dla większości klientów Palm stał się synonimem wszelkich komputerów wielkości dłoni.
Sukces Hawkinsa okazał się zabójczy dla firmy. Rozbiły ją przepychanki własnościowe, które sprawiły, że Palm zaczął się pogrążać w komercyjnym niebycie.
Tymczasem rynek komputerów kieszonkowych zmienił się nie do poznania – rozpoczęła się epoka smartfonów, co umknęło uwadze szefom Palma. Dopiero rok temu firma wypuściła nowy produkt, który mógłby konkurować z gigantami BlackBerry i Apple.
Mógłby, gdyby menedżerowie Palma nie pogrążyli innowacyjnego smartfona, mającego olbrzymią przewagę nad produktami konkurencji, zarówno technologiczną, jak i funkcjonalną. Dotykowy smartfon Pre zdobył w zeszłym roku najwyższe noty i nagrody w środowisku ekspertów.
Telefon nie podbił jednak serc klientów, a tym samym nie sprostał oczekiwaniom jego twórców. Powodem była słaba kampania marketingowa. Blada, anemiczna dziewczyna przekonująca w chybionej kampanii reklamowej, że Palm Pre czyta w myślach, zupełnie nie trafiła do amerykańskich konsumentów.
Zignorowali oni nowy smartfon tym łatwiej, że w tym samym czasie Apple przedstawił swojego iPhone’a. Firma chciała złapać wiatr w żagle dzięki współpracy z małym amerykańskim operatorem Sprintem, który miał promować tylko Palm Pre.
Wybór i tym razem okazał się nietrafiony – „produkt dla wybranych” był nie do kupienia w większości zwykłych sklepów. Zmiana operatora na większego – Verizona – nie pomogła, gdyż promował on już najnowszego Droida Motoroli. Gdy zarówno Sprint, jak i Verizon odmówili dystrybucji Palm Pre, wpędzając firmę w ślepy zaułek, w tunelu zabłysło światełko. Hewlett-Packard – gigant branży informatycznej – okazał się spragniony innowacyjności Palma nie mniej niż sukcesu rynkowego.