Wartość eksportu w marcu wyniosła 10,6 mld euro – ocenia Korporacja Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych. Jest szansa, że w całym roku wyniesie 113 mld euro.
KUKE szacuje wielkość eksportu na podstawie zleceń ochrony transakcji eksportowych, ale także na podstawie danych makro. Piotrowi Soroczyńskiemu, głównemu ekonomiście Korporacji, w wyliczeniu prognoz pomogły dane o produkcji przemysłowej i zatrudnieniu. Według niego połowa produkcji przemysłu idzie na eksport.
– Doświadczenia z poprzednich lat wskazują, że sektor przemysłowy utrzymuje stabilny poziom zatrudnienia, gdy spodziewa się wzrostu tempa produkcji o około 10 proc. A zatrudnienie w polskim przemyśle od dwóch kwartałów jest stabilne – mówi.
Według niego wzrost produkcji pociągnie za sobą wzrost eksportu.
– Nie ma wątpliwości, że firmy mają nowe zamówienia eksportowe i przygotowują się do tego, żeby je zrealizować – uważa ekonomista KUKE.
W całym roku eksport może wynieść 113 mld euro. To o 13 proc. więcej niż w 2009 roku. Na razie dynamika jest wyższa, bo jak szacuje KUKE, w marcu roczny wzrost eksportu mógł wynieść nawet 25 proc. Potem jednak tempo wzrostu będzie maleć.
Według Jarosława Janeckiego, głównego ekonomisty Societe Generale, kondycja polskiego eksportu będzie zależała przede wszystkim od stanu gospodarki niemieckiej. Jeśli ożywienie za naszą zachodnią granicą będzie postępować, polskie firmy mogą liczyć na wzrost zamówień. Podobnie uważa Marcin Mróz, główny ekonomista BNP Paribas Fortis.
– Popyt zagraniczny będzie większy niż przed rokiem. Wzrost nastąpi w całej strefie euro – mówi.



Ekonomiści uważają, że umocnienie złotego, jakie postępuje od początku roku, nie ma na razie negatywnego wpływu na eksport.
– Kurs walutowy nie jest barierą dla eksportu, choć może rzeczywiście mieć wpływ na powiększenie deficytu handlowego – mówi Jarosław Janecki.
I przypomina, że według badań NBP progiem opłacalności dla sprzedaży polskich towarów za granicę jest kurs euro na poziomie 3,60 zł, dolara zaś 2,6 zł. Marcin Mróz dodaje, że kurs złotego to na razie czynnik neutralny dla eksportu.
– Paradoksalnie zamieszanie wokół Grecji może być dobrą rzeczą dla polskiej gospodarki. Gdyby kryzysu nie było, Polska mogłaby się stać ofiarą własnego sukcesu, bo złoty by się nadmiernie umocnił – mówi.
Ekonomista BNP Paribas Fortis dodaje, że niezależnie od kursu polscy eksporterzy są w stanie utrzymać konkurencyjność, bo koszty produkcji są nadal stosunkowo niskie.
– To efekt sytuacji na rynku pracy, nie ma presji na wzrost wynagrodzeń – mówi.