Prezydenccy nominaci w Radzie Polityki Pieniężnej zaprzeczają, jakoby między nią a zarządem banku centralnego doszło do porozumienia w sprawie wysokości zysku banku za 2009 rok. Druga część RPP uważa jednak, że trwają zaawansowane prace nad kompromisem.
Miałby on polegać na tym, że RPP wycofuje się ze zmienionej uchwały o sposobie wyliczania rezerwy na ryzyko kursowe, a w zamian za to zarząd NBP zmienia swoje sprawozdanie. W efekcie tego do budżetu państwa miałoby trafić nawet o 4 mld zł więcej.
To by jednak oznaczało, że zarząd NBP musiałby faktycznie podważyć zatwierdzone przez audytora z PricewaterhouseCoopers sprawozdanie finansowe. Dlatego RPP chce jedynie, by zarząd raz jeszcze przeliczył wysokość rezerwy. To, jaką metodą, pozostawia w gestii zarządu. Wiadomo jednak, że efektem miałby być wyższy zysk. – Nie wiemy, czy przez to zysk będzie większy, ale warto pomóc budżetowi, choć oczywiście bezpieczeństwo banku jest najważniejsze – zastrzega prof. Anna Zielińska-Głębocka z RPP.
Część członków rady wskazana przez prezydenta nie zgadza się z wizją większości rady. – Audytor stwierdził, że rezerwa jest ustalona na możliwie najniższym poziomie – mówi prof. Andrzej Kaźmierczak. I dodaje, że bardzo by się dziwił zarządowi, gdyby zmienił wysokość rezerwy.
Z ustaleń „DGP” wynika, że na wtorkowym posiedzeniu RPP nie doszło do wiążących ustaleń z zarządem. – Nie wykluczam, że zarząd się nie zgodzi i będziemy rozmawiać, co dalej – przyznaje w rozmowie z „DGP” prof. Zielińska-Głębocka.