Rządzenie krajem to nie tylko ustanawianie głupich czy mądrych ustaw, ale przede wszystkim zarządzanie emocjami społecznymi.
A w ciągu ostatniego 20-lecia mieliśmy przykłady, gdy rządzący poprzez zbyt dynamiczne działania tracili nad nimi kontrolę, a tym samym narażali swoją pozycję.
Czy najbliższe tygodnie i miesiące to dobry czas na przyspieszenie reform społecznych? Delikatność materii polega na tym, że potrzebne zmiany nie dotyczą kwestii czysto technicznych. Jesteśmy w trakcie sporu społecznego dotyczącego systemu ubezpieczeń. Nie ma usprawiedliwienia, żeby debatę na ten temat skracać i korzystając z okazji, uznać: wiemy, kto teraz podpisze ustawę, więc podejmujemy się przeprowadzenia reformy. To przeczy idei tak przestrzeganego przez obecną ekipę dialogu społecznego i próby uzgadniania konsensusu w sprawach o fundamentalnym znaczeniu.
Do przyspieszenia nie dojdzie z jeszcze jednego powodu. Kotwicą działań każdej partii politycznej są wybory parlamentarne, a te czekają nas w roku przyszłym. A że najtrudniejszą częścią reformy finansów publicznych jest ograniczenie wydatków, decyzje w tej dziedzinie są mało popularne i mogą zniechęcić wyborców. Polacy bywają dość przekornym społeczeństwem i dziś sytuacja dla rządzących jest w związku z tym znacznie trudniejsza niż wtedy, gdy dochodziło do konfrontacji dwóch mocnych ośrodków władzy, dwóch odmiennych poglądów na niezbędne reformy i różnych ocen stanu polskiej gospodarki. Wydaje się, że PO jako formacja polityczna znalazła się w bardzo trudnej sytuacji. Monopol władzy może okazać się raczej obciążeniem niż ułatwieniem.



Rząd jest przygotowany do sprawowania władzy w warunkach, jakie były wyznaczone, zanim doszło do tragedii w Smoleńsku. Temu służyła prezentacja planu konsolidacji i ustanowienie kalendarza działań uwzględniającego zaplanowane wydarzenia polityczne. Analitycy, którzy zapowiadają przyspieszenie, zapominają, że gwałtowna zmiana programu gospodarczego nie będzie służyła polskiej walucie, naszej gospodarce czy zaufaniu do instytucji państwowych. Wielkie potrzebne reformy trzeba realizować zgodnie z kalendarzem, obecna sytuacja polityczna pomoże być może w sprawach mniej istotnych dla naszej państwowości.
Najważniejsze dla polskiej gospodarki jest w tej chwili utrzymanie wiarygodności w oczach świata. To największy kapitał, jaki w tej chwili mamy. A to wymaga, by nad działaniami polskich polityków unosił się duch Machiavellego – z jednej strony zapewnić sobie sukces polityczny w kolejnych wyborach, a z drugiej – nie narazić obecnej renomy Polski. Dla zachowania opinii Polski najważniejsze jest przestrzeganie procedur i nieużywanie nadzwyczajności sytuacji do wprowadzania nowych obyczajów politycznych czy nowych regulacji. Każda droga na skróty będzie źle postrzegana.
Autor jest przewodniczącym rady głównej Business Centre Clubu