Złoty się umacnia, co zwiększa zyski firm zajmujących się importem odzieży. Dzięki temu branża liczy, że odrobi straty z 2009 roku.
Marże w sektorze odzieżowym powoli wracają do poziomów sprzed kryzysu. W zeszłym roku, aby ratować sprzedaż, sklepy z odzieżą markową zdecydowały się na duże, sięgające 50 proc. obniżki marży, aby zredukować skalę podwyżek cen wywołanych wyższym kursem euro.
– W tym roku na skutek umacniania się złotego mamy do czynienia z polepszaniem się marż brutto, co przekłada się na zyskowność firmy – mówi Maciej Dyjas, prezes Grupy Eastbridge, główny udziałowiec spółki NFI Empik Media & Fashion. W 2009 roku przychody Grupy sięgnęły 2,7 mld zł, a zysk netto sięgnął 58 mln zł.
Z rosnącej wartości złotego cieszy się też Paradise Group, właściciel salonów Armani, Burberry, Hugo Boss czy Kenzo. Zeszły rok firma zakończyła stratą na poziomie około 2 mln zł.
– W tym roku liczymy na odrobienie strat. Spodziewamy się, że osiągniemy zysk w wysokości przynajmniej kilku milionów złotych – tłumaczy Jerzy Mazgaj z Paradise Group.
Jak dodaje, będzie to możliwe między innymi dlatego, że firma mniej wyda na utrzymanie swoich sklepów. Dzięki osłabieniu się euro czynsze za lokale handlowe spadły o około 25 proc.
Na to, że ubiegłoroczną stratę uda się zamienić teraz w zysk, liczy też Redan, który 50 proc. produkcji zleca za granicą.
– Prognozujemy sprzedaż na 334 mln zł oraz zysk netto na poziomie 5,8 mln zł – informuje Bogusz Kruszyński, wiceprezes zarządu Redanu.
Mocny złoty oznacza spadek cen ubrań, a co za tym idzie – większy popyt. Dziś garnitury Armaniego można znowu kupić w cenie poniżej 3 tys. zł tak jak w 2008 roku. W ubiegłym roku kosztowały one około 3,3 tys. zł.



Spadek cen przełożył się automatycznie na wzrost przychodów firm. Jak zauważa Mariusz Drabiszczak ze spółki Majka Reinhardt, będącej przedstawicielem marki Bandolera, to zasługa wzrostu liczby klientów o 15 proc. w stosunku do analogicznego okresu roku ubiegłego.
– Dzięki temu, mimo że zarabiamy w euro, widzimy nie spadek, lecz wzrost naszych przychodów – dodaje.
W przypadku NFI Empik Media & Fashion wzrost popytu przełożył się w I kwartale tego roku na wyższe o 2 proc. przychody w porównaniu do roku ubiegłego.
Nic więc dziwnego, że po roku przerwy firmy odzieżowe wracają do inwestycji. Jak wynika z raportu PMR, w zeszłym roku prawie połowa firm z tego sektora ograniczyła liczbę otwieranych sklepów. Jeszcze więcej, bo ponad połowa zdecydowała się na zamknięcie najmniej rentownych placówek. Dziś jest inaczej.
– Ponad 100 mln zł wydamy na rozwój salonów. W Polsce przewidujemy otwarcie około 50 nowych sklepów. W Rosji przynajmniej 20, a na Ukrainie tylko 1 – mówi Maciej Dyjas.
Docelowo, jak dodaje, firma chciałaby podwoić liczbę swoich sklepów. Na koniec 2009 roku miała ich 662.
NFI Empik Media & Fashion w tym roku planuje też rozszerzyć swoje portfolio o kolejną markę.
– Jej oferta będzie zbliżona cenowo do New Look czy Peacocks, które wprowadziliśmy na rynek w zeszłym roku. Będzie to tańsza marka – tłumaczy Maciej Dyjas.
Z kolei Paradise Group swojej szansy wciąż upatruje w luksusowych brandach. Dlatego w tym roku w Katowicach otworzy nowy salon marki Burberry. W 2011 roku firma nie wyklucza pozyskania nowych, droższych marek.