Po wielu miesiącach deklaracji magnat medialny Rupert Murdoch przechodzi do czynów – od czerwca wprowadza opłaty za dostęp do materiałów z dzienników „The Times” i „The Sunday Times” w internecie. Polscy wydawcy szykują się do tego samego jesienią.
Za dostęp do artykułów, zdjęć i innych treści obu tytułów czytelnicy będą płacić 1 funta dziennie lub 2 funty tygodniowo – ogłosiło w piątek wydawnictwo News International należące do Ruperta Murdocha. To tyle samo, co koszt gazety papierowej – 1 funta płaci się za „Times’a”, 2 funty za „Sunday Times”. W zamian za opłatę będzie można korzystać z zawartości dwóch stron internetowych – Thetimes.co.uk i Thesundaytimes.co.uk – które powstaną w wyniku podziału obecnego serwisu Timesonline.co.uk.
– To dopiero początek – zapowiada w oświadczeniu Rebekah Brooks, prezes News International, należącego do koncernu News Corp., który wydaje też „The Sun”, a także amerykański dziennik „The Wall Street Journal”.
– „The Times” i „The Sunday Times” to pierwsze z naszych czterech tytułów w Wielkiej Brytanii, które pójdą w tym kierunku. W tym kluczowym momencie dla dziennikarstwa, to rozstrzygający ruch, by uczynić biznes informacyjny ekonomicznie ekscytującym – dodała.
Ta decyzja to przełom. Z wyjątkiem małego amerykańskiego dziennika Newsday, na wprowadzenie opłat za treści ogólnotematyczne nie zdecydował się żaden duży wydawca. Na razie zapowiada to „New York Times”. Opłaty pobierają natomiast wydawcy biznesowi – „Financial Times” i „The Wall Street Journal”. W ubiegłym roku przychody FT ze sprzedaży cyfrowych treści wzrosły o 43 proc., a liczba korzystających z nich abonentów zwiększyła się o 15 proc., do 126 tysięcy.
Wydawcy szukają w ten sposób nowych źródeł przychodów, bo rynek sprzedaży egzemplarzowej się kurczy, a wpływy z reklam wraz z nim. Z kolei całkowite otwarcie treści na stronach internetowych nie przyniosło dotychczas odpowiednich przychodów z reklamy internetowej.
– Sama reklama nie jest w stanie utrzymać kosztownych redakcji – powiedział dziennikowi „The Guardian” John Ridding, prezes spółki wydającej „Financial Times”.



Takiego samego zdania są wydawcy w Polsce.
– Obecny model biznesowy oparty tylko na reklamie internetowej się nie sprawdził. Te przychody są za niskie – przyznaje Arkadiusz Dawid, prezes Bonnier Business Polska, wydawcy „Pulsu Biznesu”.
Zarówno on, jak i INFOR Biznes, wydawca „Dziennika Gazety Prawnej”, oraz Presspublika, wydawca „Rzeczpospolitej” szykują się do wprowadzenia nowych modeli opłat za dostęp do swoich treści. Wprawdzie za część materiałów (np. e-prenumarata, niektóre artykuły) już każą sobie płacić, ale niedługo opłatami objęte zostanie znacznie więcej treści.
– Planujemy taki ruch, bo dysponujemy wartościowymi zasobami, których nie możemy rozdawać za darmo. Analizujemy obecnie różne modele biznesowe – mówi Dariusz Piekarski, prezes INFOR Biznes.
Financial Times np. zaczął w 2007 roku od oferowania pięciu artykułów za darmo w miesiącu czytelnikom trafiającym do serwisu przypadkowo, a 25 – odbiorcom, którzy zarejestrowali się na stronie wydawcy (to dodatkowo grupa docelowa dla reklamodawców). Niedawno ograniczył darmową ofertę do 10 artykułów dla zarejestrowanych użytkowników. Wydawca wprowadza też nowe plany taryfowe (dostęp dzienny i tygodniowy), za które płacić można systemem elektronicznych płatności PayPalem.
Presserwis twierdzi, że „Rzeczpospolita” planuje np. wprowadzić opłaty za dostęp do publicystyki z dodatku Plus Minus. Arkadiusz Dawid przyznaje, że kierowana przez niego spółka rozważa model abonementowy za dostęp przez określony czas.
– Ruszamy jesienią – dodaje.
W podobnym terminie chce również wystartować INFOR Biznes.
Zamknięcie dostępu za opłatami oznacza jednak spadek liczby użytkowników, a tym samym – groźbę mniejszych wpływów z reklam. Wydawcy twierdzą, że to nie problem.
– Ci użytkownicy, którzy będą gotowi kupować nasz produkt, będą też bardzo atrakcyjną grupą dla reklamodawców – uważa Arkadiusz Dawid.
Po wielu miesiącach deklaracji magnat medialny Rupert Murdoch przechodzi do czynów – od czerwca wprowadza opłaty za dostęp do materiałów z dzienników „The Times” i „The Sunday Times” w internecie. / ST