Nie wszystkie banki są równie surowe dla klientów, którzy nie spłacają na czas swoich zobowiązań. Część z nich wybacza drobne potknięcia, nawet odnotowane w Biurze Informacji Kredytowej
Stosunek banków do klientów, którzy mają zaległości w spłacie zobowiązań jest jedną z najpilniej strzeżonych przez nie tajemnic. Wspólnie z Home Broker Doradcy Finansowi udało się jednak ustalić, w których bankach raport z Biura Informacji Kredytowej o istnieniu zaległości w spłacie starego kredytu czy rachunku nie dyskwalifikuje przy staraniach o nowy kredyt mieszkaniowy.
Okazuje się, że jeśli zaległość w spłacie kredytu nie jest duża i opóźnienie nie przekracza trzech miesięcy, to klient wcale nie musi być od razu na straconej pozycji. Opóźnienie w spłacie nie może jednak wynikać z niedbalstwa kredytobiorcy lub jego pogłębiających się problemów finansowych.
– Dla banku istotne jest to, jak długo klient nie regulował dotychczasowych zobowiązań – mówi Katarzyna Siwek z Home Broker Doradcy Finansowi.
Bank Pocztowy dopuszcza zaległość nie dłuższą niż 30 dni. W BGŻ w staraniach o kredyt nie dyskwalifikuje zaległość dwa razy dłuższa, ale pod warunkiem, że nie jest większa niż 200 zł.
– Jeśli klient na bieżąco obsługuje swoje zobowiązania kredytowe i nie ma żadnych bieżących zaległości, a wykazana w raporcie BIK pojedyncza zaległość została uregulowana, to dopuszczamy taką możliwość – przyznaje Anna Wysocka, dyrektor biura ryzyka kredytowego w BGŻ.
BZ WBK dopuszcza zaległość aż do 90 dni, ale nie większą niż 100 zł. W Nordea Banku jest podobnie, a limit to 200 zł.



Bank, akceptując jakieś niewielkie problemy finansowe swoich potencjalnych kredytobiorców, może zabezpieczyć się, żądając wyższych opłat.
– Opóźnienia w spłacie drobnych kwot nie zawsze oznaczają bezwzględny zakaz udzielenia kredytu mieszkaniowego. Bardzo często taki klient dostanie kredyt, ale płaci bankowi wyższą marżę, by pokryć zwiększone ryzyko – mówi Wojciech Kwaśniak, były szef nadzoru bankowego.
W Eurobanku standardowo nie dyskwalifikuje opóźnienie w spłacie kredytu do 30 dni. Może być ono wydłużone do 90 dni, pod warunkiem że klient zdecyduje się na wyższą marżę.
– Żaden bank raczej nie udzieli kredytu, gdy zaległość przekracza 90 dni albo gdy w BIK znajduje się adnotacja, że dług podlega windykacji lub egzekucji – mówi Katarzyna Siwek.
Z doświadczeń doradców Home Broker wynika, że bardzo restrykcyjną politykę pod tym względem prowadzi ING BSK.
– Jeśli klient ma jakieś problemy z regularną spłatą kredytu, to rzeczywiście nie możemy sobie pozwolić na kredytowanie takiej osoby, ale jeśli zadłużenie wynika np. z niezapłacenia opłaty za konto, to nadal może u nas uzyskać kredyt – mówi Piotr Utrata z ING BSK.
Dla instytucji finansowych bardzo ważne jest to, z jakich przyczyn powstała zaległość finansowa. Na taryfę ulgową mogą więc liczyć osoby, którym np. z niezależnych od nich powodów wydłużył się pobyt za granicą i rata kredytu nie została spłacona w terminie. Na łagodniejsze potraktowanie może też liczyć ktoś, kto ma zlecenie stałe i przelał zbyt małą kwotę, gdyż oprocentowanie wzrosło.
Banki natomiast rygorystycznie będą podchodzić do klientów, którzy często zapominają spłacić ratę kredytu lub popadają w problemy finansowe.