Duże zniżki lub wręcz darmowe skipassy coraz bardziej przekonują polskich turystów do wyjeżdżania na narty poza sezonem. Zwłaszcza, że warunki do uprawiania sportów zimowych wciąż są wyśmienite.
Free Ski, czyli wczasy narciarskie z karnetem gratis, stają się coraz bardziej popularne w Polsce. Mają one miejsce na w wybranych tygodniach na początku lub na końcu sezonu. Bo Free Ski to sposób na ożywienie ruchu turystycznego w trakcie najmniej popularnych tygodni zimowego kalendarza.

Wolimy karnety

Pierwszą włoską doliną, która zapoczątkowała promocje w wybranych tygodniach roku, była Val di Sole. Posłużyła się przy tym hasłem „karnet gratis”. Klient nie odbierał więc skipassu w kasie pod wyciągami, ale otrzymywał go od razu po opłaceniu pobytu w hotelu lub wycieczki w biurze podróży. Wśród Włochów ta promocja nie zmieniła zasadniczo trendów w zakresie terminów narciarskich wyjazdów, ale w Europie Środkowej, wśród Polaków, Czechów, Słowaków i Węgrów, po 1990 r. stała się prawdziwym hitem.
– W sezonach 2007/2008 i 2008/2009 około 30 proc. wszystkich naszych narciarskich klientów zdecydowało się na skorzystanie z tej promocji – mówi Krzysztof Wroński, wiceprezes spółki Wygoda Travel.
Wysokie zainteresowanie potwierdza też Neckermann, który we włoskim Tyrolu, w kilkunastu hotelach zapewnia tzw. Free Ski Week, czyli bezpłatny 6-dniowy karnet. – Jest to inicjatywa regionu, który wspiera turystykę. Na pewno tego typu bonusy są bardzo atrakcyjne dla klientów, pozostały nam pojedyncze miejsca na te terminy – informuje Magda Plutecka-Dydoń z Neckermann Polska.
Co decyduje o rosnącym zainteresowaniu promocją? Przede wszystkim niższe ceny wyjazdu. W hotelu czterogwiazdkowym Medil w Campitello di Fasa we Włoszech tygodniowy pobyt od 19 marca można już spędzić w cenie 698 euro (ok. 2 tys. zł). Poza noclegami w cenę wliczony jest przejazd, 2 posiłki dziennie i oczywiście karnet narciarski. Dla porównania: za pobyt w tym samym hotelu w lutym trzeba zapłacić 848 euro (ok. 2,4 tys. zł), ale bez karnetu.
Oczywiście zdarza się, że i w sezonie uda nam się trafić na promocje w postaci darmowego skipassu. Jednak różnica w cenie wciąż pozostaje duża, oczywiście na korzyść Free Ski. Przykład: tygodniowy pobyt w trzygwiazdkowym hotelu Villa di Bosco w Val di Fiemme w ramach Free Ski, czyli w grudniu, to koszt 560 euro (ok. 2,2 tys. zł). W lutym, kiedy jest sezon, trzeba zapłacić 694 euro (ok. 2,8 tys. zł). W obie ceny jest wliczony przejazd, siedem noclegów, 2 posiłki i skipass.
– To, jak bardzo atrakcyjne są oferty Free Ski, zależy od trzech elementów – zauważa Krzysztof Wroński. Po pierwsze od wybranego regionu narciarskiego. Bo we Włoszech największe promocje proponują konsorcja narciarskie w Vialattaea (Sestriere), Val d’Aosta, Val di Sole oraz Adamello Ski (Tonale). Z kolei regiony zrzeszone w konsorcjum Dolomity Super Ski (Dolomity Wschodnie) są bardziej zachowawcze, jeżeli chodzi o promocje.



Po drugie ważne jest biuro, w którym kupujemy imprezę.
– Najwięksi touroperatorzy są w stanie wynegocjować korzystniejsze warunki z hotelarzami i konsorcjami. Zwłaszcza tam, gdzie oficjalnie promocje są niewielkie, jak np. region Fiemme czy Fassa – tłumaczy Krzysztof Wroński.
– W tym sezonie mamy w ofercie wiele hoteli i apartamentów oferujących skipassy w cenie. Przygotowaliśmy też tzw. Zimowy Hit, czyli rodzinną ofertę wypoczynku w Austrii zawierającą atrakcyjne zniżki dla dzieci, sięgające nawet 100 proc. oraz karnety narciarskie na cały pobyt w cenie – mówi Magda Plutecka-Dydoń.
Wreszcie po trzecie na atrakcyjność Free Ski wpływa hotel. Niektóre bowiem obiekty, jak zauważa Krzysztof Wroński, są skłonne do bardzo dużych obniżek w terminach Free Ski, a inne zamiast stosować ceny promocyjne, wolą przeczekać niski sezon, czyli okres Free Ski, i otworzyć się dopiero na Boże Narodzenie.
– Poza tym im droższy jest hotel, tym większe relatywnie korzyści z wyboru terminu Free Ski – podkreśla Krzysztof Wroński.

Trafić na właściwy czas

Planując wyjazd w ramach Free Ski, trzeba pamiętać, że nie wszystkie konsorcja narciarskie organizują promocje w tym samym czasie.
Skirama, obejmująca m.in. włoskie Val di Sole, przygotowuje je w jednym tygodniu grudnia, najczęściej drugim lub trzecim, oraz w jednym pod koniec marca. Z kolei Adamello Ski (Tonale), mimo że wchodzi w skład konsorcjum Skiramy, to robi swoje dwa tygodnie Free Ski niezależnie, tak by nie pokrywały się z promocją Skiramy. Natomiast w Dolomiti Superski w grudniu do Bożego Narodzenia i od połowy marca, mieszkając w wybranych hotelach, można otrzymać karnet 6-dniowy w cenie 5-dniowego.
Regiony Val d’Aosta czy Vialattea stosują ceny promocyjne tylko w grudniu, a Livigno, gdzie sezon trwa do końca kwietnia, promuje tylko terminy grudniowe i te po połowie kwietnia.



Są i słabe strony

Jakie są minusy Free Ski? Na pewno jest nim to, że połączenia skibusami w ośrodkach narciarskich zaczynają działać w większości dopiero od Bożego Narodzenia, a po 20 marca liczba kursów jest znacznie ograniczona.
Nie ma natomiast obawy, że nie uda nam się wystarczająco poszaleć na nartach, bo nie będzie jeszcze albo już śniegu.
Biura podróży sprzedające wyjazdy narciarskie nie mogą sobie pozwolić na wywiezienie klientów do miejsca, gdzie nie ma warunków do uprawiania narciarstwa.
– W sezonie 2006/2007, kiedy to obfite opady przyszły w ostatniej chwili, polskie biura zwracały pieniądze klientom, którzy obawiali się, że nie będzie po czym jeździć – przypomina Krzysztof Wroński.
Można też liczyć w takim przypadku na to, że biuro podróży, które ma w ofercie wiele różnych ośrodków, zaproponuje nam rozwiązanie alternatywne. Tak było w sezonie 2006/2007, kiedy część klientów, obawiając się o warunki w Dolomitach, zdecydowała się przenieść do ośrodków austriackich albo do Livigno.
Takiego komfortu oczywiście nie mają te osoby, które rezerwują wyjazdy na własną rękę. To niejedyna zaleta korzystania przy Free Ski z usług touroperatorów.
– Możemy być też niemal pewni, że wyjazd nie zostanie odwołany z powodu małej liczby chętnych, a takie przypadki miały miejsce niekiedy na początku sezonu – mówi Krzysztof Wroński.
Wszystkie większe ośrodki dysponują bowiem systemami zaśnieżania obejmującymi zwykle ponad 90 proc. tras.
Trzeba się natomiast liczyć z tym, że gdy wybierzemy się na narty w grudniu, wszystkie trasy nie będą otwarte. Dlatego na początku sezonu warto wybierać się tylko do największych ośrodków narciarskich. Duża liczba stoków, jakimi dysponują, spowoduje, że nawet jeśli część z nich będzie zamknięta, to tego tak bardzo nie odczujemy, bo wciąż będzie gdzie szaleć na nartach.



– W ostatnich latach nie zdarzyło się, by brakowało śniegu. Najwięcej stresu dostarczył narciarzom sezon 2006/2007, kiedy opady spóźniły się, a temperatury uniemożliwiały skuteczną pracę armatek śnieżnych. Tym niemniej tuż przed pierwszym terminem Free Ski nadeszły obfite opady śniegu – opowiada Krzysztof Wroński, dodając, że pod koniec marca śniegu zawsze jest pod dostatkiem.
– Jeśli po koniec marca trafimy na wyjątkowo ciepły dzień, trzeba najwyżej nastawić się na jazdę od rana do godziny 13 – 14, gdyż potem śnieg może być zbyt miękki. Z drugiej strony coś takiego może się zdarzyć też na początku marca.
Na przykład w ubiegłym roku warunki narciarskie w stacji Vialattea były znacznie lepsze pod koniec marca niż na początku – zaznacza Krzysztof Wroński.
Oferty w ramach Free Ski dostępne w polskich biurach różnią się między sobą. Wyjazdy do Val di Sole, a więc regionu, który od lat oferuje bardzo duże zniżki za karnety w pakiecie z hotelem lub apartamentem, znajdziemy w katalogach większości biur podróży.

To jeszcze nie Free Ski

Znacznie mniejsza jest dostępność wyjazdów Free Ski w regiony, które same z siebie nie dają dużych promocji. Przykładem jest Dolomit Superski obejmujący m.in. doliny Fiemme, Fassa, Kronplatz. Tam obowiązuje od połowy marca wspomniany już program Dolomit Supersun, polegający na tym, że mieszkając w wybranych hotelach, otrzymujemy 6-dniowy skipass w cenie 5-dniowego.
– To jednak trochę za mało, by nazwać taką ofertę Free Ski. Bo oszczędność wyniesie 25 euro. Za skipass zapłacimy bowiem 173 euro (ok. 700 zł) zamiast 198. Do tego dochodzi nieco obniżona cena za hotel.
Biuro podróży może jednak wynegocjować jeszcze niższe ceny noclegów. By tak się stało, musi zapewnić dużą liczbę narciarzy hotelarzowi w trakcie trwania sezonu, ale zwłaszcza w terminach Free Ski – zauważa Krzysztof Wroński.
Dlatego wciąż niewiele biur podróży w Polsce oferuje wyjazdy do Val di Fiemme czy Val di Fassa faktycznie zasługujące na miano Free Ski.