Eksperci, z którymi rozmawiała PAP, zwracają uwagę, że w porozumieniu PGNiG z Gazpromem na zwiększenie dostaw gazu do Polski jest zapis o zagwarantowaniu tranzytu surowca gazociągiem jamalskim do 2045 r. To, według nich, daje Polsce gwarancje tranzytu, mimo rosyjskich inwestycji w gazociągi Północny (North Stream) i Południowy (South Stream).

W środę zarząd Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa zawarł porozumienie z Gazpromem Export w sprawie zwiększenia dostaw gazu do Polski do 10,2 mld m sześc. rocznie oraz przedłużenia ich do 31 grudnia 2037 roku. Firmy dały sobie dwa tygodnie na uzyskanie zgód korporacyjnych.

Jak powiedział PAP b. wicepremier i b.minister gospodarki Janusz Steinhoff, najważniejszy zapis porozumienia, to zagwarantowanie tranzytu gazociągiem jamalskim "zwłaszcza w obliczu uruchomienia Gazociągu Północnego".

Również były prezes PGNiG Andrzej Lipko zwrócił uwagę na ten element porozumienia między PGNiG a Gazpromem. "To jest konkretna informacja, dobra dla Polski. Gazociąg Północny, czy nawet Południowy będą konkurencją dla gazociągu jamalskiego. Taki zapis w porozumieniu daje nam gwarancję, że rura jamalska będzie funkcjonować i przesyłać gaz" - powiedział Lipko.

Gazociąg Północny będzie transportować gaz pod dnie Morza Bałtyckiego z Rosji do Niemiec, z pominięciem dotychczasowych krajów tranzytowych - Polski, Ukrainy i Białorusi. Pierwsza nitka podmorskiej rury połączy rosyjski Wyborg z niemieckim Greifswaldem i ma być gotowa pod koniec 2011 roku, a druga - w 2012 roku. Z kolei 900-kilometrowy South Stream, który daje dostęp dla rosyjskiego gazu do rynków bałkańskich, środkowo i południowoeuropejskiego, ma biec po dnie Morze Czarnego z pominięciem Ukrainy.

W środowym porozumieniu PGNiG i Gazprom Export zobowiązały się też do wprowadzenia "odpowiednich zmian" w obowiązującym kontrakcie jamalskim. Dokument umożliwia też zmianę porozumienia między rządami Polski i Rosji z 1993 roku.

Zawarcie porozumienia to zwieńczenie blisko rocznych rozmów na temat uzupełniania dostaw, po tym gdy na początku ubiegłego roku gaz przestał nam dostarczać rosyjsko-ukraiński pośrednik RosUkrEnergo. Spółka przesyłała nam 2,3 mld m sześc. surowca rocznie.

Mimo że w grudniu przygotowano porozumienie międzyrządowe w tej sprawie (negocjował je resort gospodarki), to nie zostało ono zatwierdzone przez rząd. Wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak mówił, że stanie się to dopiero, gdy porozumieją się spółki PGNiG i Gazprom. W uzgodnienia włączył się minister skarbu sprawujący nadzór korporacyjny nad PGNiG.

Spółki nie podały jednak dotąd, jak rozwiązały sporną kwestie zaległych opłat tranzytowych Gazpromu za przesył surowca przez polskie terytorium.

Zdaniem Steinhoffa, strony mogły ustalić, że zaległości te będą odliczane od ceny gazu, jaką płacimy Rosjanom.

Pod koniec 2005 roku rosyjscy członkowie zarządu EuRoPol Gazu zakwestionowali taryfy za tranzyt gazu na 2006 rok. Rosjanie liczyli stawki tranzytowe według umowy międzyrządowej z 2003 roku, a Polacy - według taryfy określanej przez Urząd Regulacji Energetyki. W 2008 roku Sąd Najwyższy umorzył sprawę oprotestowania opłat przez Rosjan; także Najwyższy Sąd Handlowy w Moskwie oddalił pod koniec ubiegłego roku skargę Gazpromu na wyrok nakazujący dopłatę ponad 20 mln dolarów za tranzyt gazu przez Polskę w 2006 roku. Strony nie porozumiały się w sprawie taryf także w kolejnych latach. Zaległe opłaty za okres 2006-2009 szacowane są na około 350 mln USD.

"Z tego, co słyszałem, zaległe taryfy zostaną uregulowane w cenach gazach" - powiedział w czwartek PAP Steinhoff. Jak wyjaśnił, oznaczałoby to "rozłożenie w czasie" spłaty należności rosyjskiej spółki.

"Ważne, aby rozwiązanie to było zgodne z prawem i żeby przyszłe stawki tranzytowe dawały EuRoPol Gazowi rentowność podobną do innych firm tranzytowych w Europie" - zaznaczył. Jednak najważniejsze - w jego opinii - jest zagwarantowanie tranzytu gazociągiem jamalskim, "zwłaszcza w obliczu uruchomienia Gazociągu Północnego".