Determinacja rządu w kwestii wejścia Polski do strefy euro jest słuszna, ale przyjęcie euro wymaga zmiany myślenia na bardziej perspektywiczne i długookresowe, wynika ze środowej wypowiedzi kandydata na członka Rady Polityki Pieniężnej (RPP) Jerzego Hausnera. W jego ocenie, najwcześniej stanie się to jednak w roku 2014.

"Podzielam determinację rządu co do wejścia do strefy euro. Nie wydaje mi się, by kwestia różnicy w rozwoju była decydująca dla tej sprawy, ważniejsza jest dla mnie zdolność do uczestniczenia w konkurencji, która zależy od struktury gospodarki i efektywności, a nie od poziomu rozwoju" - powiedział Hausner podczas debaty senackiej nad wyborem członków RPP.

W jego ocenie, polska gospodarka utrzymuje od lat wysoki poziom produktywności i przy kontynuacji tego trendu z efektywnym uczestnictwem Polski w strefie euro nie byłoby problemem. Jest jednak oczywiste, że do węża walutowego ERM2 nie należy wchodzić w obecnej, trudnej sytuacji globalnej, dodał.

"W polityce gospodarczej muszą być kamienie milowe, punkty orientacyjne"

"W polityce gospodarczej muszą być kamienie milowe, punkty orientacyjne, które stanowią punkt odniesienia dla polityki gospodarczej, bo inaczej gospodarka ma skłonność do myślenia tylko o sprawach bieżących. Dlatego trzeba przywrócić to myślenie, mając świadomość, że mówimy o roku 2014 lub 2015 w najlepszym przypadku" - podsumował Hausner.

RPP składa się z dziewięciu członków, desygnowanych po trzech przez Sejm, Senat i Prezydenta. Pod przewodnictwem prezesa NBP Sławomira Skrzypka (do stycznia 2013 r.) przez kolejne sześć lat będą oni decydować o polskiej polityce pieniężnej i prawdopodobnie zdecydują o wstąpieniu przez Polskę do strefy euro.



"Polska przyjmie euro podczas tej kadencji Rady Polityki Pieniężnej"

Polska przyjmie euro podczas tej kadencji Rady Polityki Pieniężnej (RPP), najpóźniej do 2015 r. , wynika ze środowej wypowiedzi kandydata na członka RPP Andrzeja Rzońcy. W jego ocenie, wstąpienie do strefy euro niesie za sobą znacznie więcej korzyści niż zagrożeń.

"Powinnyśmy jak najszybciej przystąpić do strefy euro, ponieważ wszystkie opracowania znanych instytucji badawczych, w tym dwa raporty NBP, wskazują, że korzyści wstąpienia Polski do strefy euro są większe, niż koszty. Podstawowy koszt czyli rezygnacja z prowadzenia wspólnej polityki pieniężnej będzie tym mniejszy, im bardziej otwarta i elastyczna będzie polska gospodarka. Wierzę, że euro w Polsce będzie wprowadzone w Polsce podczas tej kadencji Rady, do 2015 r." - powiedział Rzońca podczas debaty senackiej nad wyborem członków RPP.

W jego ocenie, im bardziej elastyczna będzie polska gospodarka, tym lepiej polskie przedsiębiorstwa będą reagowały na zagrożenia i tym mniej istotna będzie dla nich samodzielna polityka pieniężna.

"Uważam, że różnica w poziomie rozwoju Polski i innych krajów jest raczej argumentem za niż przeciw przyjęciu euro, ponieważ powinno to przyspieszyć nasz wzrost gospodarczy, a więc szybciej zmniejszać dystans, jaki będziemy nadrabiali. Widzę natomiast jedno zagrożenie, czyli nadmierny wzrost popytu po gwałtownym obniżeniu stóp procentowych i tym powinien zająć się rząd, NBP oraz KNF" - podkreślił Rzońca.

"Przyjęcie euro tak szybko, jak to możliwe"

Wejście Polski do strefy euro powinno nastąpić tak szybko, jak pozwolą na to warunki ekonomiczne, wynika ze środowej wypowiedzi kandydata na członka Rady Polityki Pieniężnej (RPP) Jana Winieckiego. W jego ocenie, oznacza to przede wszystkim spełnienie kryteriów z Maastricht.

"Wejście do strefy euro powinno nastąpić tak szybko, jak pozwolą na to warunki ekonomiczne. Rozumiem przez to możliwość realizacji przez Polskę kryteriów z Maastricht, z którymi obecnie nie jest najlepiej" - powiedział Winiecki podczas debaty senackiej nad wyborem członków RPP.

Dodał, że w tym kontekście najmniej obawia się o kryterium deficytu, szczególnie w porównaniu do innych krajów, w tym największych gospodarek. Nasz deficyt sektora finansów publicznych jest na ich tle niski, a cały problem wynika z bardzo ostrych kryteriów wewnętrznych.

"Nieporozumieniem wydaje mi się także podawanie Słowacji jako przykładu negatywnego efektu przyjęcia euro. Duże spadki eksportu i wzrostu gospodarczego wynikały ze spadku popytu zewnętrznego, natomiast to, że byli w strefie euro, powodowało, że ich oceny prawdopodobieństwa niezdolności niepłacenia długów zagranicznych były oceniane znacznie wyżej niż ośmiu krajów, które przyjęły euro w 2004 r." - podkreślił Winiecki.