We wtorek przedstawiciele Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa oraz Gazpromu Export będą rozmawiać w Moskwie na temat dodatkowych dostaw gazu do Polski - poinformowała w poniedziałek PAP polska spółka. W rozmowach ze strony PGNiG będą uczestniczyć m.in. prezes Michał Szubski i wiceprezes Radosław Dudziński.

Polska od kilku miesięcy rozmawia z Rosją o zwiększeniu dostaw gazu przez Gazprom poprzez aneksowanie kontraktu jamalskiego. Chodzi o zwiększenie dostaw do 10,2 mld m sześc. gazu rocznie (z obecnych ok. 8 mld m sześc. gazu rocznie) oraz przedłużenie ich o 15 lat - do 2037 r. Od początku ubiegłego roku nie otrzymujemy gazu, który wcześniej dostarczało nam RosUkrEnergo (2,3 mld m sześc. rocznie). W połowie grudnia ub.r. zostało uzgodnione porozumienie międzyrządowe; brakuje jeszcze wiążących uzgodnień między spółkami.

Gaz-System oraz Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo na razie nie planują ograniczeń w dostawach gazu do odbiorców. Magazyny PGNiG wypełnione są w ok. 64 proc., czyli o 6 proc. mniej niż tydzień temu.

"Gaz-System nie planuje na razie ograniczeń w dostawach gazu dla odbiorców" - poinformowała w poniedziałek PAP rzeczniczka operatora Małgorzata Polkowska. "Obecnie PGNiG w pełni pokrywa zapotrzebowanie na gaz dla wszystkich swoich odbiorców. Jeśli sytuacja pogodowa nie przyniesie znacznego spadku temperatur, to nie będzie potrzeby ograniczenia dostaw dla firm chemicznych i paliwowych" - zapewniła rzecznika PGNiG Joanna Zakrzewska.

W ubiegłym tygodniu gazowa spółka rozesłała pismo do swoich największych odbiorców: spółek chemicznych i paliwowych o możliwości ograniczeń w dostawach; a Gaz-System złożył we wtorek wniosek do ministra gospodarki w sprawie uruchomienia zapasów obowiązkowych gazu (ok. 400 mln m sześc. w magazynach PGNiG). Jak dowiedziała się PAP w resorcie, wniosek nie został jeszcze rozpatrzony. Obowiązuje obecnie rozporządzenie, które umożliwia ograniczenia dostaw dla przemysłowych odbiorców gazu.

Jak ocenił w rozmowie z PAP niezależny ekspert paliwowy Andrzej Szczęśniak, nie ma obecnie zagrożenia dla dostaw gazu, ponieważ otrzymujemy zwiększone dostawy z Rosji. "Rosja nie idzie teraz na konflikty w Europie Środkowo-Wschodniej, widać to m.in. po podejściu do Ukrainy, której Rosjanie pozwolili odbierać mniejsze niż zakontraktowane ilości gazu" - powiedział Szczęśniak. W jego opinii, to "normalne", że zimą pustoszeją magazyny, nawet do 40 proc. Szczęśniaka nie niepokoi też fakt, że do tej pory nie ustalono terminu spotkania pomiędzy PGNiG a Gazpromem w sprawie nowego kontraktu. "W Rosji dopiero skończyły się święta (prawosławne Bożenarodzenie - PAP)" - przypomniał.



W ramach obowiązującego kontraktu jamalskiego od 1 stycznia do Polski trafiają zwiększone ilości gazu z Rosji o ok. 10 mln m sześc. gazu na dobę. Jednak jak zastrzega PGNiG, jest to "środek doraźny", a dodatkowe dostawy wliczają się w roczne ilości przewidziane obowiązującym kontraktem (ok. 8 mld m sześc.).

W połowie grudnia wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak zapowiedział, że wynegocjowane 10 grudnia międzyrządowe porozumienie w sprawie zwiększenia dostaw gazu z Rosji do Polski nie trafi na posiedzenie rządu, zanim nie będzie wiążących uzgodnień między firmami - PGNiG i Gazpromem ws. "przeszłych i przyszłych" rozliczeń. Chodzi m.in. o rozliczenia z tytułu tranzytu rosyjskiego gazu przez terytorium Polski.

"Rosjanie liczyli stawki tranzytowe według umowy międzyrządowej z 2003 roku, a Polacy według taryfy określanej przez Urząd Regulacji Energetyki" - wyjaśnił Szczęśniak. Jak dodał, są to sporne należności, a nie zaległości. "Ktoś musi rozsądzić, co jest ważniejsze: umowa między państwami czy taryfowanie przez URE, sprawy sądowe mogą trwać latami" - dodał. Trwa obecnie postępowanie w sprawie taryf tranzytowych z 2005 roku, które póki co wygrywa Polska.

Zdaniem członka zespołu ds. bezpieczeństwa energetycznego w Kancelarii Prezydenta RP Janusza Kowalskiego, powinniśmy upominać się o zaległe opłaty tranzytowe za lata 2006-2009, które ocenia na ok. 1 mld zł. "Nie zarabiamy dziś na przesyle gazu i nie będziemy zarabiać; tracimy też kontrolę nad spółką przesyłową EuRoPol Gaz" - powiedział w poniedziałek PAP Kowalski. Jak podał, według nowych rozwiązań, wszystkie decyzje w EuRoPol Gazie - po wyeliminowaniu trzeciego udziałowca (Gas Tradingu) - mają być podejmowane jednogłośnie. "Oznacza to, że tracimy rozstrzygający głos prezesa zarządu - Polaka. Bez zgody Rosjan, zarząd nie podejmie żadnej decyzji" - wyjaśnił.