Ministerstwo Infrastruktury chce, by lotniska same płaciły za bezpieczeństwo. Wzrosną koszty portów, a za nimi opłaty dla przewoźników i ceny biletów.
Zgodnie z propozycją zmian w prawie lotniczym główny ciężar finansowania bezpieczeństwa na lotniskach ma być przerzucony z budżetu na spółki zarządzające lotniskami. Ustawodawca pozostawi im swobodę w decydowaniu o tym, czy obowiązki te – zamiast straży granicznej – będą wykonywać samodzielnie poprzez rozbudowę już posiadanych własnych służb ochroniarskich, czy zlecą te usługi firmom prywatnym. To ostateczna wersja rządowej autopoprawki do prawa lotniczego, która trafiła z Urzędu Lotnictwa Cywilnego do Ministerstwa Infrastruktury. W lutym projekt trafi do Sejmu, choć, jak zastrzegają przedstawiciele obydwu instytucji, nie można wykluczyć zmian.
– Wprowadzenie tego rozwiązania obciąży budżety spółek dodatkowymi kosztami – mówi Jan Pamuła, prezes PL Kraków i szef Związku Regionalnych Portów Lotniczych.
A koszty związane z przejęciem finansowania bezpieczeństwa będą wysokie.
– W krajach zachodnich, gdzie obowiązują takie regulacje, jednostkowy koszt na pasażera wyliczany jest na 4–16 euro – mówi Kamil Wnuk, rzecznik Okęcia.
Dla Okęcia oznacza to dodatkowy roczny koszt ok. 50 mln zł, przy zysku netto 100 mln zł. Na pozostałych lotniskach koszty będą niższe, ale i tak wyniosą nawet do 10 mln zł.
– To uderzy w kondycję portów regionalnych – ocenia Włodzimierz Machczyński, prezes PL Gdańsk-Rębiechowo.
Przedstawiciele lotnisk nie kryją, że wyższe koszty spadną na pasażerów.
– Prawdopodobnie czeka nas podwyżka opłat lotniskowych – mówi Kamil Wnuk.

Więcej: Pasażer zapłaci za ochronę lotnisk