Jeśli ceny węgla dla energetyki wzrosną o 30 proc., rachunki za energię mogą podrożeć nawet o 14 proc.; za ogrzewanie możemy płacić nawet o kilkadziesiąt procent więcej - uważają pytani przez PAP eksperci.

Na przykład Kompania Węglowa, największa górnicza firma w Europie, planuje znaczącą podwyżkę cen węgla dla energetyki. KW zaopatruje m.in. Południowy Koncern Energetyczny, polskie elektrownie francuskiej grupy EdF oraz elektrociepłownie warszawskie należące do Vattenfala.

Przedstawiciele firm z tego sektora nieoficjalnie mówią o propozycjach podwyżek cen węgla przez spółki węglowe nawet o 30 proc. Tych nieoficjalnych informacji nie komentuje rzecznik KW Zbigniew Madej.

"30-proc. wzrost cen węgla dla polskiej energetyki będzie oznaczać 11-15 proc. zwyżkę cen energii" - powiedział w czwartek PAP b. wiceminister gospodarki Krzysztof Tchórzewski, odpowiedzialny w poprzednim rządzie za energetykę.

"Koszt węgla stanowi 40-45 proc. kosztów wytworzenia energii elektrycznej. A trzeba zauważyć, że blisko 95 proc. energii w Polsce pochodzi z elektrowni węglowych" - wyjaśnił.

"Dlatego cena węgla w naszym kraju będzie przybliżała się do ceny na rynkach międzynarodowych, bo pojawi się węgiel sprowadzany z zagranicy"

Wiceprezes Urzędu Regulacji Energetyki (URE) Marek Woszczyk uważa, że ceny węgla będą miały wpływ nie tylko na ceny prądu. "Ceny węgla rosną i to w sposób dramatyczny - nawet o kilkadziesiąt procent w stosunku do zeszłego roku. Przekłada się to na wzrost cen zarówno ciepła, jak i energii elektrycznej. Koszty węgla stanowią ponad 50 proc. kosztów produkcji ciepła, co przekłada się nawet na kilkudziesięcioprocentowy wzrost cen ciepła" - powiedział Woszczyk PAP.

Wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak pytany w czwartek przez dziennikarzy, czy jeśli wzrosną ceny węgla, nieunikniony będzie także wzrost cen energii dla indywidualnych odbiorców, powiedział: "wydaje się to prawdopodobne". Podkreślił jednak, że wzrost cen energii w Polsce i tak będzie niższy niż w krajach bazujących na ropie czy na gazie.

Jego zdaniem, na cenę węgla wpływają trudności wydobywcze spółek węglowych w Polsce, co powoduje, że węgla zaczyna brakować. "Dlatego cena węgla w naszym kraju będzie przybliżała się do ceny na rynkach międzynarodowych, bo pojawi się węgiel sprowadzany z zagranicy" - wyjaśnił minister gospodarki.

Podkreślił wagę tzw. inwestycji początkowych w udostępnianie nowych złóż surowca. Na ich wsparcie z budżetu zgadza się Komisja Europejska (KE), jednak resort finansów nie uwzględnił środków na ten cel w projekcie przyszłorocznego budżetu. Jeszcze we wtorek Pawlak próbował do tego przekonać premiera Donalda Tuska i ministra finansów Jacka Rostowskiego.

Tchórzewski podkreślił, że bez wsparcia państwa zwiększenie wydobycia będzie trudne. "Do 2010 kopalnie mogłyby dostawać dotacje pokrywające 30 proc. inwestycji w nowe ściany wydobywcze. W ten sposób byłyby dopingowane do pokrycia pozostałych 70 proc. Teraz czekają na rozstrzygnięcia rządowe i nie inwestują" - powiedział.

"Zawarte umowy przewidują, że dostawy w granicach 10 proc. węgla więcej realizowane są po ustalonej cenie"

Wicepremier uważa, że w sytuacji braku wsparcia ze strony państwa kopalnie muszą szukać pieniędzy na rynku, np. poprzez emisję akcji na giełdzie.

Pewnym wyznacznikiem na przyszły rok mogą być ceny, po jakich jeszcze w tym roku Kompania sprzeda odbiorcom dodatkowe, niezakontraktowane wcześniej ilości węgla.

"Zawarte umowy przewidują, że dostawy w granicach 10 proc. węgla więcej realizowane są po ustalonej cenie. Ale aby sprzedać większe ilości, musimy rezygnować z eksportu, w którym cena przekroczyła w sierpniu 300 zł za tonę" - wyjaśnił Madej. Według informacji PAP uzyskanych u producenta energii, średnio jest to ponad 150 zł za tonę, a więc ok. dwukrotnie mniej od obecnej ceny eksportowej.