Rząd zabiega o takie regulacje w unijnym pakiecie klimatyczno-energetycznym, które nie uderzą w polską gospodarkę - zapewnił w czwartek wicepremier Waldemar Pawlak.

Sprzeciwił się rozwiązaniom, które przeniosą koszty wdrażania pakietu wyłącznie na odbiorców prądu.

"Proponujemy rozwiązania, które pozwalałyby modernizować gospodarkę, ale nie przenosiły niepotrzebnie wysokich kosztów uprawnień do emisji dwutlenku węgla na konsumentów energii" - powiedział wicepremier dziennikarzom w Tychach, gdzie uczestniczył w uruchomieniu produkcji nowego forda ka.

Odniósł się w ten sposób do czwartkowej manifestacji związkowców z górniczej i energetycznej "Solidarności" w Brukseli. Związkowcy uważają, że coraz bardziej restrykcyjne regulacje w zakresie emisji CO2 będą oznaczać katastrofę dla polskiej gospodarki oraz redukcję miejsc pracy w górnictwie.

Pawlak przypomniał, że Polska proponuje stopniowe wdrażanie systemu aukcyjnego (unijny plan zakłada, że od 2013 roku elektrownie kupowałyby uprawnienia do emisji CO2 wyłącznie na aukcjach, po cenach rynkowych) oraz odnoszenie się w ocenie wielkości emisji do najlepszych dostępnych technologii.

"Niedopuszczalne jest wprowadzanie jedynie takiego rozwiązania, że energia produkowana z węgla i przemysły o dużej energochłonności płaciłyby jakiś haracz tylko dlatego, że ktoś się chce w tej chwili popisywać takimi restrykcyjnymi pomysłami" - ocenił wicepremier.

"Ten szczyt jest po to, by promować globalną współpracę sektorową"

"Nie może być tak, że Polska zostanie ukarana za to, iż wstąpiła do strefy euro, a kraje, które przeforsują wysokie opłaty za emisje, będą zmuszały nas do tego, by na konsumentów przerzucać te wysokie ceny energii" - dodał.

Jego zdaniem, zbyt restrykcyjne uregulowania w tym zakresie mogą spowodować - jak mówił - "ucieczkę" przemysłów emitujących CO2 do krajów, gdzie takie regulacje nie obowiązują. M.in. o tym, jak temu zapobiec, mają rozmawiać 27 i 28 listopada w Warszawie ministrowie gospodarki i szefowie firm z 20 krajów o największej emisji dwutlenku węgla, odpowiadających za 80 proc. ogólnej emisji tego gazu.

"Ten szczyt jest po to, by promować globalną współpracę sektorową. Dopiero wtedy można mówić o realnym zmniejszeniu emisji, o ochronie klimatu, gdy będzie stosowany np. podobny standard w przemyśle stalowym, aluminiowym, cementowym czy energetyce" - ocenił Pawlak, wzywając do promowania efektywnych technologii zmniejszających emisję CO2, ale bez szkody dla produkcji.