15.12. Bruksela (PAP) - Minister ds. rolnictwa Marek Sawicki zorganizował we wtorek w Brukseli spotkanie z ministrami z innych państw UE, które potencjalnie mogą być sojusznikami Polski w zabiegach o utrzymanie po 2013 roku finansowania Wspólnej Polityki Rolnej z budżetu UE na obecnym poziomie, wbrew pomysłom, by znacjonalizować dopłaty bezpośrednie.

Na spotkanie, zorganizowane w polskiej ambasadzie przy UE, zaproszono m.in. ministrów z Estonii, Malty, Łotwy, Litwy, Czech, Słowenii, Finlandii, Słowacji, Cypru, Węgier. "WPR powinna być silna, a silna WPR to solidarna i nienaruszająca zasad konkurencji" - powiedział po spotkaniu Sawicki.

Minister Sawicki zaproponował, by kolejne spotkanie, w jeszcze szerszym składzie zwolenników WPR, odbyło się w drugiej połowie stycznia w Warszawie.

"Aby zapewnić skuteczność i efektywność Wspólnej Polityki Rolnej w realizacji jej zadań także w przyszłości, kolejne zmiany tej polityki powinny zachować w pełni jej wspólnotowy i solidarny charakter, w szczególności w wymiarze finansowym. Rozszerzony katalog funkcji i zadań WPR i ich wspólnotowy charakter wymagają zapewnienia odpowiedniego poziomu finansowania wspólnotowego tej polityki po 2013 r., co najmniej na obecnym poziomie" - brzmi polskie stanowisko w debacie o przyszłej WPR.

Wspólnotowy charakter WPR, o który apeluje Sawicki, to nic innego niż pozostawienie tej polityki w komeptencjach UE. A to oznacza, że środki na dopłaty rolne jak dotychczas pochodziłyby z budżetu UE. Polska jest przeciwna pomysłom, by znacjonalizować WPR, czyli przekazać krajom obowiązek finansowania dopłat bezpośrednich dla swych rolników. Taki postulat redukcji środków na rolnictwo oraz częściowej nacjonalizacji WPR, by zaoszczędzone w ten sposób środki unijne wydać na inne cele (jak walka ze zmianami klimatycznymi czy innowacja), znalazł się w nieoficjalnym dokumencie Komisji Europejskiej dotyczącym reformy budżetu UE po 2013 roku. Dokument przeciekł do prasy, wywołując wiele krytyki, i ostatecznie KE go nie opublikowała, ale odzwierciedla on pewne tendencje myślenia w Komisji. KE pisała w nim, że "dalsze znaczące redukcje w WPR są potrzebne, by skierować te środki na nowe priorytety UE", proponując, że "dopłaty bezpośrednie dla rolników mogłyby być współfinansowane przez kraje".

W Brukseli spekuluje się, że postulat znacjonalizowania części dopłat bezpośrednich dla rolników może poprzeć podczas negocjacji kolejnej perspektywy finansowej także tradycyjna zwolenniczka WPR - Francja, którą stać na płacenie francuskim rolnikom z własnego budżetu.

Polska zdecydowanie uważa, że płatności bezpośrednie powinny zostać wyrównane między krajami starej i nowej UE, pozostając "podstawowym instrumentem WPR odpowiedzialnym za wsparcie i stabilizację dochodów rolniczych oraz utrzymanie użytków rolnych w dobrej kulturze rolnej" w nowym wieloletnim planie budżetowym po 2013 roku.

Warszawa nie zgadza się też na to, by kosztem znaczących redukcji dopłat bezpośrednich dla rolników rosły wydatki na II filar WPR, czyli rozwój obszarów wiejskich.

O redukcję wydatków na WPR zawsze zabiegała Wielka Brytania. To warunek, by Londyn zgodził się na odejście od brytyjskiego rabatu wynegocjowanego jeszcze w 1984 roku, dzięki któremu dziś bogata Wielka Brytanii płaci do unijnej kasy znacznie mniej niż Niemcy i Francja.

Zwolennicy WPR przypominają, że wydatki na Wspólną Politykę Rolną i tak znacząco się zmniejszyły od lat 80. W 1988 roku stanowiły 61 proc. budżetu UE, a w 2013 ma to być tylko 32 proc.