Niemal połowa polskich gospodarstw domowych często lub stale ma problemy finansowe i nie wierzy, że to się zmieni. Rok temu było ich 27 proc.
Tylko 3 proc. badanych gospodarstw domowych w Polsce (wobec 5 proc. rok temu) ma zupełne poczucie bezpieczeństwa finansowego, a reszta rzadziej lub częściej wpada w kłopoty finansowe – wnika z badania przeprowadzonego przez Genworth Financial.
Z badania wynika, że nastąpiły przesunięcia w ramach tej drugiej grupy i już 46 proc. badanych gospodarstw domowych uznaje się za finansowo niezabezpieczone (rok temu 27 proc.). Oznacza to, że już niemal połowa z badanych zadeklarowała, iż doświadcza problemów finansowych często albo ciągle i ma poczucie, że ich sytuacja się nie zmieni. Zmniejszył się za to (z 51 proc. w 2008 roku do 43 proc. obecnie) odsetek tych, którzy deklarują, że doświadczają problemów finansowych niezbyt często i oczekują, że taki stan się nie zmieni.
Spośród objętych tegorocznym badaniem 14 krajów Europy oraz Stanów Zjednoczonych nasz kraj jest drugim po Irlandii z najgorszym wskaźnikiem poczucia braku zabezpieczenia finansowego. Dla Polski wynosi on 60 pkt, a im bliżej 100 pkt, tym gorzej. Co istotne, pogorszył się on o 22 pkt, w porównaniu z danymi ubiegłorocznymi, choć w większości pozostałych badanych krajów sytuacja uległa poprawie.
– To efekt tego, że skutki kryzysu Polska odczuła z opóźnieniem. Po części może to być też wynik charakteru Polaków, którzy mają skłonność do narzekania – mówi Marat Nevretdinov, dyrektor generalny Genworth Financial na Polskę, Węgry, Czechy i Słowację.
Rok temu najlepszy wskaźnik miała Dania. Po części taki wynik to pochodna systemu, który – według Komisji Europejskiej – łączy elastyczność rynku pracy z bezpieczeństwem. Jednym z jego elementów jest możliwość otrzymywania przez ubezpieczonego 90 proc. dotychczasowych dochodów przez okres do czterech lat. Warunkiem jest uczestnictwo w systemie ubezpieczeń zarządzanym przez prywatne towarzystwa ubezpieczeń wzajemnych. Nad podobnym systemem zastanawia się Wielka Brytania. Przekazując 1,1 proc. dochodu w formie składki, klient mógłby liczyć na wypłatę 60 proc. swoich ostatnich zarobków przez sześć miesięcy.
W Polsce klienci muszą szukać polis zapewniających stabilność domowego budżetu, np. w razie utraty pracy czy choroby, na zupełnie rynkowych zasadach.
Adam Antczak z GE Money Banku, przytacza badania, z których wynika, że klienci jednego z banków stosunkowo rzadko szukali lub zapowiadali szukanie w internecie możliwości ubezpieczenia się np. na wypadek utraty pracy. Tylko niecałe 5 proc. odpowiedziało, że robiło to w tym roku, ale już chęć poszukiwania takiej oferty w kolejnym zadeklarowało ponad 10 proc. Zbliżony odsetek złożył podobne deklaracje w odniesieniu do ubezpieczeń od poważnych zachorowań czy tzw. bill protection, czyli polis pozwalających opłacić stałe rachunki np. w razie utraty pracy czy wypadku.
Można się spodziewać, że będziemy coraz częściej dostawali oferty zakupu takich polis, bo z badań wynika, że bardzo dużo osób, które otrzymało w bankach taką propozycję, skorzystało z niej.
Tekst oparty na prezentacjach, które miały miejsce w trakcie kongresu „Bancassurance w dobie kryzysu”, którego patronem medialnym był Dziennik Gazeta Prawna.