Nadwyżki gazu z Rosji, powstałe w wyniku zwiększonego importu PGNiG po 2010 roku, mogą rozkręcić rynek sprężonego gazu ziemnego CNG – najtańszego paliwa silnikowego.
Przejazd 100 km autem zasilanym CNG kosztuje ponad 60 proc. mniej niż benzynowym i 45 proc. mniej niż dieslem. Nic dziwnego, że z CNG korzysta większość państw Europy. Używają go pojazdy komunalne w metropoliach, floty transportowe oraz prywatni właściciele w Niemczech, Francji czy Włoszech.

Nieopłacalne inwestycje

Inaczej jest w Polsce. Dlaczego? Zdaniem ekspertów to efekt praktycznego monopolu Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa na rynku gazu i niechęć spółki do inwestowania w sieć stacji CNG. Z tego powodu staliśmy się białą plamą na gazowej mapie Europy.
Jak tłumaczy Gerard Bartłomiejczyk, jedyny licencjonowany rzeczoznawca CNG w kraju, przez ostatnie dziesięć lat niewiele zrobiono, by to zmienić.
– Brakuje przepisów regulujących tę branżę, a inwestycje w rozbudowę sieci stacji sprężania gazu są źle prowadzone. Buduje się za mało miejsc, w których można zatankować gaz, natomiast te, które powstają, są zbyt duże w stosunku do faktycznych potrzeb. W efekcie ich prowadzenie staje się nieopłacalne – mówi Gerard Bartłomiejczyk.
Rynek CNG, zamiast rosnąć, kurczy się. W ubiegłym miesiącu z autobusów CNG po trzech latach zrezygnowało MPK Lublin. Według Czesława Rydeckiego, prezesa MPK, eksploatacja CNG była droższa niż tradycyjnego diesla – na specjalistyczne przeglądy trzeba było jeździć do Zamościa, podobny problem był z tankowaniem. Powód: w kraju mamy jedynie 32 punkty, w których można kupić CNG (dla porównania stacji benzynowych jest około 6,8 tys.). To jedna setna całej europejskiej sieci CNG. Tylko we Włoszech jest ich 22 razy więcej.

Przełom za kilka lat

Gerard Bartłomiejczyk twierdzi jednak, że za kilka lat może czekać nas przełom.
– PGNiG od przyszłego roku będzie importować więcej gazu, niż jest w stanie sprzedać dotychczasowym odbiorcom. To może zmobilizować spółkę do rozwoju segmentu paliwowego, rozbudowy sieci stacji i sprzedaży tam gazu. Wówczas będzie przybywać też aut na gaz ziemny – twierdzi.
Według niego dodatkowo na rozwój rynku CNG wpłynie import skroplonego gazu LNG. Za pięć lat w Świnoujściu ruszy gazoport, do którego docierać będzie co najmniej 1,5 mld m sześc. tego surowca.
– A z LNG już bardzo łatwo uzyskać paliwo CNG – dodaje Bartłomiejczyk.