Salon sukien ślubnych nie musi być duży. Jego aranżacja jest już możliwa w lokalu o wielkości 60–80 mkw. Taka powierzchnia wystarczy bowiem na eksponowanie sukni na manekinach.
Salon sukien ślubnych to nieprzemijający biznes, na który było, jest i będzie zapotrzebowanie. Niezależnie bowiem od tego, na jaki ślub – huczny czy kameralny – zdecydują się przyszli małżonkowie, suknia ślubna panny młodej to najważniejszy punkt programu.

Marże nawet 50-proc.

O tym, że jest to biznes wart zainteresowania, może świadczyć także liczba zawieranych co roku małżeństw. Średnio w Polsce organizowanych jest około 300 tys. ślubów rocznie. W nadchodzących latach ta tendencja nie powinna się zmienić, choćby dlatego, że mamy do czynienia w kraju z wyżem demograficznym.
Własny salon sukien ślubnych to dobry biznes także z powodu pieniędzy, jakie zostawiają w nich przyszłe panny młode. Niektóre z nich są gotowe zapłacić nawet 8–10 tys. zł za sukienkę, byle tylko była ona niepowtarzalna i jedyna w swoim rodzaju.
– W większych aglomeracjach najczęściej są kupowane sukienki w przedziale od 2,5 do 4,5 tys. zł. W mniejszych miastach wydatki na kreacje oscylują w granicy 1,5–2 tys. zł – zauważa Julita Dąbrowska, właścicielka warszawskiego salonu sukien ślubnych.
Co to oznacza dla prowadzącego salon sukien ślubnych. Nic innego jak zarobek wynoszący nawet do 50 proc. od każdej sprzedanej sukienki.
Trzeba jednak pamiętać, że branża ta cechuje się sezonowością sprzedaży. To znaczy, że są miesiące w roku, kiedy popyt na sukienki jest wyraźnie mniejszy. Takim okresem jest na pewno koniec lata oraz jesień. Zimą bowiem mało kto organizuje ślub i wesele.
Jak zauważają właściciele istniejących salonów, sezonowości można zaradzić.
– Po pierwsze przez rozszerzenie oferty o stroje wieczorowe – podpowiada Julita Dąbrowska.
Innym rozwiązaniem, jak radzi Teresa Biernacka, właścicielka salonu z Radomia, jest wzbogacenie asortymentu o ubranka do komunii świętej oraz chrztu.
– Trzeba też zadbać o szeroki wybór dodatków, takich jak obuwie, rękawiczki, welony, bolerka, futerka, sztuczna biżuteria czy bielizna. Klientki, które odwiedzają salony sukien ślubnych, oczekują kompleksowej oferty – dodaje.
Ostatnie miesiące roku to też okres, w którym powinniśmy zorganizować wyprzedaż starych modeli.
– Największe obniżki przynajmniej 40-proc. powinny być udzielone na sukienki, uwzględniające aktualne trendy w modzie. Klasyczne modele się nie starzeją, dlatego upusty nie muszą być wysokie – twierdzi Teresa Biernacka.
Wysokimi zniżkami powinny być też objęte sukienki z ekspozycji, zwłaszcza te, które wiszą na niej już od jakiegoś czasu.



Lokal i manekiny

Nie trzeba dysponować dużym lokalem, aby uruchomić własny salon sukien ślubnych. Wystarczy, by dysponował on powierzchnią 50 mkw. Wówczas jednak nasze możliwości prezentowania towaru będą bardzo ograniczone.
– Optymalna wielkość lokalu to 60–80 mkw. Na takiej powierzchni zmieści się od 20 do 30 manekinów, które najlepiej nadają się do zaprezentowania sukien ślubnych – zauważa Magdalena Sulwińska, właścicielka sieci Madleine.
Dlatego, jak dodaje, bardziej opłaca się inwestować w manekiny niż wieszaki. Koszt zakupu jednego manekina wynosi około 70 zł.
A ile sukien ślubnych powinno znajdować się w ofercie salonu. Zdaniem ekspertów niezbędne minimum to 25.
– Większe salony powinny mieć przynajmniej 80–100 modeli do wyboru – zauważa Julita Dąbrowska.
Suknie dostępne za pośrednictwem danego salonu powinny znajdować się na jego ekspozycji.
– Obecnie mało która klientka decyduje się na zakup sukni z katalogu – informuje Magdalena Sulwińska.
Oprócz bogatej ekspozycji ważny jest wystój i aranżacja salonu. Powinien on być przede wszystkim przestronny, aby zakupy w nim były możliwe także w towarzystwie innych osób.
W salonie powinno być też jasno, dlatego kolejnym ważnym elementem jest oświetlenie. Całość powinna być urządzona w jasnych, naturalnych kolorach, które najlepiej komponują się z bielą sukien ślubnych.
– Na uruchomienie salonu wystarczy już 50 tys. zł. Jednak jeśli nastawiamy się na luksusowe wyposażenie w postaci skórzanych kanap czy kryształowych żyrandoli, wydamy nawet 200 tys. zł – informuje Magdalena Sulwińska.
Cześć pieniędzy pochłonie remont lokalu. Kolejne trzeba przeznaczyć na zakup wyposażenia oraz towaru do salonu.
Elementem obowiązkowym wyposażenia są na pewno wyżej wspomniane manekiny oraz wieszaki na suknie ślubne.
– Mogą być to zwykle metalowe drążki, które zostaną zainstalowane we wnęce wykonanej z płyt kartonowo-gipsowych. Wiszące w ten sposób suknie, dla lepszego efektu, powinny zostać podświetlone od góry – wyjaśnia Julita Dąbrowska.
Przestrzega jednak, że eksponowane w ten sposób suknie powinny być utrzymywane w nieskazitelnej czystości. Każde zabrudzenie jest bowiem bardzo widoczne w ostrym świetle.
Oprócz tego potrzebne będzie biurko, krzesło oraz kanapa lub fotele, na którym będą mogły usiąść osoby towarzyszące w zakupach przyszłej pannie młodej. Na meble trzeba przeznaczyć przynajmniej 1 tys. zł.
Do prowadzenia salonu niezbędny jest jeszcze komputer i kasa fiskalna. Na te urządzenia wydamy kolejne 4 tys. zł.
Poza salą sprzedaży w salonie należy urządzić jeszcze garderobę. W małym sklepie wystarczy jedna przymierzalnia. W większym powinny znaleźć się przynajmniej dwie.
Każda z nich powinna dysponować wielkimi lustrami, umożliwiającymi przejrzenie się w mierzonej sukni.



Krawcowa na miejscu

Kolejnym krokiem jest zatrudnienie pracowników. Sprzedaż najlepiej powierzyć osobie, która nie tylko łatwo nawiązuje kontakty z ludźmi, ale też zna najnowsze trendy w modzie oraz potrafi doradzić niezdecydowanym klientkom.
– Dobrze też jest zatrudnić krawcową, która na miejscu będzie wykonywała poprawki zamówionych sukien. Z doświadczenia wiem, że jest to dużo bardziej opłacalne rozwiązanie niż zlecanie tego rodzaju prac na zewnątrz – podpowiada Magdalena Sulwińska.
A ile trzeba przeznaczyć na zatrudnienie pracowników. Zarobki krawcowej, w zależności od miasta, kształtują się od 1,5 tys. zł do 2,5 tys. zł netto miesięcznie.
Osoby zajmujące się sprzedażą zarabiają od 2,5 tys. zł do 4 tys. zł miesięcznie.
– Najlepsze efekty przynosi jednak podział pensji na stałą podstawę oraz prowizję od sprzedanej sukni – mówi Magdalena Sulwińska.
Na tym jednak koszty związane z uruchomieniem działalności się nie kończą. Konieczny będzie jeszcze zakup samochodu dostawczego, jeśli zamierzamy prowadzić salon na własną rękę. Będzie on potrzebny do przywożenia towaru od producentów oraz z zakładu krawieckiego, jeśli wykonanie poprawek w sukniach będziemy zlecać firmom zewnętrznym.