Rozwój energetyki wiatrowej w naszym kraju jest na etapie początkowym. Łączna moc wszystkich funkcjonujących już wiatraków w Polsce to ledwie 550 MW, w Niemczech 24 tys. MW.
Energetyka wiatrowa w świecie biznesu już od paru lat uchodzi za bardzo obiecującą i wysoce rentowną branżę (choć ta rentowność jest zróżnicowana w poszczególnych krajach, w zależności przede wszystkim od ulg podatkowych i innego rodzaju wsparcia państwa). To dlatego inwestują w nią nawet fundusze i banki inwestycyjne, jak choćby Goldman Sachs. Na wiatr postawiły także zachodnie koncerny paliwowe, takie jak Shell (11 projektów o łącznej mocy 1,1 tys. MW) czy brytyjski BP. Ale one traktują to także jako swego rodzaju polisę na przyszłość, bo ropa kiedyś się skończy, a paliwem przyszłości ma być prąd.
Głównymi inwestorami w tej branży są jednak firmy, które od lat zajmowały się produkcją energii elektrycznej. Choć niektóre z nich nieco się spóźniły i dopiero niedawno zaczęły budować na większą skalę farmy wiatrowe. Tak było np. w przypadku kilku największych koncernów energetycznych w Europie, francuskiego EdF czy niemieckiego RWE i E.ON.

Najbardziej aktywni

Polska w tej branży dopiero raczkuje, mimo bardzo sprzyjających budowie farm wiatrowych warunków finansowych i pogodowych. Łączna moc wszystkich funkcjonujących już wiatraków w naszym kraju to ledwie 550 MW (ich udział w krajowej produkcji prądu to na razie tylko pół procenta). Ledwie, bo Niemcy mają 24 tys. MW (daje im to niemal 20-procentowy udział w światowym rynku), Hiszpania prawie 17 tys. MW, a maleńka Dania aż 3,2 tys. MW.
Najbardziej aktywnym inwestorem w tym sektorze w Polsce jest, a jakże, hiszpańska Iberdrola, która wybudowała już u nas dwie duże elektrownie wiatrowe (w Karścinie i Kisielicach), a trzecią kończy. Łącznie wydała już w naszym kraju grubo ponad 100 mln euro. Portugalski EDP w zeszłym roku zaczął budowę największej dotychczas farmy wiatrowej w Polsce (będzie mieć moc 120 MW), w wielkopolskim Margoninie. Równie dużą elektrownię zbuduje także w Wielkopolsce, w Mieleszynie, fundusz GEI, należący do szwajcarskiego koncernu Cofra, który znany jest przede wszystkim jako właściciel odzieżowej sieci handlowej C&A i notuje roczne przychody rzędu 10 mld dol. Jest to więc poważny inwestor, co o tyle cieszy, że dla funduszu GEI farma w Mieleszynie ma być tylko początkiem inwestycji w tę branżę w Polsce. Do 2015 roku GEI chce mieć w Polsce elektrownie wiatrowe o mocy 600 MW, co oznacza, że będzie musiał u nas wydać ponad miliard dolarów.



Chętnych przybywa

Kilka inwestycji zrealizowały też u nas duże duńskie firmy energetyczne, Elsam i Dong Energy. Kolejne realizują niemieckie firmy KoldWind i Vortex. A chętnych do budowania w Polsce wiatraków przybywa. W trakcie przygotowań do inwestycji jest hiszpańska Acciona, a dwa niemal gotowe projekty kupił niemiecki gigant energetyczny RWE, który za sześć lat chce mieć u nas elektrownie wiatrowe o mocy 300 MW. Będzie musiał wydać na ten cel niemal pół miliarda euro.

Inwestorzy krajowi

Do tego trzeba dorzucić inwestorów krajowych. Polish Energy Partners (PEP) już postawił kilka farm wiatrowych, Polska Grupa Energetyczna (PGE) na razie jedną (koło Bełchatowa), ale przymierza się do gigantycznej inwestycji – budowy pierwszych morskich elektrowni wiatrowych w Polsce (w polskiej części Bałtyku), które kosztują dużo więcej niż te lądowe, ale są i dużo wydajniejsze. Plany budowy farm wiatrowych ogłosiła Trakcja Polska, znana dotąd z modernizacji torów, czy największy polski deweloper J.W. Construction. I na nich zapewne się nie skończy.