Klub Lewicy na najbliższym posiedzeniu Sejmu będzie wnioskować, aby rząd przedstawił informację związaną z planami wejścia Polski do strefy euro - zapowiedział dziś w Łodzi szef klubu Lewicy Wojciech Olejniczak.

Premier Donald Tusk zapowiedział w środę, że rząd będzie dążył do wejścia Polski do strefy euro w 2011 roku. Ocenił, że jest to realny, choć trudny termin.

"To jest dobrze, że rząd wyznacza pewną datę, kiedy premier i rząd chciałby, aby Polska była w strefie euro. Ale w związku z tym trzeba spełnić wiele kryteriów i też podjąć określone działania, aby osłonić najbiedniejszych Polaków przed negatywnymi skutkami związanymi choćby ze wzrostem cen. Chcemy więc, aby rząd przedstawił informacje i pokazał, w jaki sposób Polska będzie się przygotowywała do wejścia do strefy euro" - podkreślił Olejniczak.

Zaznaczył, że Lewica i SLD wspierają działania na rzecz wejścia Polski do strefy euro. "Ale oczekujemy, że będą przedstawione solidne informacje" - dodał.

Odnosząc się do wypowiedzi rzecznika PiS Adama Bielana, że PO poważnie rozważa przeprowadzenie przyspieszonych wyborów parlamentarnych w 2009 roku - razem z wyborami do Parlamentu Europejskiego - Olejniczak podkreślił, że najbliższe tygodnie pokażą, czy Platforma rozważa wcześniejsze wybory.

Według szefa klubu Lewicy będzie to można zaobserwować po pracach, które są związane z kilkoma ustawami, m.in. pakietem zdrowotnym czy kwestiami dotyczącymi edukacji.

"Będzie widać czy rząd chce rozwiązywać pewne problemy, czy tylko pokazuje Polakom, że ma pewne pomysły, których następnie nie wdraża w życie poprzez nieumiejętność dogadania się z opozycją w pewnych sprawach, bo tutaj jest potrzeba wsparcia ze strony Lewicy dla pewnych rozwiązań" - powiedział Olejniczak.

Jego zdaniem na razie trudno wyrokować, w którą stronę zmierza PO.

"Czy w stronę uwzględnienia kilku znaczących postulatów naszego autorstwa w tych kluczowych reformach, czy w stronę przyspieszonych wyborów w sytuacji, kiedy takiego poparcia z naszej strony rząd by nie uzyskał" - wyliczał Olejniczak.

"2011 rok to nierealny termin na wprowadzenie euro"

Według szefa SLD Grzegorza Napieralskiego, 2011 rok to nierealny termin na wprowadzenie euro. "Powstaje pytanie skąd w głowie Donalda Tuska pojawił się taki termin?" - pytał Napieralski w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie.

W opinii lidera Sojuszu, Polacy nie powinni obawiać się wprowadzenia euro, ale - jak podkreślił - "złe przygotowanie może prowadzić do nadużyć w pierwszych miesiącach funkcjonowania nowej waluty".

"Pytanie jest, jaki będzie przelicznik, czy nie będzie pokusy zawyżania kursu, co by powodowało, że przeciętny Polak wyda więcej" - zaznaczył Napieralski. Jak dodał, klub Lewicy chce wiedzieć, czy Polska jest przygotowana do wprowadzenia europejskiej waluty. "Bo obawiam się, że nie" - ocenił.

"Konflikt pomiędzy Piterą a Kłopotkiem to odwrócenie uwagi od problemów związanych z rolnictwem"

Komentując konflikt pomiędzy minister ds. walki z korupcją Julią Piterą a posłem PSL Eugeniuszem Kłopotkiem, Olejniczak podkreślił, że jest to odwrócenie uwagi od problemów związanych z rolnictwem, za który to resort w rządzie jest odpowiedzialne PSL.

Wymienił w tym kontekście brak reformy KRUS, reform Agencji Restrukturyzacji, Agencji Rynku Rolnego.

"To są poważne problemy, opóźnienia w podejmowaniu określonych decyzji, opóźnienia we wprowadzaniu programów unijnych, brak akredytacji dla agencji płatniczej. Co robi pan poseł Kłopotek i pani minister Pitera? Odwracają kota ogonem i dyskutują o niczym tak naprawdę" - ocenił szef klubu Lewicy.

"To jest odwrócenie uwagi od istoty problemu, czyli od nieumiejętności zarządzania państwem przynajmniej w tym obszarze, który jest związany z rolnictwem i obszarami wiejskimi" - podkreślił.

Zdaniem posła, to dziennikarze ujawniają pewne rzeczy, które później minister Pitera "skrzętnie wykorzystuje do składania deklaracji politycznych".

"Pani minister Pitera, która ma zadanie walczyć z korupcją, nawet nie ma żadnego instrumentu, żeby to czynić. To jest jednoosobowe biuro pani minister Pitery plus kilku pewnie urzędników, sekretarka i kierowca. Przeczyta coś w gazecie i zgłasza bądź nie zgłasza do odpowiedniego organu państwowego. To wszystko to taki "pic na wodę fotomontaż" - mówił.

Jak dodał, być może premier uznaje, że taka osoba, która odwraca uwagę od sedna problemu, jest w rządzie potrzebna.

Odnosząc się do informacji tygodnika "Wprost", że jego brat Cezary Olejniczak do 2007 r. był szefem łódzkiego oddziału Agencji Rynku Rolnego, polityk odparł: "Pracował, ale był zatrudniony na wiele lat przed tym, jak ja zostałem ministrem (rolnictwa), więc nie ma tutaj jedno z drugim nic wspólnego".