Ustawa kominowa obowiązuje w tej chwili w 466 spółkach. Rząd już w marcu zgodził się w Komisji Trójstronnej na jej likwidację do końca tego roku.
Resort skarbu przyznaje, że pracuje nad zniesieniem ustawy kominowej, która teraz obowiązuje m.in. w tak dużych spółkach jak PZU, PKO BP, Kompania Węglowa czy Ruch.
Zdzisław Gawlik, wiceminister skarbu, uważa, że po zniesieniu ustawy zmiany powinny zmierzać do zwiększenia wynagrodzeń w tych spółkach, których prezesi podejmują działania zwiększające ich wartość. Według niego ograniczenia pensji nadal by obowiązywały, ale rady nadzorcze mogłyby ustalać wyższe od limitowanych dotychczas przez ustawę wynagrodzenia zarządu. Poza tym pensje te podlegałyby kontroli resortu lub akcjonariuszy.
Takie propozycje zmian pojawiają się ze strony rządu od paru miesięcy. Zgodę na zniesienie ustawy kominowej wyraziły związki zawodowe, co zdaniem Jeremiego Mordasewicza, reprezentującego w Komisji PKPP Lewiatan, zwiększa szansę na odejście od restrykcyjnego prawa. A próby takie od 2004 roku bezskutecznie podejmowały kolejne rządy, cały czas jednak związki uzależniały łagodzenie przepisów kominówki od jednoczesnego odejścia przez rząd od ustawy regulującej maksymalny wskaźnik wzrostu płacy w przedsiębiorstwach państwowych, tzw. ustawy neopopiwkowej. Zdaniem przedstawiciela pracodawców likwidacja obu ustaw jest koniecznością.
– Po likwidacji ustawy rolę regulatora płac zarządu powinny przejąć rady nadzorcze. Powinny być wypracowane modele wynagradzania prezesów spółek państwowych oparte na mierzalnych wskaźnikach, takich jak realizacja planów, przyrost zysków i rentowność spółki – wylicza Jeremi Mordasewicz.
Dodaje, że takie rozwiązanie jest wskazane, ponieważ nie da się zupełnie wyeliminować z gry spółek państwowych w takich dziedzinach jak zarządzanie sieciami kolejowymi czy liniami energetycznymi i w nich pewne trwałe mechanizmy powinny obowiązywać.



Ostatnio jednak posłowie przegłosowali ustawę o organizacji Euro 2012, w której spółka państwowa odpowiedzialna za tę imprezę, PL.2012, nie będzie podlegać ustawie kominowej.
Eksperci zwracają uwagę, że i w tej chwili, kiedy jeszcze obowiązuje ustawa kominowa, zarządy wielu spółek świetnie sobie radzą z ograniczeniami wynagrodzeń. Jednym z takich sposobów, jak zauważa Jerzy Kalinowski z firmy doradczej KPMG, jest zasiadanie menedżerów w radach nadzorczych spółek zależnych, za co pobierają dodatkowe apanaże. Jerzy Kalinowski zwraca też uwagę, że w wielu spółkach giełdowych z dominującym udziałem Skarbu Państwa funkcjonują przy radach nadzorczych tzw. komitety ds. wynagradzania.
– Za ich pośrednictwem właściciel może świetnie kontrolować poziom płac w przedsiębiorstwie – mówi Jerzy Kalinowski.
Jego zdaniem ustawa kominowa w obecnym kształcie stwarza poważne problemy z dopływem fachowców do dużych firm, które muszą walczyć na rynku z prywatną konkurencją.
– Do konkursów o stanowisko prezesa w spółkach objętych kominówką stają albo doświadczeni menedżerowie z dorobkiem, ale też z „poduszką finansową”, albo „młode wilki” – ludzie, którzy pracowali dotąd jedynie w małych firmach i nie mają nic do stracenia – wyjaśnia Jerzy Kalinowski.
Ekspert KPMG dodaje, że poza niską płacą najlepszych menedżerów zraża do spółek państwowych ich wrażliwość na polityczne zawirowania.
Nie bez znaczenia w całym procesie zdobywania i wynagradzania kadr w państwowych firmach jest czynnik psychologiczny. Zwraca na niego uwagę prezes Banku Pocztowego Piotr Kamiński.
– Niższe wynagrodzenie niż kolegów z podobnych co do wielkości firm jest nie tylko stresujące, ale utrwala przekonanie, że to, co państwowe, jest gorsze – komentuje Piotr Kamiński.