Jeszcze w tym tygodniu Ministerstwo Zdrowia ma zatwierdzić szczegółowe zasady ustalania nowych cen i marż.
W środę przedstawiciele resortu przedstawią propozycje nowych przepisów na posiedzeniu sejmowej Komisji Zdrowia. Według informacji niepotwierdzonych w ministerstwie nowe prawo ma zacząć obowiązywać już od 1 stycznia. Powód pośpiechu – oszczędności.

Koniec leków za złotówkę

Sztywne ceny i marże zaproponowane przez resort zdrowia mają spowodować, że znikną leki za złotówkę czy prezenty oferowane za zakup danego leku. Ministerstwu zależy na tym, bo apteczne promocje nakręcają sprzedaż leków, do których budżet dopłaca w ramach refundacji.
Według wyliczeń Towarzystwa Farmaceutyczno-Ekonomicznego ceny i marże ustalane przez urzędników pozwolą NFZ zaoszczędzić ok. 3 mld zł na refundacji. Tylko w 2010 roku państwo dopłaci do leków ponad 8 mld zł.
Eksperci ostrzegają jednak, że za budżetowe oszczędności zapłacą pacjenci. Pharma Expert, która monitoruje rynek ochrony zdrowia, wyliczyła, że nowe regulacje spowodują wzrost cen leków refundowanych o 5–7 proc., a pacjenci będą do nich dopłacać o 8–13 proc. więcej. Podobny raport firmy badawczej IMS Health mówi o wzroście dopłat pacjentów nawet o 16 proc.

Prawo polskie i unijne

– Z niecierpliwością czekamy na informację Ministerstwa Zdrowia w sprawie proponowanych zmian. Na razie nie wiemy, jaki będą miały zakres i jak wpłyną na ceny leków. Wprowadzenie sztywnych cen i marż na leki refundowane pozwoli dostosować polskie prawo do unijnego, bo w większości krajów UE takie regulacje już obowiązują – mówi Beata Małecka-Libera, wiceprzewodnicząca sejmowej Komisji Zdrowia.
Ceny leków w Polsce zależą od wielu czynników. Na refundowane ustalony jest limit, do jakiego dopłaca pacjent. Resztę funduje mu NFZ.
Dla aptek i hurtowni ustalona jest maksymalna marża, którą mogą sobie naliczać, ale aptekarze za pomocą opustów i rabatów obniżają ceny leków. Efekt jest taki, że ten sam preparat w innych aptekach może różnie kosztować, a w skali kraju ceny różnią się nawet o 100 proc.