Towar najlepszej jakości daje szansę na pokonanie konkurencji w postaci supermarketów. Warto też realizować specjalne zamówienia.
W sklepie warzywno-owocowym ważniejsze od dużego wyboru jest zachowanie wysokiej jakości towaru. W zachowaniu świeżości pomoże chłodnia na zapleczu, w której będą przechowywane łatwo psujące się owoce i warzywa, jak sałata, truskawki, maliny. Jej brak wiąże się z większymi stratami w sklepie, nawet do 10 proc. towaru. Koszt zakupu chłodni to około 600–1,2 tys. zł.
– Tylko wysoką jakością towaru można pokonać supermarkety. Klienci są gotowi zapłacić kilka procent drożej, by tylko warzywa były smaczne i świeże – zauważa Paweł Kosowski ze sklepu Jarzynka na warszawskim Mokotowie.
Na początek najlepiej postawić na szybko rotujące owoce i warzywa, takie jak jabłka, gruszki, pomidory, sałatę, ogórki, ziemniaki – wystarczy po 10–15 kg każdego asortymentu.
– Egzotyczne, drogie owoce warto sprowadzać pod konkretne zamówienia. Inaczej można narazić się na duże straty – uważa Paweł Kosowski.
Dodaje, że warto też postawić na ekologiczne warzywa i owoce, których sprzedaż w Polsce rośnie bardzo dynamicznie, średnio o kilkanaście procent w skali roku. W Polsce zaczyna działać coraz więcej gospodarstw, które prowadzą ekologiczne uprawy. Ofertę można także rozszerzyć o suszone owoce oraz bakalie, oraz warzywa kiszone.
– Odradzam sprzedawanie towaru w opakowaniach jednostkowych. Klienci kojarzą tę formę sprzedaży z hipermarketami, które w ten sposób najczęściej próbują wcisnąć klientom towar gorszej jakości – zauważa Jan Rozwadowski, właściciel sklepu w Piastowie.
Właściciele sklepów warzywno-owocowych są zgodni, towar najlepiej kupować na giełdzie bezpośrednio od rolników. Wówczas można zaoszczędzić od kilku do kilkunastu procent na produkcie w porównaniu z hurtownią.
– Marże w sklepie warzywno-owocowym wahają się od 20 do 30 proc. Najwyższe są na towarach najszybciej psujących się, by zrekompensować ewentualne straty – mówi Jan Rozwadowski.
Mimo wysokich marż generowanych przez tego rodzaju placówki, na zwrot z inwestycji trzeba trochę poczekać. Średnio około roku. A to dlatego, że asortyment w sklepie jest ograniczony tylko do dwóch czy trzech kategorii towaru, które na dodatek charakteryzują się stosunkowo niską ceną.
– Aby biznes był dochodowy, przy stale rosnących kosztach energii czy ZUS, dzienny obrót placówki powinien wynosić 1–1,5 tys. zł – informuje właściciel sklepu warzywnego Cebo w Dąbrowie Górniczej.
Koszty utrzymania samej placówki nie są wysokie. Gdy jednak doliczymy do tego wydatki na wynajęcie lokalu – 1–2 tys. zł, na zatrudnienie każdego z pracowników – 800–1,1 tys. zł miesięcznie oraz na eksploatację samochodu dostawczego – 0,8–1 tys. miesięcznie, wzrastają one znacząco. Bywa, że w niektórych lokalizacjach na rękę właścicielowi nie zostaje nawet 2 tys. zł. Ale są też warzywniaki, które na czysto zarabiają przynajmniej dwa razy tyle.
40 tys. zł
kosztuje średnio otwarcie warzywniaka