Złoty osłabł wobec głównych walut do poziomów nie notowanych od początku kwietnia tego roku. Straciły też obligacje, choć w tym przypadku spadki nie były tak głębokie, jak na rynku walutowym.

Euro-złoty i dolar-złoty rosły przez cały dzień. Sesja była bardzo nerwowa, po mocnym otwarciu złoty stopniowo tracił, by spaść ostatecznie do poziomu notowanego ostatnio 4 kwietnia tego roku. Według dilerów w pewnym momencie rynek stracił płynność. Ich zdaniem naszą walutę wyprzedawały głównie banki zagraniczne.

"Euro-złoty podąża za euro-dolarem, który systematycznie spada. Coraz większa liczba graczy, w tym lokalnych, przyłącza się do spekulacyjnej gry, którą rozpoczęli inwestorzy z Londynu. W najbliższych dniach możemy spodziewać się pewnej nerwowości, choć przy takich poziomach rynek może stać się dwukierunkowy" - ocenia Marcin Bilbin z Pekao SA.

Według Bilbina euro-złoty znalazł się już na takich poziomach, które mogą skłonić niektórych inwestorów do kupowania polskiej waluty.

"Biorąc pod uwagę obecne poziomy, rośnie prawdopodobieństwo korekcyjnego umocnienia. W tej chwili jest ono większe niż 50 proc." - powiedział Bilbin.

Silny spadek złotego miał wpływ na wycenę polskich obligacji

Silny spadek złotego miał wpływ na wycenę polskich obligacji. Papiery straciły, choć skala spadku nie była tak duża jak w przypadku PLN.

"Na rynku mieliśmy niewielkie obroty, dług lekko stracił, ale patrząc na walutę, to nie są duże straty. Jak widać inwestorzy koncentrują się na złotym, wyprzedając go" - ocenia Marek Kaczor z PKO BP.

"Jeśli osłabianie złotego nadal będzie trwać, to dotknie to także rynek naszego długu. Jeśli do tego dojdzie jeszcze przecena na rynkach bazowych, głównie niemieckim, to osłabienie polskich obligacji nastąpi tym bardziej. W najbliższych dniach nie ma publikacji żadnych danych makro, wszystko zależy więc od złotego i rynków bazowych" - dodał Kaczor.