Sprzedawcy przygotowują wnioski do Urzędu Regulacji Energetyki o uwolnienie cen prądu dla gospodarstw domowych. Urząd Regulacji Energetyki ma we wrześniu ogłosić, czy wyrazi zgodę na liberalizację cen. Uwolnienie rynku może oznaczać podwyżki cen energii elektrycznej o 25–30 zł za 1 MWh.
Sprzedawcy energii chcą, żeby Urząd Regulacji Energetyki, począwszy o stycznia 2010 r., uwolnił ceny prądu dla całej tzw. grupy taryfowej G, obejmującej m.in. gospodarstwa domowe, akademiki i domy dziecka. To najliczniejsza grupa odbiorców prądu. Liczy około 15 mln podmiotów, a sprzedawana im energia to około 25 proc. krajowego zużycia przez odbiorców finalnych.
– Zamierzamy wkrótce wystąpić do prezesa Urzędu Regulacji Energetyki z wnioskiem o zwolnienie z obowiązku przedstawiania do zatwierdzenia taryf – mówi Marcin Ludwicki, wiceprezes zarządu Energi Obrót, która należy do gdańskiej grupy Energa.
Grupa taryfowa G to ostania grupa odbiorców, dla których ceny prądu zatwierdza regulator. Wnioski o uwolnienie cen dla tej grupy przygotowują też inne firmy. Pracują nad tym Enion Energia i EnergiaPro Gigawat z grupy Tauron Polska Energia.
– W przyszłym tygodniu zamierzamy wystąpić z wnioskiem o uwolnienie cen dla grupy taryfowej G. Tak planujemy, ale wystąpienie będzie jeszcze uzgadniane w piątek na szczeblu zarządu grupy Tauron – mówi Ireneusz Perkowski, prezes zarządu Enion Energia.
Polska Grupa Energetyczna, największy gracz na rynku energii, także uważa, że powinno dojść do pełnego uwolnienia cen od stycznia 2010 r.

Prąd droższy o 10 proc.

Liberalizacja tej części rynku energii oznaczałaby podwyżki cen m.in. dla właścicieli garaży, w których nie jest prowadzona działalność gospodarcza, domów letniskowych, altan w ogródkach działkowych czy w końcu mieszkań pracowników placówek dyplomatycznych i zagranicznych przedstawicielstw.
– Gdyby regulator uwolnił ceny dla gospodarstw domowych, to należałoby się spodziewać podwyżek. Nie tak drastycznych, jak to kiedyś przewidywaliśmy, ale jednak podwyżek – przyznaje Leszek Kosiorek, prezes zarządu EnergiPro Gigawat.
Te poprzednie prognozy, z końca 2008 roku, mówiły nawet o 40-proc. podwyżkach. Sytuacja na rynku energii zmieniła się jednak zasadniczo. Kryzys spowodował spadek popytu na prąd. W skali kraju po siedmiu miesiącach zużycie energii było według danych PSE Operator o około 6 proc. niższe niż rok temu. Ceny hurtowe, które decydują o cenach detalicznych, w kontraktach na 2010 rok są zbliżone do cen z kontraktów na 2009 rok. Sprzedawcy oceniają, że uwolnienie w takich realiach cen dla gospodarstw domowych nie oznaczałoby gwałtownego ich wzrostu.
– W jedynym na razie publicznym przetargu na sprzedaż hurtową energii na 2010 rok PGE Electra uzyskała średnią cenę 192 zł za 1 MWh. Jeśli do tego dodamy 7 zł za energię kupowaną w szczytach zapotrzebowania, 20 zł akcyzy i 37 zł na koszty zakupu zielonych, czerwonych i żółtych certyfikatów, to uzyskujemy cenę detaliczną na poziomie 256 zł, którą jeszcze należałoby powiększyć o marżę sprzedawcy – wylicza prezes Ireneusz Perkowski.
Oznacza to, że gdyby cena detaliczna po uwolnieniu wyniosła około 260 zł za 1 MWh, mielibyśmy wzrost cen prądu o około 10 proc. To przekładałoby się na wzrost kosztu zakupu 1 MWh o 25–30 zł, a że przeciętne gospodarstwo domowe zużywa rocznie około 2 MWh, więc bez zmiany cen dystrybucji rachunki roczne wzrosłyby o około 50–60 zł netto. Taki scenariusz jest tym bardziej prawdopodobny, że Vattenfall Sales Poland, który stosuje własne ceny, od lipca sprzedaje prąd odbiorcom z grupy G po około 260 zł netto za 1 MWh. W następnych latach o cenach decydowałaby też sytuacja na rynku.
W łącznych opłatach za energię sam prąd to jednak tylko 50 proc. wartości faktury netto. Drugie tyle kosztuje dystrybucja. Ceny dystrybucji zatwierdza regulator i to się na pewno nie zmieni, bo dystrybutorzy to lokalni monopoliści. Nie ulega jednak wątpliwości, że dystrybucja zażąda podwyżek na przyszły rok.
– Wystąpimy o podwyżkę, ale jeszcze nie wiem, w jakiej skali. Będziemy mocno starać się o zgodę na wzrost cen, bo sieci są w coraz gorszym stanie, a potrzeby modernizacyjne i inwestycyjne dużo większe niż możliwości – mówi Artur Różycki, prezes zarządu Enea Operator.



Decyzja URE we wrześniu

Regulator nadal nie ujawnia, jaką decyzję podejmie w sprawie cen prądu. Wiadomo tylko, że Urząd Regulacji Energetyki chce dotrzymać obietnicy z wiosny i ogłosić swoją decyzję w sprawie cen dla odbiorców z grupy taryfowej G już w przyszłym miesiącu.
– Decyzję dotyczącą tego, czy zwolnić spółki sprzedające energię z obowiązku zatwierdzania taryf, prezes Mariusz Swora podejmie i ogłosi we wrześniu. Decyzja ta będzie poprzedzona głęboką analizą rynku – mówi Agnieszka Głośniewska z Urzędu Regulacji Energetyki.

Liberalizacja to konkurencja

Obecnie ceny prądu dla gospodarstw domowych oscylują wokół 23 groszy za 1 KWh. Są prawie takie same u wszystkich sprzedawców, którzy poddali się rygorowi ich zatwierdzania, czyli w polskich państwowych firmach. Wyższe ceny mają Vattenfall i RWE, które stosują cenniki niezatwierdzone przez regulatora.
Sprzedawcy należący do państwowych grup mówią, że poza podwyżkami uwolnienie cen dla gospodarstw uczyniłoby tych odbiorców bardziej atrakcyjnymi dla firm energetycznych.
– Po uwolnieniu cen zaczęlibyśmy zabiegać o klientów, bo stałoby się to opłacalne. Teraz nie jestem zainteresowany pozyskiwaniem nowych klientów, bo oznaczałoby to dla firmy pogłębianie strat – mówi prezes Leszek Kosiorek.
Chodzi o to, że sprzedawcy kupili na 2009 rok energię po cenach wyższych, niż obecnie sprzedają, bo regulator zatwierdził niższe, niż oczekiwano, taryfy. Przygotowane wnioski o uwolnienie cen dla grypy taryfowej G mają zapobiec powtórzeniu się takiej sytuacji.

Liczy się czas

Handel energią na 2010 rok na dobre jeszcze się nie rozkręcił. Branża chce uwolnienia cen, ale chce też wiedzieć, jaką cenę hurtową regulator uzna za podstawę do kalkulowania cen detalicznych na 2010 rok, jeśli do liberalizacji rynku nie dojdzie.
– Nie chcemy zostać zaskoczeni przez prezesa URE decyzją, że ceny nadal będą kontrolowane, ale okaże się to dopiero po kupieniu energii na 2010 rok – mówi wiceprezes Marcin Ludwicki.
Energetycy wielokrotnie dawali do zrozumienia, że uwolnienie cen dla gospodarstw domowych pozwoli im zmniejszyć ceny dla przemysłu. Na początku roku, zanim ceny hurtowe zaczęły spadać, oceniali tę obniżkę na około 4 proc. Biznes nie jest jednak wcale zadowolony z perspektywy uwolnienia cen dla odbiorców indywidualnych.
– Jesteśmy zdania, że ta argumentacja energetyków jest bardzo przewrotna. Uwolnienie cen dla gospodarstw domowych wcale nie musi oznaczać, że przemysł zapłaci mniej. Przy braku konkurencyjnego rynku energii, a uważam, że tak w Polsce jest, każda metoda administracyjnej kontroli cen jest pożądana i oczekiwana przez nas. Również w zakresie kontroli cen odbiorców indywidualnych – mówi Henryk Kaliś, przewodniczący Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu.