Jeśli kurs euro zejdzie poniżej 4,20 zł za euro, to już niebawem europejska waluta znów może kosztować 4 zł – mówią analitycy.
Złoty zyskuje na wartości szybciej, niż się spodziewano. Gdy kilkanaście dni temu GP analizowała, na ile prawdopodobne są oczekiwania Ministerstwa Finansów co do umocnienia naszej waluty, większość analityków już wtedy przyznawała resortowi rację. Złoty miał się umacniać – ale nikt nie spodziewał się, że będzie to następowało w takim tempie. Wczoraj NBP ustalił na fixingu kurs dnia na poziomie niespełna 4,27 zł za euro. W dniu tamtej publikacji za euro płacono 4,37 zł.

Poprawa nastrojów

Za ostatnim umocnieniem naszej waluty stoi przede wszystkim poprawa nastrojów na globalnych rynkach.
– Dobra koniunktura na amerykańskiej giełdzie to główna przyczyna. U inwestorów rośnie apetyt na podejmowanie ryzyka. A to przejawia się m.in. na rynkach walut wschodzących – mówi Przemysław Kwiecień, analityk X-Trade Brokers.
Podobnie uważa Marek Wołos z TMS Brokers.
– Duże wzrosty na giełdach amerykańskich pomagają złotemu, ale też nie bez znaczenia jest jego niedowartościowanie – mówi analityk.
Eksperci uważają, że sytuacja globalna to teraz dla złotego czynnik numer jeden.
– Mamy paradoks: wyniki Citigroup są dla złotego ważniejsze niż krajowe dane o produkcji – mówi Przemysław Kwiecień.
Według niego informacje o stanie polskiej gospodarki mają dla rynku walutowego drugorzędne znaczenie.
– Gdy w lutym złoty mocno tracił, pojawiały się komentarze, że z powodu obaw o kondycję polskich banków. To miało uzasadniać osłabienie złotego. A było tak, że osłabianie już trwało, a uczestnicy rynku dorabiali do tego historię – mówi Przemysław Kwiecień.
Jak twierdzi, ten mechanizm mógłby i teraz zadziałać, gdybyśmy zamiast aprecjacji mieli deprecjację.
– Jeśli nie dzieje się nic nadzwyczajnego, czynniki krajowe są na marginesie – ocenia Przemysław Kwiecień.
I dodaje, że dalsze notowania złotego będą zależeć od tego, jak długo utrzyma się dobra passa na światowych rynkach.
– Jeśli poprawa jest trwała, to umocnienie będzie kontynuowane – mówi Przemysław Kwiecień.
Marek Wołos dodaje, że jeśli pęknie psychologiczna bariera 4,20 zł za euro, aprecjacja naszej waluty będzie zmierzać w kierunku 4 zł za euro.
– Zachowanie złotego w ostatnich dniach sugeruje, że trend aprecjacyjny się utrwala. W dłuższym czasie czeka nas umocnienie. Jeśli pęknie 4,20 zł za euro, to droga do 4 zł za euro będzie stała otworem– twierdzi analityk TMS Brokers.

Później do strefy euro

Jak mówi, rynek może przejściowo źle przyjmować informacje, np. oficjalny komunikat rządu o opóźnieniu w drodze do strefy euro.
– Inwestorzy sceptycznie patrzą na 1 stycznia 2012 r., jako moment wejścia do strefy. Komunikat o opóźnieniu może przejściowo osłabić złotego, ale chyba nikogo nie stać na to, żeby mocno przewartościować naszą walutę – mówi Marek Wołos.