Przyjęty we wtorek przez rząd projekt nowelizacji tegorocznego budżetu, to projekt "stabilizacji finansów publicznych i gospodarki" - powiedział podczas wtorkowej konferencji prasowej minister finansów Jacek Rostowski. Sejm może zająć się projektem na posiedzeniu 14 lipca.

Z dokumentu wynika, że tegoroczne wpływy podatkowe będą mniejsze od zakładanych w obowiązującej ustawie o 46,6 mld. Niedobór ten resort finansów chce zrekompensować pieniędzmi z innych źródeł. Zwiększone będą - o 8,32 mld zł - tzw. dochody niepodatkowe, czyli m.in. dywidendy (o 5,3 mld zł), środki z różnic kursowych (wynik osłabienia złotego). Ponad 8 mld zł ma pochodzić z budżetu UE oraz tzw. innych źródeł. W efekcie tegoroczne wpływy do budżetu mają być niższe o 30,1 mld zł.

Zdaniem Rostowskiego nowelizacja ustawy budżetowej na 2009 r. nie jest opóźniona. "Mówiłem od początku debaty nad budżetem na 2009 r., że jeśli będzie taka potrzeba, to rząd nie będzie się wahał przed nowelizacją budżetu" - podkreślił szef resortu finansów.

Dodał, że opozycja nie miała racji mówiąc, że nowelizację trzeba było przeprowadzić wcześniej. Jego zdaniem, sytuacja gospodarki światowej była w pierwszym kwartale roku niestabilna i nie można byłoby "odpowiedzialnie określić", jaki będzie konieczny rozmiar oszczędności.

"Musimy się przygotować do drugiego, który będzie trudny. Ale ta bitwa będzie się rozgrywać na polu walki, które jest znane"

Według ministra, projekt "jest wyrazem rozsądku i odpowiedzialności za finanse naszego kraju".

"Zakres tej nowelizacji jest bardzo znaczący. (...) Gdyby nie fakt, że polska gospodarka tak dobrze sprawuje się w tych niezmiernie trudnych czasach (...), gdyby nie ta odporność naszej gospodarki (na kryzys - PAP), to nowelizacja musiałaby być dużo bardziej daleko idąca" - podkreślił.

Minister dodał, że "pierwszy etap walki polskiej gospodarki z kryzysem jest za nami". "Musimy się przygotować do drugiego, który będzie trudny. Ale ta bitwa będzie się rozgrywać na polu walki, które jest znane" - uważa minister.

"Przewidujemy, że będzie relatywnie łagodny i wymierny wzrost wartości złotego"

Zapowiedział, że w związku z przewidywanym wzrostem wartości złotego, resort finansów będzie jeszcze w tym roku przewalutowywał środki unijne.

"Zwiększamy dywidendy ze spółek Skarbu Państwa i zwiększamy dochody ze środków unijnych, bo będziemy przewalutowywali środki unijne na złote w tym roku w większym stopniu niż to przewidywaliśmy i niż wymaga to bezpośrednie finansowanie przewidzianych wydatków" - wyjaśnił.

"Przewidujemy, że będzie relatywnie łagodny i wymierny wzrost wartości złotego. (...). Wobec tego bardziej korzystne dla budżetu państwa jest przewalutowanie środków unijnych w tym roku, kiedy osiągnięte z tej wymiany złote będą stanowiły większą kwotę na każdy miliard euro, niż byłoby to w 2010 r." - uzasadnił. Odmówił odpowiedzi na pytanie, czy wymiana będzie prowadzona na wolnym rynku.



"Rząd koalicji Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego jest ostatnim rządem, który chciałby podwyższać podatki"

Dodał, że po stronie wydatków rząd już w styczniu przygotował program awaryjny (cięć wydatków w wysokości prawie 18 mld zł - PAP), który został wprowadzony bardzo szybko.

"Jest jasne, że oszczędności rozłożone w całym roku są mniej drastyczne, niż gdyby musiały być skoncentrowane w drugiej połowie roku, po nowelizacji" - tłumaczył.

Pytany o to, czy rząd przewiduje ewentualnie drugą nowelizację budżetu odpowiedział, że "absolutnie nie", pod warunkiem, że nie będzie trudnych sytuacji w gospodarce światowej.

"Rząd koalicji Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego jest ostatnim rządem, który chciałby podwyższać podatki" - zapewnił.

"Zawsze lepiej jest oszczędzać na wydatkach, zawsze lepiej jest unikać wzrostu podatków, jeśli tylko można"

"Podwyższenie podatków jest ostatecznością. Jeżeli do tego przystąpimy, to dlatego, że nie będzie innej możliwości, aby zapewnić bezpieczeństwo finansów publicznych. Zawsze lepiej jest oszczędzać na wydatkach, zawsze lepiej jest unikać wzrostu podatków, jeśli tylko można" - uważa Rostowski.

Według niego "jedyna rzecz, która jest jeszcze gorsza od podwyższenia podatków, to stworzenie sytuacji, w której stabilność finansów publicznych jest zagrożona".

"Wtedy zamiast płacić podatkiem bezpośrednio z naszej kieszeni, płacimy mniej obserwowalny, ale tak samo bolesny podatek w formie wyższych kosztów obsługi naszego długu" - powiedział minister. Wyjaśnił, że w takim przypadku pieniądze, które miałyby być przeznaczone na wydatki socjalne albo rozwojowe, musiałby być przekazane na obsługę długu publicznego. Zaznaczył, że rząd nie zawaha się podnieść podatków, jeżeli "alternatywy byłyby jeszcze gorsze".

Wiceminister finansów Elżbieta Suchocka-Roguska poinformowała, że z informacji z Sejmu wynika, iż 14 lipca odbędzie się pierwsze czytanie projektu. "Pomiędzy 14 a 17 lipca odbędą się posiedzenia właściwych komisji sejmowych, które przygotują opinie do przedkładanego projektu i przekażą je do Komisji Finansów Publicznych (...) Drugie czytanie jest przewidziane w dniu 17 lipca. (...) Trzecie czytanie przewidziane jest na 18 lipca" - powiedziała.

"Nie otrzymałem żadnego zaproszenia ze strony pana prezydenta"

Minister Rostowski dodał, że jest gotów spotkać się z prezydentem Lechem Kaczyńskim w sprawie nowelizacji tegorocznego budżetu, ale jak dotąd nie otrzymał zaproszenia.

W ubiegłym tygodniu szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki powiedział PAP, że jest prawdopodobne spotkanie prezydenta L. Kaczyńskiego z ministrem finansów Jackiem Rostowskim w sprawie nowelizacji tegorocznego budżetu.

"Nie otrzymałem żadnego zaproszenia ze strony pana prezydenta. Jestem oczywiście gotów spotkać się, bardzo chętnie, bo uważam, że jest o czym porozmawiać" - zadeklarował we wtorek minister.

Przyjęta przez rząd we wtorek nowelizacja ma także usankcjonować zaplanowane przez MF cięcia w wydatkach budżetowych na łączną kwotę ponad 21,13 mld zł. Z tego 10,5 mld zł to ograniczenia w rezerwach celowych, a 9,7 mld zł to oszczędności wynikające ze zmiany finansowania infrastruktury drogowej. Koszty te, zamiast budżetu, poniesie Krajowy Fundusz Drogowy.