Do hodowli ślimaków potrzeba nieco ziemi oraz specjalnych pomieszczeń. Jednak to zajęcie się opłaca – za 10 ton utuczonych ślimaków można dostać nawet 200 tys. zł.
Na polskich stołach pojawiają się już nie tylko tradycyjne potrawy, ale również te bardziej niestandardowe. Musi jednak minąć trochę czasu, by Polacy docenili kolejne nowości. Tak było w przypadku owoców morza. Następne w kolejce są ślimaki – nie tylko rodzime winniczki, ale również ślimaki afrykańskie. Już teraz istnieją w Polsce hodowle ślimaków afrykańskich. Odbiorcami nadal są jednak firmy zagraniczne.
– Nasi odbiorcy to przetwórnie we Włoszech i Hiszpanii. W Polsce dostarczamy ślimaki tylko do zaprzyjaźnionych restauracji – mówi Grzegorz Skalmowski, właściciel Gospodarstwa Rolnego Snails Garden i zdobywca wyróżnienia w kategorii Mikro w V Edycji Konkursu o tytuł Mikroprzedsiębiorcy roku 2009.
– U nas nadal bardziej popularny jest winniczek ze względu na cenę i występowanie w przyrodzie. Sądzę jednak, że to się zmieni. Ślimak winniczek jest pod ochroną i jego populacja w przyrodzie maleje z roku na rok. Już w tym roku przetwórnie w Polsce wyraziły więc zainteresowanie ślimakiem hodowlanym. Warto dodać, że ślimak afrykański rośnie sześciokrotnie szybciej od swojego kuzyna winniczka i jest towarem ekskluzywnym – dodaje.

Wiedza jest konieczna

Hodowla ślimaka afrykańskiego jest więc przyszłościowym pomysłem na biznes. Wymaga jednak odpowiedniego przygotowania. Trzeba bowiem nauczyć się chowu.
– Z myślą o hodowli ślimaków przeprowadziłem się na wieś. Znalazłem ogłoszenie w gazecie o małej przetwórni ślimaka, która równocześnie gwarantowała naukę jego chowu. Jak się okazało później – przetwórnia sprzedała ślimaki zarodowe, ale nie za bardzo umiała pomóc w chowie. Tak więc metodą prób i błędów dochodziłem do własnych doświadczeń. Dla mnie najważniejszy był wyjazd do Francji, gdzie na własne oczy zobaczyłem, z czym przyjdzie mi się zetknąć na skalę towarową. Tam też sprawdziłem swoją wiedzę na ten temat – tłumaczy Grzegorz Skalmowski.
Dodaje, że w czasie gdy zaczynał, czyli w 2003 roku, nie było zbyt wielu informacji na ten temat. Obecnie hodowcom jest dużo łatwiej. On sam udziela porad i szkoli przyszłych hodowców.



Pomieszczenia i teren

Co jest jednak potrzebne, by móc zacząć hodować ślimaki afrykańskie?
Przede wszystkim same ślimaki, które właściwie kupuje się tylko raz. Wystarczy zakupić ok. 1000–3000 ślimaków matecznych (reproduktorów), których cena waha się od 0,50 zł do 2 zł za sztukę w zależności gatunku i liczby.
– Z jednego ślimaka można uzyskać około 100 następnych. Część z nich zostaje uśpiona i wysuszona na następny rok. Jest to typowa hibernacja – przez tydzień nie daje się ślimakom jeść ani pić. Do tego ciepły wiatr powoduje, że ślimaki jakby zasypiają. Później należy je przechowywać w chłodnym miejscu, chłodni lub np. piwnicy przy temp. poniżej 6 stopni – tłumaczy Grzegorz Skalmowski.
Dodaje, że konieczna jest również ziemia. Żeby założyć hodowlę ślimaków jadalnych, trzeba mieć minimum 200–300 mkw. ziemi. Zapewnia ona utuczenie 1 tony ślimaków. Na 10 ton potrzebna jest już powierzchnia dziesięć razy większa.
Poza gruntem potrzebne są również pomieszczenia, w których znajdują się ślimaki na różnym etapie rozwoju. Najłatwiej jest kupić ziemię od razu z jakimiś budynkami na niej, chociażby kurnikiem. Przystosowanie pomieszczeń do hodowli jest bowiem łatwiejsze i tańsze od budowania ich od podstaw. Wystarczy bowiem około 20 tys. zł.
– Dla hodowli wystarcza jedno pomieszczenie około 30 mkw. W nim możemy umieścić ślimaki mateczne, które zniosą jajeczka na około 10 ton tuczu. Do tego trzeba także dodać pomieszczenie o wymiarze około 5 mkw. na inkubację jaj oraz kolejne 15 mkw. na magazyn paszowy – tłumaczy Grzegorz Skalmowski.
W największym pomieszczeniu, przeznaczonym dla ślimaków matecznych, muszą panować odpowiednie warunki. W przypadku ślimaka afrykańskiego wymagane jest utrzymanie klimatu śródziemnomorskiego.
– Aby go zachować, trzeba zadbać o ogrzewanie, by utrzymać średnią temperaturę około 20 stopni C, przy czym w nocy musi być trochę chłodniej, a w dzień nieco cieplej. Wilgotność powietrza musi wynosić około 70–90 proc. Trzeba również zmywać resztki i odchody oraz nawilżać ślimaki. Najlepiej jest, gdy pomieszczenie jest murowane – mówi hodowca.

Siedmiomiesięczna hodowla

Aby wyhodować ślimaki afrykańskie, potrzeba około 6–7 miesięcy.
– Zaczyna się w lutym, od tzw. okresu kondycjonowania, w którym mięczaki po śnie zimowym nabierają formy. Później następuje składanie jaj przez ślimaki mateczne do odpowiednio przystosowanej ziemi. Trwa to około miesiąca – nie dłużej jednak niż do kwietnia. Następnie jaja muszą być przełożone do inkubatorów, czyli tacek z ziemią. Tam muszą leżeć około 20 dni – mówi Grzegorz Skalmowski.
Dodaje, że zanim małe ślimaki zostaną wypuszczone za zewnątrz, przechodzą tucz wstępny. W szklarni, np. tunelu foliowym, ślimaki przebywają do maja, aż zrobi się cieplej. Gdy pogoda nie dopisuje, potrzebne jest czasem dodatkowe ogrzewanie.
Następnie ślimaki wypuszczane są na zewnątrz. Teren jednak musi być osłonięty siatkami antyucieczkowymi. Metr bieżący kosztuje około 11 zł. Mają je już w sprzedaży niektórzy hodowcy w Polsce. Możliwe jest również zamówienie ich bezpośrednio z Włoch.
Na terenie hodowli wymagana jest też odpowiednia roślinność, np. rzepik perko, rzodkiew czy sałata. Należy zamontować również stoły paszowe oraz system zraszania.
Sama pasza to spory wydatek dla hodowcy – 1 kg paszy kosztuje około 1,50 zł.
– W fazie reprodukcji na około 10–15 tys. sztuk reproduktora (to ilość materiału zarodowego na 10 ton ślimaków) wystarcza około 300 kg paszy. Tak jest jednak tylko od lutego do kwietnia. W tuczu dalszym potrzeba średnio tonę paszy na utuczenie tony ślimaków – mówi Grzegorz Skalmowski.
Dostęp do paszy nie jest łatwy.
– Na początku działalności największą barierą był właśnie brak paszy dla ślimaków. Początkowo robiłem pasze sam, wspierając się okolicznymi sąsiadami rolnikami. Ciężko było jednak dostać na wolnym rynku pewne komponenty do paszy. Jeszcze trudniejsze było ich zmielenie. Teraz jest inaczej, nawiązałem współpracę z mieszalnią pasz i razem sukcesywnie udoskonalamy jej parametry – tłumaczy hodowca.
Dodaje, że sama skorupka ślimaków jest także towarem handlowym i to właśnie odpowiednio dobrana pasza odpowiada w głównej mierze za jej stan jakościowy.
Zbieranie ślimaków odbywa się zwykle we wrześniu. Jedna osoba może zebrać około 100 kg ślimaków dziennie, stąd hodowcy zwykle zatrudniają dodatkowe osoby do pracy.



Czy da się zarobić na ślimakach

Zysk ze sprzedaży ślimaków rekompensuje jednak całoroczną pracę oraz poniesione koszty (szczególnie te związane z zakupem paszy i wyposażeniem pomieszczeń).
Hodowcy w Polsce sprzedają ślimaki za około 2 do 4 euro za kg. To mniej niż za granicą, bo tam cena może sięgać nawet 8 euro. Za jednym razem można zebrać nawet 10 ton ślimaków, co daje zarobek rzędu 100–200 tys. zł. A ślimaki można zbierać nawet dwa razy do roku.
– W zeszłym roku część ślimaków nie była gotowa do zebrania, więc zostały zahibernowane i wypuszczone w tym roku w maju. Zbiór dwa razy do roku pozwala więc żyć rodzinie cały rok, a zainwestowane pieniądze zwracają się po jednym sezonie. Trzeba jednak bardzo uważać i cały czas zajmować się hodowlą – tłumaczy Grzegorz Skalmowski.
Hodowca ślimaków jadalnych może również zaoferować dodatkowe usługi.
Właściciel Gospodarstwa Rolnego Snails Garden zajmuje się na przykład produkcją jajeczek na tzw. Snail Caviar, czyli kawior z jaj ślimaka. Dodatkowo oferuje niezbędne urządzenia do rozpoczęcia chowu, a także stara się szkolić przyszłych hodowców.
Konkurencji w hodowli ślimaków afrykańskich w Polsce właściwie nie ma.
– Dużo jest osób początkujących. Wiele osób szuka również pomocy w rozpoczęciu działalności. Do mnie zgłasza się około 20–30 osób rocznie, ale ze 100 chętnych tylko pięciu zostaje w branży. Chów ślimaków to praca w rolnictwie, a nie każdemu to odpowiada – mówi Grzegorz Skalmowski.
Dodaje, że dużym ułatwieniem w prowadzeniu działalności było wejście do Unii Europejskiej. Nie chodzi tylko o łatwiejsze przejazdy, ale również o zawieranie kontraktów. Zwłaszcza że hodowcy z Polski są tańsi.
– Natomiast droga do dotacji jest bardzo trudna, bo trudno zakwalifikować hodowcę ślimaków. Gdy chciałem się zarejestrować, rozpoczynając działalność, w urzędzie miasta powiedzieli, że nie ma czegoś takiego jak hodowca ślimaków. W końcu zostałem rolnikiem – podsumował właściciel Gospodarstwa Rolnego Snails Garden.
WINNICZEK CZY ŚLIMAK AFRYKAŃSKI
Ślimaki afrykańskie nie są jeszcze tak popularne w hodowli jak rodzime ślimaki winniczki. Sytuacja może się odwrócić, gdyż zbiór winniczka jest ograniczony. Za sprawą rozporządzenia ministra ochrony środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa z 6 stycznia 1995 r. – ślimak winniczek jest chroniony. Nie dotyczy to jedynie winniczka o średnicy muszli powyżej 30 mm, zbieranego od 1 maja do 31 maja dla przetwórstwa spożywczego w miejscach wyznaczonych przez wojewodę.