Gdyby nie ograniczenia w dostępie do finansowania i zwolnienie z VAT, prywatne firmy mogłyby inwestować w niepubliczną służbę zdrowia dziesiątki milionów złotych więcej niż obecnie – twierdzą przedstawiciele branży.
Obowiązujące zasady finansowania usług medycznych, a także przepisy o VAT są krytycznie oceniane przez reprezentantów niepublicznej służby zdrowia.
– Obecnie przeprowadzamy modernizację szpitala o powierzchni 1,2 tys. metrów kwadratowych w Katowicach, który kupiliśmy na przetargu ogłoszonym przez urząd miasta – mówi Andrzej Mądrala, prezes zarządu Centrum Medycznego Mavit, wiceprezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Niepublicznych.
Według wyliczeń koszt materiałów budowlanych potrzebnych do wykonania remontu oraz robocizny wyniesie 6 mln zł. Na te materiały i usługi obowiązuje 22-proc. stawka VAT. Ponieważ firma Mavit działa w branży medycznej, więc jest zwolniona z VAT. Oznacza to, że modernizując szpital, płaci ceny łącznie z VAT, potem jednak nie możemy go odliczyć. W ten sposób zostawia w państwowej kasie 1,3 mln zł. Za pieniądze te można by np. kupić jeszcze lepszej jakości sprzęt do modernizowanego szpitala.

Milionowe kwoty

Jak podkreśla Robert Mołdach, ekspert do spraw zdrowia Konfederacji Pracodawców Prywatnych, przepisy o VAT hamują inwestycje w niepublicznej służbie zdrowia. Usługi medyczne są zwolnione z tego podatku. To oznacza, że działające w tej branży firmy, inwestując np. w sprzęt medyczny czy budowę szpitala, płacą ceny łącznie z VAT. Potem jednak nie mogą go odliczyć, czyli odzyskać. Są zatem w dużo gorszej sytuacji niż przedsiębiorcy prowadzący działalność opodatkowaną VAT, czyli z wielu innych branż.
Na wybudowanie dużego szpitala trzeba przeznaczyć co najmniej 140 mln zł. Ponieważ obiekty związane z infrastrukturą objęte są 22-proc. stawką VAT, oznacza to, że inwestująca firma medyczna nie może odzyskać około 30 mln zł. Za tę kwotę można by wybudować np. kilka niewielkich przychodni. Z kolei mały obiekt szpitalny o powierzchni około 3 tys. metrów kwadratowych to koszt ponad 20 mln zł brutto. W tym przypadku nieodliczony VAT wynosi około 4 mln zł.
– Za tę kwotę można z kolei wyposażyć w nowoczesny sprzęt centrum diagnostyczne – mówi Robert Mołdach.



Rozliczanie VAT

Jak podkreśla, brak możliwości odliczenia VAT jest odczuwalny również przy zakupach sprzętu medycznego. Co prawda, w grę wchodzą w tych przypadkach mniejsze kwoty, ponieważ na taki sprzęt obowiązuje 7-proc. stawka VAT. Jednak wyposażenie medyczne trzeba dość często zmieniać zarówno z powodu jego zużycia, jak i bardzo szybkiego postępu technologicznego.
– W innych krajach Unii Europejskiej wprowadzono rozwiązania sprzyjające szeroko pojętemu inwestowaniu w sferze medycznej. W Wielkiej Brytanii usługi zdrowotne objęte są stawką 0 proc. Oznacza to, że firmy świadczące takie usługi mogą odliczyć VAT. Kraje takie jak Austria, Francja, Holandia, Czechy czy Litwa utrzymują zwolnienie, ale stosują rozwiązania szczegółowe pozwalające odzyskiwać część tego podatku – mówi Robert Mołdach. Podkreśla, że również w Polsce szybko powinny być wprowadzone rozwiązania, które zachęcałyby do inwestowania w służbę zdrowia.
Zdaniem Andrzeja Mądrali przepisy podatkowe należy zmienić w ten sposób, żeby umożliwić odliczanie VAT firmom inwestującym w branży medycznej.
W opinii Roberta Mołdacha, korzystną zmianą jest przyjęty przez Radę Ministrów pod koniec kwietnia 2009 r. tzw. plan B zakładający reformę służby zdrowia i przekształcenie zakładów opieki zdrowotnej w spółki prawa handlowego. Reforma szpitali zakłada również refinansowanie kosztów VAT poniesionych w związku z aportem majątku.
– Dostrzeżenie problemu VAT jako kosztu w ochronie zdrowia obecnie nie do odzyskania jest niezwykle ważne w planowanej reformie naszego systemu opieki zdrowotnej – mówi ekspert KPP.

Dostęp do finansowania

Andrzej Mądrala zwraca uwagę, że prywatne przedsiębiorstwa zajmujące się świadczeniem usług medycznych mają gorszy dostęp do źródeł finansowania niż publiczne zakłady opieki zdrowotnej, co również hamuje inwestycje.
– Prywatne szpitale czy przychodnie nie mogą liczyć na umorzenie długów. Mają też ograniczony dostęp do różnych dotacji, a także do środków unijnych. W wielu przypadkach niewielką wartość mają również kontrakty z Narodowym Funduszem Zdrowia. Czasami ich wartość wynosi 40–50 tys. zł miesięcznie. Za taką kwotę prywatny szpital nie ma możliwości normalnego działania – mówi Andrzej Mądrala.
Także Robert Mołdach podziela pogląd, że prywatne firmy zajmujące się świadczeniem usług medycznych mają gorszy dostęp do źródeł finansowania niż publiczne zakłady opieki zdrowotnej.
– Publicznym szpitalom czy przychodniom umarzane są długi. Placówki te korzystają też z dotacji celowych, centralnych, samorządowych oraz zastrzeżonych dla nich programów strukturalnych. Z takiego wsparcia nie może korzystać niepubliczna służba zdrowia, która wypełnia przecież zadania publiczne. A dostęp do finansowania powinien być równy. Gdyby tak było, to świadczenie wszystkich usług medycznych mogłoby być opłacalne. To z kolei stanowiłoby zachętę do dalszych inwestycji w służbie zdrowia – podkreśla Robert Mołdach.
Także Andrzej Mądrala postuluje, aby stworzyć równe szanse dla publicznej i niepublicznej opieki medycznej. Podkreśla, że prywatny przedsiębiorca, budujący np. przychodnię czy centrum diagnostyczne, często ryzykuje majątkiem własnym i całej rodziny. Dlatego nie powinien mieć gorszych warunków działania.