W pierwszym półroczu 2009 roku w Polsce zanotowano blisko 300 upadłości firm. Zniknięcie z rynku tylu przedsiębiorstw spowodowało utratę co najmniej 24 tysięcy miejsc pracy.



W I półroczu 2009 roku w Polsce zanotowano 290 upadłości firm, podczas gdy w I pół. 2008 roku było to 195. Liczba firm, które zniknęły z rynku wzrosła o 49 proc., podczas gdy po I kw. br. wzrost wyniósł kilkanaście procent – wynika z raportu Grupy Euler Hermes. ”Zamykanie sprawozdań finansowych przedsiębiorstw w I kw. br. skłaniało władze wielu z nich do zgłoszenia wniosku o upadłość, w sytuacji gdy zobowiązania spółki były znaczne, a sytuacja nie rokowała nadziei poprawy” – stwierdził Tomasz Starus, główny analityk i dyrektor Działu Oceny Ryzyka w Euler Hermes. „W najbliższych miesiącach nie spodziewamy się zmniejszenia liczby upadłości – spadł eksport oraz krajowy popyt inwestycyjny, niepewny jest kierunek, w jakim podąży popyt konsumpcyjny. Słaby złoty nie jest wystarczającym bodźcem do pobudzenia eksportu - pomaga w jakimś stopniu konkurować, ale mimo wszystko nie wygeneruje dodatkowego popytu na polskie towary” – dodał Tomasz Straus.

Także z analiz Coface Poland dowiadujemy się, że w I pół. półroczu 2009 roku znacząco wzrosła liczba firm, które zaprzestały działalności - sądy ogłosiły 309 postanowień o upadłości firm, co oznacza wzrost o 53 proc. wobec tego samego okresu roku ubiegłego. Jest to i tak znacznie mniej w porównaniu do rekordowego 2002 roku (968 upadłości w pierwszych sześciu miesiącach), ale jak podkreślają analitycy obu raportów niepokojące jest to, że nadal występuje tendencja wzrostowa.

Skala nie chroni

To jest chyba jedna z najbardziej charakterystycznych cech I pół. 2009 roku – duże firmy traciły „grunt pod nogami” zdecydowanie szybciej niż w latach ubiegłych. Obecnie coraz częściej napływają informacje o kłopotach największych firm odzieżowych, maszynowych, meblarskich i innych. Są to zazwyczaj spółki publiczne. Oprócz problemów z bieżącą płynnością duże firmy mają mniejszą zdolność do szybkich zmian, a czasami nie są one możliwe z powodu zobowiązań i skali działalności. Jest to chwila tryumfu niedocenianych dotąd firm z sektora MSP rozwijających się głównie dzięki akumulacji własnego kapitału, nie obciążonych zobowiązaniami, bardziej elastycznych w prowadzonej działalności.

Społeczne skutki upadłości

Upadłość firm w I pół. 2009 roku pociągnęła za sobą utratę co najmniej 24 tysięcy miejsc pracy – wynika z raportu Grupy Euler Hermes. Nie jest to może liczba szokująca w porównaniu do skali zwolnień grupowych (mówi się m.in. o 300 tysiącach osób w br.), ale… Rzeczywista skala jest zapewne większa, może nawet dwukrotnie – dane o zatrudnieniu nie są tak często aktualizowane, czy nawet uwzględniane jak inne dane finansowe w bazach informacji gospodarczych czy danych sądowych. Skutkiem upadłości większych niż dotychczas zakładów, będących głównym pracodawcą w danym regionie, jest powracanie problemu strukturalnego bezrobocia. W sposób mało spektakularny pociąga to za sobą problemy lokalnych firm usługowych i handlowych. W ten sposób powiększa się liczba osób, które dotyka upadłość, zwłaszcza dużych przedsiębiorstw.



Przoduje mazowieckie

W I pół. 2009 roku najwięcej bankructw dotyczyło firm zarejestrowanych na terenie województw: mazowieckiego (60), śląskiego (37) oraz dolnośląskiego (30). Wśród województw, gdzie odnotowano najmniej upadłości znajdują się: podlaskie oraz świętokrzyskie (4). Najwięcej upadłości jest jak zawsze w województwie mazowieckim. Działa tutaj najwięcej przedsiębiorstw, ale także dużo jest siedzib rejestrowych dla działalności prowadzonej de facto w innych regionach kraju. Nie wzrasta na razie liczba upadłości na Śląsku. Co prawda jedną z najczęściej występujących w zestawieniu branż jest przetwórstwo metali i produkcja różnego rodzaju konstrukcji oraz elementów metalowych, ale… Wbrew stereotypom takie firmy działają, a obecnie niestety nierzadko upadają nie tylko na Śląsku, ale także licznie np. na Dolnym Śląsku, w Małopolsce czy na Podkarpaciu.

Spektakularny wzrost w usługach

Najbardziej zaskakuje gwałtowny wzrost liczby upadłości firm usługowych. Są wśród nich i salony fryzjerskie czy fotograficzne, jak i warsztaty samochodowe czy niepubliczne ZOZ-y. Z drugiej strony da się wyróżnić dwie wyraźne grupy firm usługowych, które przeżywały kłopoty. Są to firmy świadczące usługi poligraficzne – mowa tutaj zarówno o firmach realizujących zlecenia reklamowe czy akcydensowe, jak i firmach wyspecjalizowanych np. w poligrafii opakowań oraz firmy transportowe (to 33 spośród 76 firm usługowych w statystyce upadłości omawianego półrocza).
Z danych uzyskanych z Cofece Poland wynika, że upadłości firm z branży transport i gospodarka magazynowa wzrosły aż o 440 proc. w stosunku do I pół. 2008 roku. „Zwiększenie upadłości w transporcie to rezultat wpływu wielu czynników: spadek eksportu z Europy do USA o kilkadziesiąt procent, utrudnienia Rosji mające ochronić jej rynek, wysoka cena ropy, czynniki inflacyjne, rosnące koszty kapitału, wzrost należności o charakterze trudno-ściągalnym, restrykcyjne działania banków. Czynnikiem sprzyjającym upadłościom tym sektorze jest również duże rozdrobnienie firm polskiego rynku” – uważa Joanna Syzdół, dyrektor biura windykacji Coface Poland. Natomiast liczba upadłości firm związanych z obsługą rynku nieruchomości zwiększyła się aż 600 proc. Najmniej narażone na bankructwo były przedsiębiorstwa związane z budownictwem – wzrost upadłości o 10 proc.

Upadłość - ilość w sektorach (po drugim kwartale 2009 roku) / Inne