Kryzys sprawił, że w przetargach na polskie drogi startuje nawet po kilkadziesiąt firm. Drogowcy zacierają ręce, bo konkurencja sprzyja niższym cenom. Eksperci ostrzegają: kosztowa wojna może się odbić na jakości budowanych dróg.
Na dostosowanie Trasy Armii Krajowej w Warszawie do standardów drogi ekspresowej S8 mazowiecki Oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w swoim budżecie zarezerwował ponad 1,5 mld zł. W przetargu na wykonawcę prac, które mają ruszyć jeszcze latem, wykonawcy złożyli dziewięć ofert. Najtańszą złożył grecki koncern budowlany J&P Avax, który wycenił pracę na kwotę niemal dwa razy niższą – niespełna 870 mln zł. Nawet najdroższa oferta autorstwa Budimeksu-Dromeksu kontrolowanego przez hiszpańskie koncerny była niższa od kosztorysu i opiewała na 1,27 mld zł.
Według ekspertów takie przeceny to efekt kryzysu i ogromnej konkurencji, z jaką jeszcze nie mieliśmy w Polsce do czynienia. Oto przykład. Do przetargu na pięć odcinków autostrady A2 z Łodzi do Warszawy zgłosiło się 87 przedsiębiorstw. Wśród chętnych znaleźli się gracze, którzy od lat dzielą między siebie polski rynek budowlany, m.in.: Strabag, Mostostal, Budimex-Dromex, Skanska. Nowością jest konkurencja gigantów z Chin, takich jak China Road and Bridge Corporation czy Shanghai Construction, które zrealizowały kilka tysięcy kilometrów dróg, głównie jednak na wewnętrznym rynku. W szranki stanęły również mniejsze firmy ze Słowenii i Macedonii.
Z wielkiej konkurencji cieszą się drogowcy.
– Duża konkurencja oznacza niskie oferty. To daje nam szansę na zrealizowanie wszystkich planów, a zaoszczędzone pieniądze mogą być wydane na kolejne inwestycje – mówi Artur Mrugasiewicz z GDDKiA.
Jednak bezpardonowa walka o kontrakty, w której brylują firmy z Zachodu, jest nie w smak firmom polskim. Konrad Jaskóła, prezes giełdowej spółki Polimex-Mostostal, otwarcie mówi o dumpingowych cenach.
– Jak można zejść z ceny kosztorysowej o 40–50 procent, to dla mnie prawdziwa zagadka. Co prawda warunki do budowania są obecnie korzystniejsze niż jeszcze kilka miesięcy temu, ale obawiam się, że tak niskie ceny są wynikiem desperackiej walki zachodnich koncernów o przetrwanie. Takie oferty grożą niskiej jakości wykonawstwem – mówi GP Konrad Jaskóła.
Opinię prezesa Polimeksu-Mostostalu podziela Zbigniew Kotlarek, prezes Polskiego Kongresu Drogowego i były szef GDDKiA.
– To dobrze, że mamy oszczędności. Ostrzegałbym jednak przed możliwością powstania sfuszerowanych dróg albo nawet zatrzymaniem inwestycji – mówi Zbigniew Kotlarek.
Wykonawcy oferujący w przetargach niskie ceny bronią się korzystnym dla firm z Zachodu osłabieniem złotego i obniżką cen materiałów oraz usług budowlanych.
Artur Mrugasiewicz zapewnia, że drogowcy nie dopuszczą do obniżki jakości budowanych dróg. GDDKiA nie pozwoli także na podnoszenie kontraktowych cen.
– Nie mamy w zwyczaju aneksować wysokości kontraktów. Jeżeli firma oferuje określoną cenę, za którą zobowiązuje się zrealizować inwestycję, musi się z umowy wywiązać. Jeśli tego nie zrobi, będzie płacić kary umowne – mówi Artur Mrugasiewicz.
W tym roku drogowcy zamierzają jeszcze rozstrzygnąć kilka wielkich przetargów. Pojawią się wykonawcy fragmentów autostrad A2 (92 km do Warszawy), A4 (w sumie 115 km trasy) oraz A1 (64 km).