Royal Collection nie wstrzymuje rozwoju w Polsce i otwiera nowe sklepy. Rozszerzenie oferty o kolekcje tańszych marek ma być sposobem sieci na ożywienie sprzedaży. Kryzys dopadł także inne spółki. Redan ograniczył plany rozwoju i wycofuje się z marki Troll.
Polska sieć odzieżowa Royal Collection, licząca obecnie 39 sklepów, planuje dalszy rozwój.
– Zamierzamy pozostać na polskim rynku i dalej się rozwijać. Do końca 2010 r. chcemy otworzyć pięć nowych sklepów. W dalszych planach jest otwarcie domu towarowego Royal House w Warszawie. Koncepcja została już opracowana, prace ruszą najwcześniej w przyszłym roku – usłyszeliśmy w biurze prasowym Royal Collection.
Wydawać się więc może, że kryzys nie dotyka polskiej sieci odzieżowej. Tak jednak nie jest. Z danych międzynarodowych agencji nieruchomości wynika, że polska sieć nie otworzyła w tym roku w sumie 11 tys. mkw. powierzchni handlowej.
Obecna sytuacja rynkowa wymusiła na niej także weryfikację oferty pod względem cenowym. A to oznacza napływ tańszych marek do sklepów sieci, która dotychczas stawiała wyłącznie na luksusowe brandy.
Do tego na półki do wielu sklepów Royal Collection powróciły kolekcje sprzed lat.
– W sekcji z końcówkami kolekcji, jaka powstała w Złotych Tarasach w Warszawie, nie ma nic nadzwyczajnego. Nawet największe marki praktykują prowadzenie działów – dobra cena – w swoich sklepach, dedykując im wydzieloną powierzchnię. Daje to klientowi szansę wyboru – usłyszeliśmy w biurze prasowym Royal Collection.
Ale działa też, jak zaznaczają analitycy, niekorzystnie na wizerunek marki, szczególnie gdy ta chce być postrzegana jako luksusowa. Do tego wiele sklepów Royal Collection świeci pustkami na skutek wycofania z nich marek, z których sieć słynęła na naszym rynku – m.in. Calvin Klein.
– Są one dostępne, ale nie we wszystkich sklepach. Kierownik każdego sklepu ma prawo wycofać markę lub dobrać sobie dodatkowe, którymi są zainteresowani klienci – usłyszeliśmy w biurze prasowym Royal Collection.
W Galerii Mokotów czy Promenadzie działają należące do spółki Royal Collection samodzielne salony Calvin Klein. Niestety, nie ma w nich najnowszych kolekcji. Jak tłumaczy spółka, jest to efekt rozmów prowadzonych z przedstawicielem marki, które mają zmienić warunki współpracy na bardziej korzystne dla sieci.
Zdaniem ekspertów powodem braku nowych kolekcji są problemy sieci z regulowaniem jej zobowiązań na czas.



To coraz powszechniejszy problem w tej branży.
– Liczba zleceń na odzyskanie należności od zagranicznych firm, niegdyś bardzo rzadkich, dziś rośnie w tej branży. I tak polscy odbiorcy zalegają z płatnościami u włoskich producentów tekstyliów czy niemieckich dostawców artykułów pasmanteryjnych – zauważa Katarzyna Walesiek, główny specjalista ds. windykacji w Euler Hermes.
Kryzysu nie wytrzymały już Semax, Monnari Trade, Galeria Centrum i Reporter. Spółki te ogłosiły upadłość.
Giełdowy Redan, właściciel sieci Top Secret, Troll i Textilmarket, to kolejna spółka, której nie wiedzie się najlepiej. W I kwartale zanotowała 62 mln zł przychodów i 13,4 mln zł skonsolidowanej straty netto. Efektem tego było okrojenia planów ekspansji w kraju do kilkunastu sklepów własnych do końca roku. Ale nie tylko. W poszukiwaniu oszczędności Redan zdecydował się na likwidację 30 nierentownych sklepów własnych pod marką Troll.
– Marka pozostanie na rynku, bo sklepy były uruchamiane także w ramach franszyzy – podkreśla Krzysztof Skorzepa ze spółki Redan.
Nie wszyscy mają jednak powody do narzekań.
– Dzięki dobrej opinii wciąż możemy liczyć na dobrą współpracę z bankami. Nie stawiamy jednak na rozwój za wszelką cenę. Wybieramy projekty, które w 100 proc. pozwolą odnieść sukces – mówi Marcin Kleszczewski ze spółki Kan, właściciela marki Tatuum oraz Covoco.
Dodaje, że plan na ten rok został zrealizowany w 60 proc., powstanie jeszcze co najmniej dziewięć sklepów, co oznacza rozwój zgodnie z planem. Nie znaczy to jednak, że kryzys pozostaje bez wpływu na spółkę.
– Odnotowujemy nie mniejszą sprzedaż niż przed rokiem. Wzrosły koszty zakupu kolekcji, która produkowana jest m.in. w Indiach, Chinach, Turcji, Korei, jak i wymagania partnerów handlowych, dotyczące zabezpieczenia kontraktów – wyjaśnia Marcin Kleszczewski.
SŁABE PUNKTY POLSKICH SIECI HANDLOWYCH
● brak trafnego identyfikowania docelowej grupy odbiorców,
● brak umiejętności wyróżniania się na tle rosnącej konkurencji,
● brak systematycznego bilansowania masy towarowej
● wprowadzanie nowych kolekcji zaledwie dwa razy do roku, a nie co najmniej w odstępach kwartalnych, jak to robi zachodnia konkurencja,
● brak umiejętności w organizowaniu skutecznych wyprzedaży starych kolekcji.