Państwowa spółka broni się przed ofensywą prywatnych operatorów. Malejące przychody zmusiły PKP Cargo do zaoferowania przewoźnikom niepracującego taboru, ale razem z maszynistami.
Kolejowe przewozy towarowe spadają w całej Europie od kilkunastu miesięcy. Jeszcze w 2007 roku PKP Cargo przewiozły 144 mln ton towarów i na Starym Kontynencie ustępowały jedynie kolejom niemieckim. Obecnie wyzwaniem będzie osiągnięcie prognozowanego na 2009 rok poziomu przewozów, który założono na 111 mln ton.
Z powodu mniejszej liczby zamówień PKP Cargo musiało jednak odstawić na bocznice setki lokomotyw i tysiące wagonów. Tych pierwszych spółka ma 3,5 tys., a wagonów aż ponad 80 tys.
Dramatyczny spadek przewozów narodowego przewoźnika to efekt nie tylko dekoniunktury, ale także odejścia klientów do prywatnej konkurencji. Cargo nie uratowały nawet niskie stawki premiujące dużych zamawiających, choć bez nich spadki byłyby jeszcze pokaźniejsze. Wyniki i tak są jednak fatalne. W I kwartale 2009 roku PKP Cargo wykonało pracę przewozową aż o 38 proc. mniejszą niż w I kwartale 2008 r. (cały rynek skurczył się o 32 proc.). Dla porównania największy obecnie prywatny przewoźnik CTL Logistics, które po I kwartale 2009 r. ma już 10 proc. krajowego rynku – poprawił wynik o ponad 30 proc. Zaraz za tą firmą jest PCC Holding z udziałem 6,6 proc. Obecność PKP Cargo w rynku spadły do 67 proc.
Mniejsze, lepiej zarządzane firmy wygrywają z państwowym molochem. Problem w tym, że prywatnym przewoźnikom, którzy mają już ponad 30 proc. rynku, brakuje taboru. Tylko CTL Logistics musi dzierżawić 30 czeskich lokomotyw. Tymczasem prezes Wojciech Balczun kategorycznie stwierdza, że spółka nie będzie sprzedawać ani dzierżawić pociągów konkurencji.
– Kryzys nie będzie trwał wiecznie. Muszę myśleć o tym, co będzie za kilka i kilkanaście miesięcy – mówi GP Wojciech Balczun.
Dodaje jednak, że do przewoźników wysłano ofertę współpracy.
– Możemy wozić ich nadwyżki – mówi prezes PKP Cargo.
Spółka chce zaoferować konkurencji lokomotywy i wagony, ale z własnymi maszynistami i obsługą.
– W liście, który właśnie otrzymaliśmy, są tylko ogólnikowe zasady współpracy. Nie ma żadnych stawek. Zamiast płacić Cargo za usługę, wolelibyśmy samemu wozić wydzierżawionym taborem – mówi jednak Krzysztof Sędzikowski, dyrektor CTL Logistics.